piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 34.



       Obudził mnie ból i stłumiony huk. Szybko ocknęłam się z resztek snu i gorączkowo zaczęłam rozglądać się dookoła. Okazało się, że Zayn zrzucił mnie z kanapy, zajmując ją całkowicie. Zakryłam usta, by uciszyć mój śmiech. Wyglądał tak uroczo, gdy spał.
 Za oknami było już jasno. Londyn powitał kolejny słoneczny dzień zimy. Byłą 9 rano. Patrząc na śpiącego Zayn’a, wpadłam na pewien pomysł. Wzięłam swój telefon i po cichu wyszłam na balkon.

- Hej Matt. – powiedziałam do słuchawki.

- No siema. Co tam? – odpowiedział.

- Słuchaj mam do Ciebie wielką prośbę. Potrzebuję żebyś dostarczył paczkę do domu Malika.

- No spoko. A skąd?

- Ode mnie z domu. Ja nie mogę tego zrobić, bo siedzę nad zamówieniami. Wszystko Ci przygotuję i wyjaśnię.

- No dobra Evuś. Będę za… 40 minut?

- Super. Będę czekać. – powiedziałam i rozłączyłam się.

Troszeczkę podkoloryzowałam rzeczywistość. Nie musiał wiedzieć przecież, że Zayn jest u mnie. Wróciłam do środka.. Malik spał jak zabity.

- Jak to dobrze, że trudno go obudzić. – pomyślałam.

       Po cichu weszłam do swojej sypialni i zamknęłam drzwi. Spod łóżka wyjęłam duże, czerwone pudło, przetarłam je z kurzu, a na górze nakleiłam kartkę, na której napisałam: DO RĄK WŁASNYCH: ZAYN JAVADD MALIK. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Byłam bardzo ciekawa reakcji Zayn’a, gdy zobaczy zawartość. Po chwili usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Chwyciłam pudło i niczym ninja przemieściłam się pod drzwi wejściowe.

- Hej Eva. – rzucił Matt z uśmiechem.

- Hej. Tutaj masz tą przesyłkę. Zostaw ją pod drzwiami jego domu i już.

- Ahaaa… No dobra. Skoro tak sobie życzysz szefowo, to załatwione. Uciekam.

    Zamknęłam cicho drzwi za sobą i pomaszerowałam do kuchni, by przygotować jakieś śniadanie dla siebie i Zayn’a. Gdy byłam zajęta krojeniem truskawek do sałatki nagle ktoś objął mnie od tyłu. Przerażona odwróciłam się napięcie, trzymając cały czas nóż w ręce.

- Wow Ev, to tylko ja. Chyba muszę się zastanowić nad tą „miłością”, bo jak masz mnie witać z nożem codziennie. – powiedział z uśmiechem Malik. Zmierzwiłam mu tylko jeszcze bardziej jego grzywkę i mocno się do niego przytuliłam. Staliśmy tak dłuższą chwilę. Nie miałam ochoty się do niego odklejać. 
Wsłuchiwałam się w miarowe bicie jego serca i zaciągałam się zapachem jego perfum.

- Mógłbym tak stać z Tobą wieczność, ale głodny jestem. – powiedział i utkwił wzrok w sałatce i kanapkach leżących na blacie.

- Ale z Ciebie romantyk. – powiedziałam z wyrzutem i zaniosłam talerze do salonu. Pałaszowaliśmy wszystko w ciszy. Byłam zbyt przejęta tym co się działo ostatnio, że nie jadłam nic od 2 dni prawie.

- Uciekam do siebie Ev. Ogarnę się trochę, przyjadę po Ciebie i pojedziemy do szpitala. – powiedział Zayn, zanosząc talerz do kuchni.

     Gdy ubierał buty, rzuciłam się na niego i zaczęłam go całować. Wiem, zachowywałam się jak durna nastolatka, ale byłam tak szczęśliwa, że inaczej nie umiałam tego wyrazić. Tym bardziej jeszcze cieszyłam, myśląc o minie Zayn’a, gdy zobaczy mój prezent.

                                                                      ***
          Dawno nie czułem się tak szczęśliwy. Wracając do domu uśmiechałem się to do siebie, to w nieokreśloną bliżej przestrzeń. Zaparkowałem pod domem i postanowiłem jeszcze zapalić. Przed swoimi drzwiami zobaczyłem czerwone pudełko. Ostrożnie obszedłem bliżej niezidentyfikowane znalezisko i rozejrzałem się dookoła. Nikt jednak, chyba, nie chował się w krzakach. Zgasiłem papierosa i wniosłem pudełko do domu. Usiadłem na kanapie i dłuższą chwilę zastanawiałem się czy otworzyć. Jednak ciekawość wzięło górę. Otworzyłem pudełko, a w środku leżało 8 dużych plików listów powiązanych wstążkami. Wyjąłem jeden list i obejrzałem go dookoła, a później postanowiłem go otworzyć.


Adresat: Zayn Javadd Malik
Nadawca: Eva Craig.
Mój drogi Zaynie,
Minęły już 2 lata odkąd uciekłam z Baildon, a nie było dotąd dnia, żebym nie myślała o Tobie. Paryż jest piękny, ludzie bardzo ciepło nas tutaj przyjęli, jednak bardzo tęsknie za domem, a zwłaszcza za Tobą. Mam nadzieję, że po naszej ucieczce nic złego Tobie, ani Twojej rodzinie z tego powodu się nie stało, bo nie darowałabym sobie tego nigdy.. Za dużo już złego wyrządziłam. Tak bardzo chciałabym, żebyś znał prawdę i żebyś zrozumiał dlaczego stało się tak, a nie inaczej. Przysięgam Ci, Zayn, że jeśli kiedykolwiek będzie mi dane wrócić do Anglii, odnajdę Ci i wszystko wyjaśnię. Trzymaj się.
Twoja Ev.

    Po przeczytaniu tego listu, serce mi się ścisnęło. Szybko wyjąłem telefon i wysłałem wiadomość do Evy: „ Dziękuję. Przeczytam każdy z nich. Niedługo będę u Ciebie.” To był najlepszy prezent jaki mogłem od niej dostać.


***


        Siedziałam na przednim siedzeniu samochodu i cała się trzęsłam, gdy zbliżaliśmy się do szpitala. Zayn zaparkował na bocznym parkingu i otworzył mi drzwi.

- Jesteś gotowa? – zapytał troskliwie. Ja potrzęsłam przecząco głową. Zayn podał mi rękę i razem, przytuleni ruszyliśmy w stronę głównego wejścia do St Bartholomew's.

- Idź. Poczekam tutaj na Ciebie. – powiedział Malik i został w hallu przy głównym wejściu. Ja powoli zmierzałam w stronę oddziału onkologii. Dookoła było dość ciemno i szaro. Ludzie przemykali dookoła jak duchy. Nagle na korytarzu zobaczyłam mojego brata.

- Alan.. – powiedziałam z uśmiechem. Mój ukochany blondasek popędził w moją stronę i rzucił mi się na szyję.

- Cześć braciszku. – szepnęłam. Zaraz potem podeszła do mnie mama.

- Cieszę się, że przyszłaś córeczko. – powiedziała spokojnie i podała mi dłoń. Przeszłyśmy kawałek i zatrzymałyśmy się przy szybie Sali, w której leżał mój ojciec. Zamknęłam oczy, oddech mi przyspieszył, a pięści zacisnęły. Po chwili otworzyłam powieki i spojrzałam na niego. Leżał bez ruchu na łóżko, blady, podpięty pod tlen. Nagle poczułam silny ból głowy, a przed oczami zaczęły mi przelatywać obrazy z dzieciństwa, ciągle słyszałam te przeraźliwe krzyki i płacz.

- Nie mogę mamo.. Przepraszam… - rzuciłam ledwo i pobiegłam korytarzem przed siebie. Potrzebowałam powietrza. Wyszłam przed szpital i zanosiłam się płaczem. Zayn siedział na ławce i palił. Gdy tylko mnie zobaczył, od razu do mnie przybiegł.

- Ev.. Co jest? – powiedział przerażonym głosem i przyciągnął mnie do siebie.

- Nie mogę.. Nie potrafię do niego wejść. Nie umiem! – mówiłam dławiąc się płaczem.

- Cicho… Już, cicho. Dasz radę to zrobić.. Jesteś silna. – szeptał mi do ucha.

- Pójdę tam z Tobą. Tylko już się uspokój. – dodał i otarł mi swoją dłonią łzy. Chwyciłam go za rękę i powoli wróciliśmy na oddział.

- Dzień dobry. Hej Alan. – powiedział Zayn.

Malik podprowadził mnie pod same drzwi Sali i otworzył je. Weszłam do środka i stanęłam naprzeciw łóżka.

- Cześć… tato… - powiedziałam cicho.

czwartek, 30 stycznia 2014

Liebster Award.

Kolejna nominacja.. Jestem bardzo, ale to bardzo zaskoczona, że komukolwiek podoba się to co piszę.:) Banan na mojej twarzy sięgnął rozmiary niewyobrażalne.:) małaW... no uwielbiam Cię kobieto po prostu, ale Ty to wiesz.:* A co do rozdziału 34.. Być może, ale z dużym znakiem zapytania, pojawi się zanim 31 stycznia się skończy... Zobaczymy co wyjdzie.:)

Nominacja od: http://nanosekundybezciebie.blog.pl/

1. Dwójka najlubulieńszych członków 1D?
Zayn <3 i Liam.

2. Wierzysz w przeznaczenie?
Zdecydowanie tak.
 

3. Co powiedziałabyś Chłopakom gdybyś miała możliwość porozmawiania z Nimi?
Ufff.. ciężkie pytanie.. Pewnie to co byłabym w stanie wydusić, ale pogratulowałabym im sukcesu i podziękowała za to jakimi osobami są.
 

4. z Jakiego miesiąca jesteś? ;) 
Czerwiec.

5. Typ Faceta?
Zayn Malik.;)
 

6. Najpiękniejsza piosenka?
Ojej.. tyle ich jest, ale chyba wybiorę Hurts - Unspoken

7. Ulubiona słodycz?
Czekolada.

8. Ulubiony artysta, prócz 1D?
Hurts

9. Uczysz się? studiujesz? która klasa/rok?
Studiuję. Powinnam być na III, ale po małych zmianach Uczelni, jestem na I.:)

10. Jesteś przekochana, wiesz?
Ja?? No gdzież by.:)

11. Opisz siebie w jednym słowie.
Romantyczka.

Moje nominacje:
http://nanosekundybezciebie.blog.pl/
http://all-our-life.blogspot.com/
http://to-win-dreams-fanfiction.blogspot.com/
http://1d-she-diary-beautiful-butterfly.blogspot.com/

Moje pytania:
1. Co lubisz robić w wolnym czasie?
2. Czemu piszesz bloga?
3. Twoje 3 największe zalety to?
4. Twoje 3 największe wady to?
5. Ulubiony film to?
6. Ulubiona książka to?
7. Jaką sławną osobę chciałbyś/chciałabyś poznać?
8. Kim chciałeś/chciałaś zostać w dzieciństwie?
9. Bez jakiej rzeczy nie jesteś w stanie żyć?
10. Jaki jest Twój największy sukces?
11. Jaka jest Twoja ulubiona piosenka.

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział 33.




- Nie krępuj się. Wejdź. – rzuciłem za Harry, który już zajął miejsce na kanapie w salonie. Podążyłem ze nim i oparłem się o kominek. Czułem, że szykuje się ciężka bitwa.

- Harry.. Co do tej dzisiejszej sytuacji.. Przepraszam. Zachowałem się jak wariat. Usłyszałem nie to co powinienem i wyciągnąłem złe wnioski. – rzuciłem. Naprawdę było mi strasznie głupio z tym, że rzuciłem się nie niego z pięściami.

- Eee tam. Przestań. Przyzwyczaiłem się, że rzucasz się na mnie z pięściami bez powodu. Kolejny raz do kolekcji. Nie po to tu przyszedłem stary. – opowiedział.

- A po co przyszedłeś?

- Porozmawiać o Evie i o tym co między Wami zaszło.

Poczułem jak krew się we mnie gotuje. Po cholerę ona wciągała w to wszystko Harrego. Nie dość, że psuła się sytuacja między nami to jeszcze psuła się sytuacja między mną, a moim najlepszym przyjacielem, bo oczywiście on jest całkowicie po jej stronie.

- Harry, błagam Cię.. To nie jest Twoja sprawa..

- Jest. Ty jesteś moim najlepszym przyjacielem, a Eva jest dla mnie jak siostra. Nie mogę patrzeć jak między wami się ciągle psuje.

- Harry, ale to jest jej wina. Jej i jej kłamstw.

- Zayn.. A czy dałeś jej się wytłumaczyć? Spróbować wyjaśnić dlaczego musiała postąpić tak, a nie inaczej? Czy do razu uniosłeś się honorem i strzeliłeś epickiego focha.

Zapadła cisza. Harry miał trochę racji. Eva chciała mi to wszystko wyjaśnić, a ja od razu na nią naskoczyłem, nie dając jej dojść do słowa.

- No właśnie. Jeśli poznałbyś prawdę, patrzyłbyś na to zupełnie inaczej.

- Co masz na myśli?

- Nie ode mnie powinieneś to usłyszeć.. Eva musiała uciekać przed swoim ojcem do Francji.. Jeśli jej mama by się na to nie zdecydowała.. Możliwe, że nie miałbym okazji jej poznać.

Miałem wrażenie, że ziemia się pode mną zapadła. Serce zaczęło mi walić jak szalone, nie miałem siły stać, więc kurczowo chwyciłem się ściany.

- Skąd to wiesz.. Skąd Ty to wiesz.. Ty, a nie ja!!! – wydukałem przez zaciśnięte zęby.

- Zayn.. Gdyby nie to, że Eva zobaczyła swojego ojca w Watford, gdy pojechaliśmy coś zjeść, też bym nic nie wiedział. Obiecałem jej wtedy, że nie pisnę Ci o tym wszystkim słowa. Ale teraz sytuacja jest inna.

- Bo?

- Zayn, jej ojciec umiera, a ona nie wie co zrobić. Jest zagubiona. Potrzebuje Cie. Kochasz ją, prawda?

- Jak nikogo na świecie.

- No właśnie. Jedź do niej. Ona Ci wszystko opowie. Jest wreszcie na to gotowa.

Bez słowa podszedłem do Harrego i go przytuliłem.

- Dzięki stary.

- Od tego są przyjaciele. Ale już dosyć tych czułość. Zaczynam czuć się dziwnie.

We dwóch parsknęliśmy ze śmiechu. Postanowiłem jak najszybciej pojechać do Evy i z nią porozmawiać. Potrzebowała mnie.

                                                                        ***

              Kręciłam się bez celu po mieszkaniu, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Pierwszy raz zupełnie nie wiedziałam co mam zrobić. Mój mętlik w głowie osiągnął apogeum. Niby wiedziałam jakie rozwiązanie w tej sytuacji jest najbardziej słuszne, ale bałam się tego co będzie gdy podejmę to ryzyko.. Czy podniosę się po tym. Nagle w roku mojej sypialni zobaczyłam moją starą gitarę. Przetarłam ją z kurzu. Nastroiłam ją i postanowiłam zrobić to co zawsze pomagało mi myśleć. Zagrać na niej i zaśpiewać.

                                                                          ***

         Pokonywałem powoli stopnie schodów prowadzące do mieszkania Evy. Zastanawiałem się co jej powiedzieć.. Od czego zacząć, jednak każde zdanie wydawało mi się słabe i głupie. Gdy dotarłem do jej mieszkania, usłyszałem dobiegające ze środka dźwięki gitary. Po cichu wszedłem do środka, gdyż drzwi były otwarte. Eva siedziała na podłodze w salonie. Oświetlało ją światło płomieni. Wyglądała nieziemsko. Oparłem się o ścianę i wsłuchałem się w dźwięki piosenki i jej nieskazitelny głos, który przepełniony był bólem.

                                                                          ***


         NAJPIERW PRZESŁUCHAJCIE CAŁĄ PIOSENKĘ, PÓŹNIEJ CZYTAJCIE DALEJ!!!


      Gdy skończyłam grać, potrzebowałam kilku sekund, żeby dojść do siebie i uspokoić oddech. Twarz miałam całą we łzach, a ręce mi się trzęsły. Podniosłam głowę i doznałam szoku. Przede mną stał Zayn oparty o ścianę, a jego czekoladowe oczy lśniły jak gwiazdy.


- Jak tu wszedłeś? – zapytałam zachrypniętym od płaczu głosem.

- Drzwi były otwarte, a nie chciałem Ci przerywać. Tak pięknie grałaś.

- Dziękuję.

 Wstałam z podłogi i odłożyłam gitarę tam gdzie było jej miejsce. Zayn bez słowa podszedł bliżej, a gdy dzieliły nas milimetry, spojrzał mi głęboko w oczy i położył mi dłoń na policzku.
-
 Jestem największym kretynem na świecie. Powinienem Cię wysłuchać, a nie od razu strzelać focha i obrażać Twoją mamę. Wybacz mi, proszę.

Jego słowa przyszywały moje serce na wskroś. W jego głosie słychać było rozgoryczenie i żal. Wzięłam głęboki oddech i wtuliłam się w jego ramiona. Zayn schował twarz w moim włosach, a rękami przyciągnął mnie jeszcze bliżej.

- Wybacz mi. -  powtórzył.

Lekko wyswobodziłam się z jego objęć i popatrzyłam na niego z lekkim uśmiechem.

- Masz szczęście, że Cię kocham. – rzuciłam i zmierzwiłam jego grzywkę dłonią. Zayn uśmiechnął się promiennie, ale za chwilę znowu spoważniał.

- Opowiedz mi wszystko.

Zamknęłam oczy, wzięłam głęboki oddech i przeczesałam włosy dłonią, zarzucając je do tyłu. Nie wiedziałam, czy byłam gotowa na powrót do tej historii, ale nie miałam wyjścia. Zayn musiał wreszcie poznać prawdę. Usiedliśmy na ziemi naprzeciw siebie.

- Ehh.. Więc byliśmy szczęśliwą rodziną tylko na pozór. Gdy wychodziliśmy do ludzi wszystko musiało być perfekcyjne: nasz wygląd, zachowanie.. Inaczej wszystko kończyło się tragicznie. Nie było dnia, kiedy ojciec nie był pijany i kiedy któreś z nas nie oberwało. Najczęściej bił mamę, bo broniła mnie i Alana. Pamiętam, gdy zamknął nas w piwnicy na długie godziny, grożąc, że jeśli się odezwiemy to nas pozabija. Pamiętasz moją bliznę w kształcie strzałki. – powiedziałam pokazując na dłoń. Zayn tylko pokiwał głową.

- Ojciec rzucił we mnie kryształowym wazonem, a odłamki wbiły mi się w rękę. Nikt nie był w stanie nam pomóc, bo wszyscy bali się mojego ojca. Mało kto domyślał się, że coś jest nie tak, a jeśli jakiś się trafił to udawał, że nic nie wie. Wszyscy się go bali. Gdy ojciec gonił Alana po ogrodzie z nożem, mama zaryzykowała i spakowała nasze rzeczy i uciekliśmy. Nie mogłam się z nikim kontaktować.. To było zbyt duże niebezpieczeństwo dla nas i dla was, którzy zostaliście w Bradford i Baildon.
Zayn siedział w milczeniu, wzrok miał utkwiony w podłodze. Próbował ukryć, że płacze.



- Mam tysiące niewysłanych listów do Ciebie, w których przepraszam za to, że uciekłam i tłumaczę dlaczego tak się stało.. Dobrze pamiętam tamten dzień… Padało.. Mama wepchnęła nas do samochodu, a gdy odjeżdżaliśmy, zobaczyłam w tylnej szybie, że podjechałeś pod nasz dom.. Krzyczałam, biłam pięściami w szyby, tak bardzo chciałam, żebyś mnie uratował ale Ty nie mogłeś tego słyszeć. – powiedziałam i mój głos się załamał. Zayn bez słowa objął moją głowę dłońmi i przyciągnął do siebie.

- Nie pozwolę, aby ktokolwiek, kiedykolwiek Cię skrzywdził. Przysięgam. – powiedział i pocałował mnie w czoło.

- A teraz on umiera.. Został mu tydzień.. Może trochę więcej, a ja zupełnie nie wiem co zrobić.. Nie chcę go widzieć, ale z drugiej strony to mój ojciec.. Nie wiem czy potrafię spojrzeć mu w oczy po tym wszystkim
Zayn chwycił moje dłonie i milczał przez chwilę. Starał się oswoić z tym wszystkim co usłyszał.

- Pojadę tam z Tobą. – powiedział.

- Słucham? – rzuciłam.

- Pojadę tam z Tobą, będę cały czas obok. Powinnaś to zrobić. Dla siebie.

Rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam go. Ułożyliśmy się na kanapie i okryliśmy się kocem. Zayn cały czas głaskał mnie po głowie.

- Kocham Cię. – szepnął mi do ucha.

- Ja Ciebie też.. – odpowiedziałam ledwo i zasnęłam.

sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 32.



    Stałam jak sparaliżowana, nie mogąc wydusić z siebie słowa. W uszach mi szumiało, cała się trzęsłam, a do oczu zaczęły mi napływać łzy. Mama patrzyła na mnie z przerażeniem.

- Evuś, wszystko dobrze? – zapytała i położyła mi dłoń na ramieniu. Jedyne co byłam w stanie zrobić to pokiwać twierdząco głową.

- Eva. Chodź. Paul będzie za 5 minut, a nic jeszcze nie jest gotowe. – powiedział Matt, który nagle pojawił się za moimi plecami.

- Mamo.. Muszę wracać do pracy. Przyjedź do Richmond wieczorem. Wszystko mi opowiesz. – powiedziałam zachrypniętym głosem.

- Dobrze córciu. Uciekaj do pracy. Kocham Cię. – powiedziała i mocno mnie przytuliła.

- Ja Ciebie też. – rzuciłam i pobiegłam za Matt’em na górę.
Miałam wrażenie, że wszystko co mnie otacza, znajduje się za jakąś szybą. Nie byłam w stanie skupić się na pracy, tylko cały czas w głowie tworzyłam najgorsze scenariusze, tego co się stało i tego co może się stać.

- Znowu musisz uciekać… - powiedział mój umysł. Odruchowo spojrzałam przerażonym wzrokiem na Zayn’a. On od razu to zauważył i podszedł do mnie.

- Eva, wszystko ok? Jesteś strasznie blada? – zapytał troskliwie.

- Tak Zayn.. Tak. Musimy pracować. – rzuciłam nieskładnie.
Rzuciłam się w wiry wybierania strojów, byleby tylko zapomnieć o wiszącej nade mną klątwie, jaką był mój ojciec.

- Dobra chłopaki, pokażcie się. – powiedziałam do całej 5 schowanej w garderobach. Gdy wyszli, mieli dość trudne do zidentyfikowania  miny.

- Nie pasuje Wam? –zapytałam.

- Nie no.. – zaczął Lou.

- Czy ja wiem.. – dodał Niall, przeglądając się w lustrze.

- No to koniec. To miał być ich strój przewodni tej trasy.. – pomyślałam i usiadłam na ziemi, chowając twarz w dłoniach.

- Ej, Eva, uśmiechnij się. Jest mega! Żartowaliśmy. – krzyknął Liam i razem z Lou i Niallem rzucili się na mnie, przewracając mnie na podłogę.

- Wy nawet nie wiecie jak ja Was nienawidzę! – powiedziałam, śmiejąc się.
 

         Na szczęście wszystko załatwiliśmy w niecałe 5 godzin. Uważam to za duży sukces, bo byłam pewna, że do rana stamtąd nie wyjdziemy. Gdy podpisywałam ostatnie papiery, Zayn podszedł do mnie i objął mnie od tyłu. Ja tylko uśmiechnęłam się lekko i nie przerywałam swojej pracy.

- Może gdzieś wyjdziemy?- zapytał i oparł brodę na moim ramieniu.

- Bardzo bym chciała Zayn… Ale mam tonę papierkowej roboty do zrobienia..

- Eva.. Wszystko ok?

- Tak. Ile razy mam Ci to powtarzać. Muszę iść. – rzuciłam, chwyciłam swoją torbę i wyszłam ze studia.

       W domu nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Kręciłam się po pokojach bez celu, wypaliłam chyba paczkę papierosów ze zdenerwowania. Wreszcie usłyszałam dzwonek do drzwi. Popędziłam by je otworzyć.
-
 Cześć, mamo. Wchodź, wchodź. – mówiłam szybko.

- Bardzo ładnie się urządziłaś córeczko. – powiedziała kręcąc się po mieszkaniu.

- Dziękuję. Napijesz się czegoś?

- Herbaty.

- Co u Benedicta mamo? – zapytałam, kładąc filiżanki, dzbanek z herbatą i ciasto na stole.

- Dobrze. Kazał Cię mocno wyściskać i zmusić, żebyś nas wreszcie odwiedziła.

- Bardzo bym chciała.. Tęsknie za Paryżem, ale teraz ta Amerykańska trasa.. To totalne szaleństwo. Mamo, ale czemu to przyjechałaś.. Mów, o co chodzi z ojcem.. Groził Ci? Jesteś w niebezpieczeństwie??

-Nie córciu.. Twój ojciec jest w szpitalu. Dowiedziałam się od pośredników i postanowiłam przyjechać.

- Mamo, zwariowałaś! Przecież jak on wyjdzie ze szpitala to znajdzie Ciebie, Alana.. Zemści się.. – mówiłam podniesionym głosem i zerwałam się z kanapy.

- Eva.. Eva.. Usiądź, proszę. Twój ojciec umiera.

     Poczułam jak uderza we mnie piorun. Bezwładnie opadłam na kanapę i utkwiłam spojrzenie w spokojnej twarzy mamy.

- Ma raka. Nie chciał się leczyć. Lekarze dają mu tydzień.. Może trochę więcej.

- Mamo.. A jak to jest jakiś podstęp.. Znasz go przecież..

- Nie tym razem. Dlatego przyjechałam.

- A Alan wie?

- Tak.. Jest w hotelu. Eva… Powinnaś go odwiedzić.

- Nie mamo. Wybacz mi, ale nie.. Nie dam rady. Nie chcę go widzieć.

- Eva.. To Twój ojciec.

- Nie mamo. On nigdy nie był dla mnie ojciec. On był potworem, którego chce wymazać ze swojej pamięci. Benedict jest dla mnie ojcem..

Nagle ktoś zapukał. Ocierając łzy, poszłam otworzyć. Za drzwiami stał Zayn.

- Tylko nie to… - pomyślałam.

- Hej.. – powiedziałam ledwo.

- Wiem, że coś się dzieje. Znam Cię i nie próbuj mnie zbywać, bo nie odpuszczę dopóki nie dowiem się, co się dzieje. – powiedział dosadnie.

- Witaj Zayn.. – usłyszałam za sobą głos mojej mamy. Zayn aż otworzył buzię ze zdziwienia.

- Dzień dobry Pani Craig.. znaczy Dawson.. Przepraszam.. nie wiem, które nazwisko jest teraz odpowiednie. – mówił speszony. Moja mama popatrzyła na niego z politowaniem i z dużym zdziwieniem.

- Fakt.. Craig już nie jest aktualne, ale nie wiem skąd Ci się nazwisko Dawson wzięło. Będę już uciekać. Chyba musicie porozmawiać. Zastanów się córeczko.. Żebyś nie żałowała tej decyzji. Miło było Cię zobaczyć Zayn. – powiedziała i wyszła. Zostaliśmy z Malikiem sami.

- Wejdź… - powiedziałam cicho.

- Nie, wiesz… Może mi wyjaśnisz to wszystko… - rzucił wrogo Zayn. Kolejne kłamstwo wychodziło na jaw.

- Jak już wiesz.. Nie nazywam się Dawson.

- Ani Craig, zauważyłem. A jakie jest teraz Twoje nazwisko?

- Sorel.. Eva Sorel. Gdy uć.. wyjechaliśmy do  Francji, mama poznała tam architekta, Benedicta Sorel. Po nim mam nazwisko teraz.

  Widziałam jak każde moje kolejne słowo rani Zayn’a. Teraz już nie było innego wyjścia. Zayn musiał poznać całą prawdę.

- Po co to.. Po co to wszystko.. Te cholerne kłamstwa.. Kim Ty wg jesteś?!

- Poza nazwiskiem nic się nie zmieniło, Zayn.. To cały czas ja.. Twoja Eva..

- Nie. Eva, którą kocham nie okłamywałaby mnie, Eva którą kocham nigdy by czegoś takiego nie zrobiła.

- Zayn.. nie miałam wyjścia…

- Jasne.. Twoja mamusia znalazła sobie nowego fagasa i uciekła od Twojego ojca. Wy sobie wiodłyście cudowne życie we Francji, a Twój ojciec pewnie umierał z tęsknoty. Twoja matka zachowała się jak..

- WYNOŚ SIĘ!!! – krzyknęłam i wypchnęłam Zayn’a za drzwi. Zayn cały czas dobijał się do drzwi. Ja tylko zasłoniłam uszy dłońmi, osunęłam się po ścianie i usiadłam na ziemi. Po kilku minutach Malik odpuścił i odszedł. Zrobiło się cicho. Miałam mętlik w głowie. Nie wiedziałam co mam robić. Jedyną osobą, której mogłam się poradzić, był Harry. Tylko on znał prawdę. Długo zbierałam się w sobie, by do niego zadzwonić. Był przecież teraz taki szczęśliwy z Rosie, nie chciałam zwalać mu się na głowę ze swoimi problemami. W końcu jednak przemogłam się i wybrałam jego numer w telefonie.

- Hej Evuś. – usłyszałam jego radosny głos w słuchawce.

- Hej Harry.. Nie przeszkadzam Ci? – zapytałam

- Coś Ty. Właśnie odwiozłem Rosie do domu. Eva.. wszystko ok?

- Nie.. Potrzebuję Twojej rady.. Tylko Ty jesteś w stanie mi pomóc.

- Jesteś w domu?

- Mhm…

- Będę za 30 minut. – powiedział i rozłączył się.  Zastanawiałam się czym ja sobie zasłużyłam na takiego przyjaciela.. Na pewno nie swoim zachowaniem. Punktualnie 30 minut po naszej rozmowie, Harry wieszał swój płaszcz na przedpokoju mojego mieszkania.

- Co się stało? Wyglądasz strasznie. – powiedział Styles siadając na kanapie.

- Widziałam się z moją mamą dzisiaj.. Mój ojciec jest w szpitalu.. Dlatego przyjechała.

- O kurczę.. Coś poważnego?

- On umiera Harry. Został mu podobno tydzień. A ja nie wiem co mam robić.. Nie chcę go widzieć.. Nie 
wiem czy potrafię iść do szpitala i spojrzeć mu w oczy…

- Rozumiem Cię.. Ale to jednak Twój ojciec… Sądzę, że on potrzebuje takiego przebaczenia.. zwłaszcza w takim momencie. To zrozumiałe, że nie chcesz go widzieć, ale zastanów się czy będziesz w stanie żyć później z tym, że mu nie wybaczyłaś.

  Po jego słowach całkowicie się rozkleiłam. Wszystkie emocje dzisiejszego dnia, odpuściły. Harry mocno mnie przytulił i zaczął głaskać mnie po głowie.

- Ehh to nie wszystko.. Chodzi jeszcze o Zayn’a.

- A mianowicie?

- Gdy moja mama tu była, Zayn przyjechał. Dowiedział się o tym, że wyjechaliśmy do Francji i że nazywam się trochę inaczej niż Dawson.

- Eva, on teraz musi poznać prawdę..

- Chciałam mu powiedzieć wszystko, ale on dorobił sobie jakoś wersję to całej historii i zaczął mnie i moją mamę  obrażać, więc wyrzuciłam go z domu.

- No tak.. Cały Zayn. Jak się na coś uprze to koniec. Porozmawiam z nim, obiecuję.

- Dziękuję Harry.. Za wszystko. I przepraszam, że znowu zwaliłam Ci się na głowę z moimi problemami..

- Przestań, głupia. Jesteś dla mnie jak siostra. Zawszę Ci pomogę. Dobra, uciekam pogadać z Zayn’em. Trzymaj się mała. – powiedział i pocałował mnie w policzek.

***
        Po raz 10 próbowałem dodzwonić się do Evy, jednak cały czas miała wyłączony telefon. Zachowałem się strasznie, ale każde jej kłamstwo łamało mi serce. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Zbiegłem szybko po schodach na dół.

- Harry? – rzuciłem zdziwionym głosem.

- Siema Zayn. Musimy pogadać.