Siedziałam na parapecie i patrzyłam przez okno bez
określonego celu. Czułam się jak w więzieniu. Nikt nie mówił mi kiedy mogę
wreszcie wyjść, odcięli mnie całkowicie od świata, stoczyłam wielką batalię, by
zatrzymać telefon. Nawet przy śniadaniu dostawałam plastikowe sztućce. Czułam
się jak wariatka. Codziennie odwiedzała mnie młoda psycholożka, próbując
zrozumieć dlaczego chciałam się zabić i sprawdzić, czy dalej stanowię
zagrożenie dla samej siebie. Kiedy tylko słyszała stukot jej obcasów na
korytarzu, od razu robiłam się wściekła. Fran, bo tak miała na imię, usilnie
próbowała pokazać mi jak to złą jestem dziewczyną, że targnęłam się na swoje
życie. Nie chciałam jej słuchać, ani z nią rozmawiać, więc nasze sesje
psychoterapeutyczne zawsze nie dochodziły do skutku. Niestety, bez jej zgodny
nie mogłam opuścić szpitala. Siedząc na parapecie, cały czas ściskałam w dłoni
telefon. Miałam na nim wybrany numer do Zayn’a. Co chwilę zerkałam na ekran
chcąc wcisnąć zieloną słuchawkę, jednak po kilku sekundach patrzenia na ekran,
rezygnowałam i chowałam telefon znowu w dłoni. Zupełnie nie wiedziałam co mam
zrobić.. Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy, przebywać blisko niego, rozmawiać z
nim. Nie umiałam także wyobrazić sobie swojego życia, gdy wyjdę ze szpitala..
Tego wszystkiego co się rozpęta, gdy wrócę do Londynu. Gdzieś w głębi duszy
nawet chciałam zostać w tej Sali na zawsze.
- Pani Dawson, możemy porozmawiać. – powiedział lekarz,
zamykając za sobą drzwi. Zeskoczyłam z parapetu i usiadłam na łóżku.
- Dzisiaj porozmawiałem z panią psycholog i
zdecydowaliśmy, że jutro może Pani opuścić szpital i wrócić do domu. – rzucił spokojnym
głosem. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Bardzo się cieszę panie doktorze.. – odpowiedziała
spokojnie, dalej się uśmiechając.
- Jutro o 12 wypis powinien być gotowy. Tylko niech
Pani nie robi więcej takich głupot.
- Oczywiście. Dziękuje raz jeszcze.
Lekarz wyszedł, a ja zaczęłam zastanawiać się jak
wrócić do Londynu. 1D skończyli koncertować w Australii 3 dni temu, więc na
pewno byli już dawno w Anglii. Mogłam co najwyżej poprosić Harrego, żeby
odebrał mnie z lotniska. Napisałam mu tylko, krótkiego sms’a, że jutro wychodzę
i że dam znać kiedy ląduję i czy mógłby mnie odebrać z lotniska. Schowałam
telefon do szafki i wyciągnęłam się na łóżku.
- Wreszcie wolna.. – powiedziałam cicho do siebie i
znów się uśmiechnęłam. Poczułam jakiś dziwny wewnętrzny spokój i jeszcze inne
dziwne uczucie.. Szczęście? Całą noc nie mogłam spać. Kręciłam się tylko po Sali,
odliczając godziny do odzyskania upragnionej wolności. Punktualnie o 12
siedziałam spakowana i czekałam na pielęgniarkę, która miała przynieść mi
wypis. Do mojej Sali zawitał jednak ktoś inny.
- No hej Evuś. – usłyszałam głos Harrego. Czym
prędzej rzuciłam mu się w ramiona, o mało go przy tym nie wywracając na ziemię.
Za nim do środka weszli Niall, Liam i Lou.
- Boże, chłopaki co wy tutaj robicie? – zapytałam
zapłakana.
- Myślisz, że zostawilibyśmy Cię tutaj samą? –
zapytał z uśmiechem Liam.
- Tak. – odpowiedziałam.
- Głupia jesteś. – rzucił i mocno mnie przytulił.
- Ale przecież skończyliście koncerty 3 dni temu.
- No tak, ale postanowiliśmy zrobić sobie krótkie
wakacje i poprosiliśmy Paul’a, żeby nam załatwił hotel. No i czekaliśmy, aż
wypuszczą Cię z tego więzienia. Bez Ciebie byśmy stąd nie wyjechali. – wtrącił się
Lou.
Zrobiło mi się tak ciepło na serduchu. Miałam najcudowniejszych przyjaciół
na świecie.
- Gdzie jest Zayn? – szepnęłam na ucho Harremu.
- W hotelu. Chciał przyjechać, ale stwierdził, że
nie chcesz go pewnie widzieć i nie chciał sprawiać Ci przykrości. –
odpowiedział Styles. Od razu posmutniałam i utkwiłam wzrok w podłodze. Po
chwili do środka weszła pielęgniarka, oddała mi wszystkie papiery i razem z
chłopakami wyszliśmy ze szpitala. Niestety na zewnątrz czekał na nas tłum
dziennikarzy. Każdy z nim pchał się na nas, z każdej strony błyskały flesze. Ja
założyłam tylko kaptur na głowę, a Harry objął mnie ramieniem, próbując osłonić
mnie przed ostrzałem. Reporterzy przekrzykiwali się wzajemnie, a ich pytania
mieszały się ze sobą. Ochroniarze odeskortowali nas do samochodu.
- Chyba ode chciało mi się wracać do Anglii.. – powiedziałam cicho.
Louis, który siedział obok mnie, objął mnie ramieniem i zaczął wciskać mi palec
między żebra.
- Ja Ci nie wrócę. – rzucił z uśmiechem i dalej mnie
łaskotał. Gdy dojechaliśmy do hotelu, cała 4 stwierdziła, że trzeba mnie
nakarmić, bo na szpitalnym wikcie nie da się wyżyć. Chcąc nie chcą, musiałam
przyznać im rację, umierałam z głodu. W hotelowej restauracji czekali na mnie
wszyscy z ekipy 1D. Nikt nie wrócił do Anglii, wszyscy czekali na mnie.
- Ale jak to? – wydukałam ledwo.
- Bez Ciebie się nigdzie nie ruszamy. – powiedział Matt
i zawiesił mi się na szyi.
Przywitałam się z resztą, porozmawiałam chwile z
każdym. Po chwili do środka wszedł Zayn. Jego oczy błyszczały, a jego klata
piersiowa unosiła się nienaturalnie szybkim tempie. Widać był, że bardzo
powstrzymywał się żeby nie rzucić się w szaleńczy bieg w moją stronę. Ja w
głębi duszy chciałam zrobić to samo.. Pobiec do niego i wtulić się w jego
ramiona. Poczuć znowu jego cudowny zapach i ciepło jego skóry.
- Yyy dobra, trzeba się pakować na samolot. Pomóżcie
mi. – powiedział Paul i wszyscy wyszli z restauracji, zostawiając mnie i Malika
samych. Czułam się bardzo niezręcznie, uciekałam wzrokiem gdzie tylko mogłam,
byleby tylko nie napotkać jego spojrzenia.
- Jak się czujesz? – zapytał po chwili.
- Już dobrze, dzięki. – odpowiedziałam zdawkowo i
przygryzłam wargę. Zayn tylko zmarszczył brwi i utkwił wzrok w podłodze.
- Bardzo się cieszę.. Napędziłaś nam ogromnego
stracha.. – powiedział i podniósł swoją dłoń, tak jakby chciał położyć mi ją na
policzku. Po chwili jednak opamiętał się i wyszedł. Westchnęłam ciężko, a serca
waliło mi tak szybko, że musiałam na chwilę usiąść na krześle, by ochłonąć. Nie
potrafiłam wrócić do Zayn’a.. Po prostu nie potrafiłam. Po 40 minutach wszyscy
siedzieliśmy już w specjalnych busach i jechaliśmy na lotnisko. Lou i Liam całą
drogę wygłupiali się i tańczyli. Muszę stwierdzić, że prywatny samolot to
świetny wynalazek. Od razu zostaliśmy podwiezieni na płytę lotniska, zajęliśmy
swoje miejsca na pokładzie samolotu i po 20 minutach samolot oderwał się od
ziemi. Całe 17 godzin lotu przespałam. Byłam wykończona, choć sama nie
wiedziałam czym. W Londynie lało. Gdy wysiedliśmy z samolotu, a zimne powiewy
wiatru przeszyły mnie na wskroś, od razu zatęskniłam za słoneczną Australią.
Przed lotniskiem czekali na nas oczywiście fotoreporterzy. Oczywiście każdy z
nich krzyczał w moją stronę zadając mi jakieś dziwne pytania. Ignorowałam ich
głosy najlepiej jak potrafiłam. Paul razem z dwoma ochroniarzami odwieźli mnie
do domu. Gdy przekroczyłam próg swojego mieszkania, poczułam się bezpiecznie. W
mieszkaniu panował niemały bałagan, więc postanowiłam przewietrzyć cały dom i
posprzątać. Po 2 godzinach zaległam na kanapie, wzięłam laptopa i postanowiłam
poczytać co działo się na świecie. Trochę zdziwiło mnie tak duże
zainteresowanie dziennikarzy, więc postanowiłam zacząć od portali plotkarskich.
Gdy zobaczyłam jeden artykuł, zmroziło mnie. „ ZNAMY PRZYCZYNĘ TAJEMNICZEGO
WYPADKU EVY DAWSON!!! OKAZUJE SIĘ, ŻE STYLISTKA 1D CHCIAŁA POPEŁNIĆ
SAMOBÓJSTWO!! SKŁONIĆ JĄ DO TEGO MIAŁA ZDRADA, KTÓREJ SIĘ DOPUŚCIŁA ZE SWOIM
BYŁYM CHŁOPAKIEM, FOTOGRAFEM ROB’EM PASCAL. DO ICH ROMATYCZNEGO UNIESIENIA
DOSZŁO PODCZAS JEDNEGO Z KONCERTÓW ONE DIRECTION, GDY, BYŁA JUŻ, CHŁOPAK
DAWSON, ZAYN MALIK, ZAJĘTY BYŁ ŚPIEWANIEM. GDY KOTA NIE MA, MYSZY CHARCUJĄ.” Z
całej siły zamknęłam laptopa, zerwałam się z łóżka i zaczęłam kręcić się po
pokoju. Byłam wściekła. Skąd oni to wszystko wiedzieli.. O Robie wiedział tylko
Zayn, Lou, Niall, Liam i Harry, a o próbie samobójczej jeszcze Paul, ale żaden
z nich na pewno nie poleciałby z tym do gazety. Po chwili doznałam olśnienia.
- To nie może być prawda.. – powiedziałam cicho.
hah pewnie to wszystko im Rob powiedział co za szmaciarz -_-
OdpowiedzUsuńale rozdział świetny :D czekam na kolejny :)
wydaje mi się że to wszystko zdradziła dziennikarzom Rosie pod namową Amy :) bo to przecież poprzez Rosie, Amy chce się zemścić na Evie i na chłopakach ..
Usuńczyzby Eva wpadla na to, ze Rosie to zdradziecka świnia? :D mam nadzieję, że plany AMy, jakiekolwiek by nie byly, sie nie powioda! bo Zayn i Eva muszą byc razem! po prostu muszą! jak moja Ana i Louis, haha xD świetny rozdział Kochana, cieszę się, że w koncu go dodałaś i mam nadzieję, że następny pojawi się w niedlugim czasie! jak zwykle świetna robota! <3
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowego imagina, jesli tylko bedziesz miala ochote ;)
kocham i buziaczki ;*
Rosie to szmata dziwka i podła suka!! A rozdział jest świetny!
OdpowiedzUsuńo boze zajeebisty !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! szubko kolelejny czekam ala !!!!!!!!!!!:*
OdpowiedzUsuńŚwietne <33
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać co będzie w nastepnym ? ;**
O ja cie ! Jestem ciekawa na co wpadła Eva ! ;) Czekam na kolejny rozdział i czekam na next ! ;)
OdpowiedzUsuńNatalie ♥
błłagam szybko kolejny nie wytrzymam szybko prosze :)
OdpowiedzUsuńDostała olśnienia :D Dawaj następny bo chce wiedzieć :D
OdpowiedzUsuńMEGA! NEXT!
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że to Ros zdradziła wszystkim co się stało. Mam nadzieję, że Eva się domyśliła właśnie tego! :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, z każdym rozdziałem coraz bardziej wciąga! :D
Zajebisty kocham twojego bloga czekam na next :*******
OdpowiedzUsuńCzemu w tym momencie ja się pytam. Czekam z niecierpliwością na nexta!!
OdpowiedzUsuńJutro nowy rozdział u mnie. Buziaki. xx.
Świetny jak zawsze! Czekam na next + jak mogłaś w takim momencie?! ;*
OdpowiedzUsuńhttp://nig-d-y.blogspot.com/
zapraszam w wolnej chwili na nowy rozdzial na nanosekundach i na moim nowym blogu ;) buziaczki ;*
OdpowiedzUsuńproszeeeeeeeeee szybko kolejny prosze :*
OdpowiedzUsuń