piątek, 27 września 2013

Rozdział 7.



        Gdy Paul wyszedł nie mogłem uwierzyć w to co mi powiedział. To był zdecydowanie najgorszy moment mojego życia.

 - Zawieszony… - powtarzałem jak mantrę. Po chwili do pokoju wpadła Amy. Nie była zadowolona.

- Po co on przyszedł? – zapytała zdenerwowanym głosem. Nic nie odpowiedziałem. Cały czas patrzyłem w podłogę. Moje życie straciło sens.

- Zayn do cholery! Spójrz na mnie i odpowiedz. – burknęła.

- Zawiesili mnie! Nie wiadomo czy wrócę do One Direction. – oznajmiłem. Amy zamarła.

- Jak to zawieszony? To.. to już koniec zespołu, sławy? – dukała.

- Tak, koniec sławy i beztroskiego życia. – powiedziałem.

- Jak mogłeś to zrobić Ty skończony idioto! Nienawidzę Cię! – mówiła płacząc i wybiegła z pokoju. Kolejny cios. Najważniejsza osoba, która powinna teraz mnie wspierać, odwróciła się ode mnie. Nie mogłem znaleźć sobie miejsca w domu.

- Muszę zniknąć. – pomyślałem.

                                                                      * *
            Gdzieś w oddali usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Myślałam, że to sen, więc obróciłam się na drugi bok i próbowałam spać dalej. Jednak sytuacja znowu się powtórzyła. Po omacku zapaliłam lampkę, a później wymacałam telefon na szafce przy łóżku. Ewan spał w najlepsze.

- Kiedy on wrócił… - pomyślałam.

- Halo… - mówiłam zaspanym głosem.

- Eva, jak dobrze, że odebrałaś.. – mówił zdenerwowanym głosem Harry.

- Harry, co się dzieje? Jest 2 w nocy. – zapytałam na wpół śpiąc.

- Słuchaj, stało się coś złego. Chodzi o Zayn’a. – rzucił. 

Od razu się ocknęłam. Usiadłam na łóżku, przeczesałam włosy palcami, próbowałam na szybko zebrać myśli i pozbyć się resztek snu.

- Co się stało? Mów szybko!

- Przyjedź do mnie do domu. Jest tu też Liam, Louis i Niall. Wyślę Ci adres sms’em. – powiedział szybko i rozłączył się. Natychmiast zerwałam się z łóżka, porwałam pierwsze lepsze jeansy, bluzę, kluczyki do samochodu i wybiegłam z domu.

- Zayn.. coś Ty zrobił.. – myślałam. 

       Dziwiłam się, że po drodze się nie zabiłam lub nie spowodowałam jakiegoś wypadku. Trasę, która normalnie zajmuje 40 minut pokonałam w 20. Zaliczyłam jeszcze wywrotkę na schodach domu Harrego i wpadłam jak tornado do jego salonu. Liam i Louis siedzieli na dużych kanapach, wzrok mieli utkwiony w podłodze. Byli załamani. Spodziewałam się najgorszego.

- Eva.. – usłyszałam za sobą głos Harrego. Rzuciłam mu się na szyję.

- Harry, mów co się stało?! – rzuciłam szybko.

- Ej, co ona tu robi? Cześć Eva. – powiedział Niall, wchodząc do salonu.

- Okej, uściślijmy to od razu, żeby nie było niedomówień. Eva była kiedyś bliską przyjaciółką Zayn’a. – oznajmił. Chłopcy byli w ewidentnym szoku.

- Ale nie widzieliśmy się 8 lat. Aż do Waszego teledysku. – dodałam. Nie chciałam, żeby pomyśleli o mnie tak samo jak Harry na początku, gdy poznał prawdę.

- Zayn zniknął, po tym jak dowiedział się, że został zawieszony. – powiedział poważnie Liam. Było widać, że bardzo martwił się o przyjaciela.

- Zawieszony? – zapytałam zszokowana. Ciągle jeszcze nie mogłam uspokoić oddechu.

- Tak. Zawiesili go po ostatnim wybryku. Nikt nie daje mu pewności, że pozwolą mu wrócić. – dodał. 

Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Jako oni mogli go zawiesić.. Przecież bez Zayn’a nie ma One Direction. Tak samo jak bez Liam’a, Louis’a, Harrego czy Niall’a. Oni są jednością.

- I do tej pory nie odebrał telefonu. Nie mamy już pomysłu, gdzie go szukać. – powiedział Harry.

- Gdzie on może być.. Przypomnij sobie… - krzyczałam na siebie samą. Nie mogłam pozbierać myśli. Bałam się co Zayn mógł zrobić. Nagle chyba doznałam olśnienia.

- Słuchajcie… Dajcie mi godzinę. Zadzwonię. – powiedziałam i ruszyłam w stronę wyjścia, jednak Harry mnie zatrzymał.

- Może jednak powiesz cokolwiek? – zapytał z przejęciem.

- Chyba wiem gdzie może być. Zaufajcie mi. – powiedziałam spokojnie. Harry tylko uśmiechnął się ledwo i puścił moją dłoń. Miałam tylko nadzieję, że aż tak bardzo się nie zmienił. Gdy zaparkowałam przed Hyde Parkiem serce miała już na poziomie czoła. Rozejrzałam się dookoła siebie i przeskoczyłam prze ogrodzenie. 

- Uff, jak za czasów młodości. – powiedziałam śmiejąc się. Ruszyłam w stronę jeziorka znajdującego się w dalszej części parku. Obok wielkiego drzewa zobaczyłam siedzącego na ziemi Zayn’a.  Powoli podeszłam, uklękłam koło niego i położyłam mu dłoń na ramieniu.

- Zayn.. – powiedziałam cicho. Podniósł twarz i popatrzył na mnie. Był całkowicie rozbity, płakał, położyłam mu dłoń na policzku. Poczułam jak ścisnęło mnie za gardło, a łzy napłynęły mi do oczu.


 





- Eva…– powiedział zachrypniętym od płaczu głosem i pocałował moją dłoń.

- Co się stało? – zapytałam. Zayn bez słowa przytulił mnie.

- Jak dobrze, że jesteś. - powiedział cicho. 

- Zayn.. Jesteśmy przyjaciółmi przecież.. Co się stało?. – szepnęłam mu do ucha. Zayn nagle oprzytomniał i mnie puścił.

- A co Cię to obchodzi? – rzucił wrogo. Serce pękało mi na pół.

- Zayn.. Jesteśmy przyjaciółmi. – powiedziałam. Malik zerwał się z miejsca i podszedł bliżej do jeziorka.

- Przyjaciółmi.. przyjaciółmi… Chyba inaczej rozumiemy znaczenie słowa przyjaźni, wiesz? – mówił głosem przepełnionym bólem.

- Proszę Cię, nie zaczynaj znowu. Jestem tutaj żeby Ci pomóc.

- Pomóc… To gdzie byłaś przez ostatnie 8 lat do cholery?!

- Musisz ciągle do tego wracać?! Postaraj się mnie zrozumieć.

- Próbowałem. Przysięgam, próbowałem, ale nie jestem w stanie zrozumieć jak można zniknąć z dnia na dzień, bez jakiegokolwiek wytłumaczenia. 

- Miałam 10 lat! 

- To nie ma znaczenia!

- Ma! Byłam dzieckiem. Nie miałam nic do gadania!! Zrozum to wreszcie. Co było to było. To już nie ma teraz znaczenia. Chcę Ci pomóc. Daj sobie pomóc.

- Nie potrzebuję Twojej litości!! Niczego od Ciebie nie chcę, poza wyjaśnieniem czemu.

- Nie będę Ci niczego wyjaśniać. Nie będę do tego wracać. To nie ma znaczenia.

- Ma! Byłaś dla mnie najważniejsza!

Zapadła między nami cisza. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Chciałam mu wyznać wszystko, ale on i tak by nie zrozumiał, a decyzję i tak już podjęłam.

- Dzięki. Przynajmniej widzę, że nic się nie zmieniło. Dalej masz mnie gdzieś... – powiedział i ruszył w stronę wyjścia z Parku.

- Zayn! – krzyknęłam za nim. Odwrócił się i spojrzał na mnie pełen nadziei.

- Zadzwoń do chłopaków. Bardzo się o Ciebie martwią. – powiedziałam.

- Przynajmniej oni... - powiedział z żalem, pokręcił głową i odszedł. 
Zostałam sama…


wtorek, 24 września 2013

Rozdział 6

- Ponawiam pytanie. Znasz Zayn'a? - zapytał wrogo Harry. Westchnęłam ciężko. Nienawidziłam tych spowiedzi przed innymi i tłumaczenia się z każdego kawałka mojego życia.

- Tak, Harry, ale.. - zaczęłam.

- No tak, to nic dziwnego, że tak szybko u nas wylądowałaś. - rzucił ironicznie. Poczułam jakby ktoś wbij mi wielką szpilę w serce. Tej opinii właśnie najbardziej się bałam: Zayn załatwił mi pracę. Nie miałam ochoty zostawać tam ani sekundy dłużej, jednak Harry zatrzymał mnie w drzwiach.

- Przepraszam, to było zbędne. Wcale tak nie myślę, na prawdę. Skąd się znacie? - mówił przepraszająco.

- Gdybyś mi nie przerwał, uniknęlibyśmy tej sytuacji. Zayn i ja znamy się i to już bardzo długo. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, gdy byliśmy dziećmi, jednak ja musiałam nagle wyjechać i Zayn do tej pory nie może mi tego wybaczyć, więc nasze stosunki nie są, jak zdążyłeś już zauważyć, najlepsze. - mówiłam.

Znowu to zrobiłam. Znowu nie powiedziałam całej prawdy. Jednak taka wiedza Harry'emu zdecydowanie wystarczy.

- I co? Nie wiedziałaś, że Zayn śpiewa w zespole i robi karierę? - pytał z niedowierzaniem.

- Nie. Spotkałam go dopiero podczas kręcenia teledysku. Nie miałam czasu na śledzenie nowości w muzyce itp. Przez ostatnie 8 lat nie miałam pojęcia co się z nim dzieje. - mówiłam podniesionym głosem, czułam że emocje we mnie wzbierają. Harry to zauważył i przytulił mnie.

- Już dobrze. Podrzucić Cię do domu? - zapytał. Wybuchłam śmiechem.

- Autobusem? Tym to sama się odwiozę. - odpowiedziałam. Poklepałam go po ramieniu i oboje wyszliśmy z biura. Czułam, że Harry staje mi się coraz bliższy, stawał się moim prawdziwym przyjacielem, którego szukałam i którego tak bardzo mi brakowało i które tak bardzo potrzebowałam od czasu wyjazdu z Baildon. Jednak Harry miał jedną wadę... Nie był Zayn'em i nigdy nim nie będzie...


          " Biegnę po ciemny korytarzu.. Wiem, że jest już blisko, słyszę ten głos: Nie schowasz się przede mną! Zatrzaskuję drzwi, padam na podłogę. Znowu słyszę ten krzyk... Krzyk, który znam. Nie mam dokąd uciec. Zayn ratuj mnie, błagam!!!"

               Zerwałam się przerażona kolejnym koszmarem. Szybko zapaliłam lampkę, cała się trzęsłam. Ewan'a znowu nie było obok. Zwinęłam się w kłębek pod kołdrą i zaczęłam płakać. Pięści miałam mocno zaciśnięte, bałam się otworzyć oczy, wystawić głowę spod kołdry. Miałam wrażenie, że powoli tracę zmysły, a do tego byłam z tym wszystkim sama. Jednak nie miałam prawa nikogo obwiniać. To była moja decyzja, że nikt nie poznał prawdy na temat mojego życia. Nikt poza Ewan'em, na którego i tak nie mogłam liczyć. Nawet nie zauważyłam, gdy zaczęło świtać, a mój budzik dał sygnał do pobudki. Nie miałam siły wstać z łóżka i iść na próbę chłopaków. Chciałam schować się przed światem i nigdy więcej mu się nie pokazywać, jednak nie miałam wyjścia. Wszystko robiłam na spowolnionych obrotach i bez większego entuzjazmu. Ubrałam się w ciepłą bluzę kangurkę, jeansy i emu, przygotowałam sobie kawę i ruszyłam w kolejną monotonną podróż do pracy.

                 Gdy dotarłam do szkoły tańca, w której zespół miał próbę, każdy z nich leżał w innym miejscu i spał. Była 8:00. Liam zwinął się w kłębek w jednym kącie sali, Louis owinął się matami do jogi i wcisnął się w przestrzeń między podłogą a kaloryferem, Niall spał na długiej ławce, a Harry spał na brzuchu na wielkiej, dmuchanej piłce. Brakowało tylko Zayn'a. Po 15 minutach do sali wpadł Paul razem z choreografem. Chłopcy natychmiast zerwali się ze swoich miejsc, a Louis potknął się na jednej z mat i zaliczył epicką glebę. Usiadłam na podłodze naprzeciwko luster by móc wszystko obserwować z jak najlepszej perspektywy.

- Gdzie jest Zayn? - zapytał poddenerwowanym głosem Paul. Zapadła cisza.

- Dzwoniłem do niego wieczorem kilka razy, ale nie odbierał. - powiedział Liam.

- Ode mnie też nie odbiera.. Świetnie.. - mruczał menager.

Poczułam jak serce zaczyna  walić mi jak szalone, a żołądek podskoczył mi do gardła. Zaczynałam bać się, czy coś mu się nie stało. Po chwili usłyszeliśmy przeraźliwy huk dobiegający z korytarza, a później Zayn wtoczył się do sali ledwo trzymając się na nogach. Wszyscy zamarliśmy.

- Przepraszam, ale miałem problemy z dotarciem do celu. - dukał całkowicie pijany i upadł na podłogę. Patrzyłam na tą sytuację nie mogąc uwierzyć w to co widzę. Za raz potem do sali wpadła dziewczyna Zayn'a. Amy jak dobrze pamiętałam.

- Hej, widzieliście może Malika? od wczoraj nie mam z nim kontaktu. - mówiła spokojnie.
  Liam bezgłośnie wskazał palcem leżące na ziemi zwłoki Zayn'a.

- Genialne. Weźcie mi pomóżcie, przecież nie będę go tachać przez główne wyjście sama. - rzuciła swoim piskliwym głosem.

- To nie jest dobry pomysł. Ktoś go zobaczy, zrobi zdjęcie i będzie problem. - rzuciłam szybko. Popatrzyła na mnie spode łba.

- A Ty znowu się tu kręcisz? Przecież teledysk już skończony. Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy okej? - mówiła podniesionym głosem.

- Ona jest częścią naszej ekipy! - krzyknął Liam.

- Właśnie! - zawtórowała mu reszta.

- Ona jest ich stylistką, a poza tym Eva ma rację. Nikt nie może go zobaczyć w takim stanie. Ochroniarze odstawią go do domu. Zabierzcie mi go sprzed oczu natychmiast! Próba skończona! - krzyczał wściekły Paul.

- Zayn.. Coś Ty najlepszego narobił... - pomyślałam patrząc jak ochroniarze zbierają go z podłogi i wynoszą z sali. Amy pobiegła za nimi.

- Nie jest dobrze... Będą kłopoty. - stwierdził poważnie Louis.
                                                        
                                                          * * *

            Gdy się ocknąłem głowa mi pękała. Miałem wrażenie, że ktoś zmniejszył z tysiąc perkusji, wsadził mi je do głowy i właśnie grał na nich koncert. Średnio pamiętałem co się wczoraj ze mną działo i nie za bardzo rozumiałem czemu widok Harry'ego i uśmiechniętej Evy u jego boku aż tak mnie poruszył. Po chwili do sypialni weszła Amy i odsłoniła zasłony. Poczułem jak słońce wypala mi oczy.

- Masz gościa. - rzuciła wrogo wychodząc, a do środka wszedł Paul.

- Mam przerąbane... - pomyślałem. Paul wziął krzesło stojące przy biurku i postawił je przy moim łóżku. Widziałem, że był wściekły. Postanowiłem jak najszybciej go udobruchać i uratować swój tyłek.

- Przepraszam. Wiem, że nawaliłem i nie zjawiłem się na próbie.. - zacząłem się tłumaczyć.

- Ty chyba sobie żartujesz ze mnie Zayn. - burknął.

- Nie, nie żartuje. - odpowiedziałem, lekko zaskoczony jego reakcją.

- Ty się zjawiłeś na próbie, ale kompletnie pijany. Ochroniarze odstawili Cię do domu, a Twoja genialna dziewczyna chciała Cię wyprowadzać głównym wejściem. Eva z chłopakami musiała interweniować. - mówił podniesionym głosem.

- Ale.. ale ja nic nie pamiętam. - stwierdziłem zszokowanym głosem.

- Nic dziwnego. Po takiej ilości alkoholu, którą w siebie wlałeś. - stwierdził ironicznie.

- Przepraszam. To się nigdy więcej nie powtórzy. Jutro będę punktualnie, przysięgam.

- Zayn, nie słyszę tego po raz pierwszy. Mam dość twoich spóźnień, przychodzenia na kacu na próby i na nagrania. Ciągle są z Tobą jakieś problemy. Musisz wreszcie ponieść karę. Jesteś zawieszony. - oznajmił. Poczułem jak uderza we mnie piorun.

- Zawieszony?! Ale.. ale jak to? Za 2 tygodnie zaczyna się trasa. - dukałem. Byłem przerażony.

- Nie uczestniczysz w próbach, ani w żadnych wywiadach. Muszę pomyśleć co dalej z Tobą będzie. A Ty... zastanów się dobrze jakie są Twoje priorytety zanim zawalisz sobie całą karierę i życie. Jeśli ludzie w wytwórni zgodzą się na Twój powrót dam Ci znać, jednak nie licz na dużą przychylność z ich strony.- oznajmił poważnie i wyszedł.

poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział 5.


         Zapadła między nami cisza. Próbowałam za wszelką cenę się uspokoić, by nie wybuchnąć płaczem po raz kolejny. Czułam się okrutnie zażenowana tą całą sytuacją. Płakałam do słuchawki, bądź co bądź, swojemu szefowi.

- Eva, jesteś tam? - rzucił zdenerwowanym głosem.

- Tak, tak Harry. Przepraszam. - mówiłam powoli.

- To dobrze. Zacząłem się martwić, że coś Ci się stało. Na pewno wszystko w porządku?
 - zapytał troskliwie. To spowodowało, że znowu nie wytrzymałam i zaczęłam płakać.

- Nie Harry, nic nie jest w porządku. - mówiłam zanosząc się płaczem.

- Gdzie jesteś? - zapytał poważnie.

- U siebie w Richmond, siedzę nad Tamizą. - odpowiedziałam.

- Nie ruszaj się stamtąd. Niedługo będę. - rzucił.

- Nie Harry!! Błagam Cię nie przesadzaj. Wszystko jest ok. Ja.. ja tylko dramatyzuję. Widzimy się jutro, wyślij mi wiadomość o której i gdzie. - mówiłam szybko próbując wybić mu z głowy ten durny pomysł z przyjazdem.

- Na pewno? No dobrze, jak chcesz. Trzymaj się. - rzucił i rozłączył się.

       Kamień spadł mi z serca. Nie chciałam, żeby zobaczył mnie w takim stanie, ale z drugiej też strony była to najmilsza rzecz, jaką ktoś chciał dla mnie zrobić od bardzo, bardzo długiego czasu. A wcale nie musiał. Niechętnie wróciłam do domu. Nie miałam sił na kolejną kłótnie i pretensje ze strony Ewan'a, który z każdym dniem stawał się coraz bardziej nie do wytrzymania. W domu było cicho i ciemno. Ewan siedział na kanapie, a wzrok miał wpatrzony w ledwie tlący się ogień w kominku.

- Eva, gdzieś Ty była. Tak strasznie się o Ciebie martwiłem. - rzucił, gdy tylko zobaczył, że weszłam do domu. Podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Ja jednak wyswobodziłam się z jego ramion i ruszyłam w stronę sypialni, ale Ewan był szybszy i zatarasował sobą wejście do niej.

- Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Zachowałem się jak skończony kretyn, ale to wszystko przez to, że tak bardzo Cie kocham i za nic nie chcę Cie stracić. - mówił smutnym głosem i spojrzał mi głęboko w oczy.

- Przez Ciebie kretynie wyłam do słuchawki swojemu szefowi!!! - krzyczał mój umysł.

- Przynajmniej tym razem potrafisz się przyznać do błędu. - rzuciłam od niechcenia.

- I żebyś miała mniej pracy przeniosłem swoją pościel na kanapę. - powiedział, czym całkowicie mnie rozłożył. Nie mogłam przestać się śmiać. Przeczesałam mu włosy palcami i pocałowałam w policzek. Niestety, nie potrafiłam się na niego długo gniewać, zawsze wiedział jak mnie udobruchać.

       Przed zaśnięciem postanowiłam jeszcze sprawdzić, czy Harry podesłał mi szczegóły co do jutrzejszego dnia. Czekały na mnie aż dwie wiadomości. Pierwsza była od Paul'a: " Jutro zebranie u mnie o 16 z chłopakami."

- Konfrontacja z Zayn'em część kolejna. - pomyślałam.

Druga wiadomość była od Harrego. Jednak nie był to zwykły sms. Styles dołączył do niego swoje zdjęcie z rozbrajająco szczerym uśmiechem i kciukiem uniesionym do góry: " Nie martw się, jutro będzie gorzej, bo spotykamy się o 12 w Harrodsie". To było urocze z jego strony. Dostanie ode mnie tytuł pracodawcy dekady, albo nawet stulecia. Skutecznie poprawił mi humor.

- No to zaczynamy zabawę. - powiedziałam gasząc światło. Moja przygoda z One Direction właśnie się rozpoczynała.

       Zima była cudowna tego roku w Londynie.. Lało, lało i jeszcze raz lało, a do tego było przeraźliwie zimno. Krople deszcze spływały po szybach autobusu, ludzie byli w wisielczych nastrojach, nikt się nie uśmiechał, włącznie ze mną. Gdy dotarłam do Harrodsa usłyszałam przeraźliwy pisk kilku dziewczyn. Czyli Harry już na mnie czekał. Stał w czarnym płaszczu, zawinięty wielkim, wełnianym szalikiem, wiatr całkowicie zniszczył jego skrzętnie ułożone loki, deszcze atakował go z każdej możliwej strony, ale cierpliwie pozował do zdjęć, do każdego fana się uśmiechał i starał się zamienić z każdym chociaż kilka zdań. Patrzyłam na ten obrazek z bananem na twarzy. To było cudowne, jak Harry uwielbiał fanów. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się do mnie, pomachał i przeprosił wszystkich, że musi już iść. Gdy do niego podeszłam, a on objął mnie ramieniem, poczułam palący i morderczy wzrok jego fanek, który przeszywał mnie na wylot.

- Chyba już mnie nie lubią. - powiedziałam cicho.

- Na bank myślą, że jesteś moją nową dziewczyną. - szepnął mi do ucha. Wybuchłam śmiechem. Taaa, gdzie mi do niego.

Powitało nas ciepło Harrodsa. Od razu podeszła do nas obsługa centrum, by zabrać nasze płaszcze. Oczywiście poinformowałam ich wczoraj o tym, że Harry będzie robił zakupy i by przygotowano dla niego parę ciekawych zestawów.

- Więc, czego szukamy? Mamy mało czasu do zebrania u Paul'a.- zapytałam rozglądając się wśród stert garniturów od rozmaitych projektantów i zacierając ręce.

- Chrzanić ciuchy. Mów mi lepiej co się wczoraj stało. - powiedział i rozsiadł się na wielkiej kanapie. Szykowała się sesja psychoterapii u doktora Styles'a.

- Nie ma o czym mówić. Trochę mnie wczoraj poniosło. Przepraszam, to było żenujące. - mówiłam.

- Eva, błagam Cie. To, że w jakimś stopniu pracujesz dla mnie i reszty chłopaków nie znaczy, że nie możemy się przyjaźnić. Mów co się stało. - powiedział spokojnie i uśmiechnął się do mnie. To co powiedział ścisnęło mnie za serce i mało brakowało, a znowu zaczęłabym płakać.

- Okej, okej. Po prostu nie mogłam dogadać się z moim chłopakiem w paru kwestiach. On nie uznaje mojej pracy za coś poważnego, nie wspiera mnie, nie ma czasu dla mnie, a później ma pretensje, że nie konsultuje z nim swoich decyzji. - mówiłam. Harry zamilkł i utkwił wzrok w podłodze. Przez chwilę nie mówił nic.

- Słuchaj, nie będę truł, że związki są takie śmakie i owakie. Powiem Ci jedno: to jest Twoje życie, a nie jego. Nie pozwól na to, żeby on przeżył życie za Ciebie. - powiedział i mocno mnie przytulił. Miał rację w 100%.

- Dobra, wybierzmy jakiś garniak i spadajmy stąd. - dodał z uśmiechem.

                                                          * * *

- Zayn, czy do cholery możesz przestać łazić. Choroby lokomocyjnej przez Ciebie dostanę! - rzucił w moją stronę Liam. Rzuciłem się na niego z pięściami i założyłem mu nelsona.

- Chcesz coś dodać? - mówiłem śmiejąc się. Liam tylko potrząsnął przecząco głową. Po chwili do sali wszedł Louis i dostojnie zajął miejsce przy długim stole.

- Witajcie Panowie. - rzucił. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem.

- Gdzie jest Harry? - zapytał Niall.

- Harry będzie niedługo. Zachciało mu się kupować garnituru i ugrzązł w korku. - oznajmił Paul wchodząc do sali konferencyjnej.

- Ahh ta nasza ofiara mody. Te zakupy kiedyś go zabiją. - stwierdził Louis, dalej udając poważnego biznesman'a.

Po chwili do środka wparował zdyszany Harry, a za nim..

- To niemożliwe. - powiedziałem cicho.

                                                            * * *

- Podróż autobusem to był Twój najgłupszy pomysł. - rzuciłam za Harrym śmiejąc się.

- Wybaczcie spóźnienie, już jesteśmy i możemy zaczynać. - powiedział Harry i oboje
zajęliśmy miejsca przy stole. Paul patrzył na nas z politowaniem, Liam, Louis i Naill uśmiechali się do mnie, a Zayn.. Zayn patrzył na mnie w taki sposób, że jedyną rzeczą jaką chciałam wtedy zrobić było spakowanie swoich rzeczy, wyjazd na Madagaskar, zmiana nazwiska, a nawet zmiana twarzy. Był wściekły.

- Skoro już jesteście, zaczynamy. Jak wiecie za 2 tygodnie zaczynamy trasę po Wielkiej Brytanii. - zaczął.
- Jeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeehhhhhhhhhhhhhhhhhh!!!!!!! - krzyknęli chórem Louis i Niall.
- Tak, dziękuję Panowie za ten entuzjazm. Jutro zaczynacie próby z choreografem. Choć w waszym wypadku powinno się to nazywać swobodnym pląsaniem po sali gimnastycznej. - kontynuował.

- Poczułem się urażony i nie będę dalej uczestniczył w tej konwersacji. - stwierdził udając obrażonego Louis. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem.

- Wybacz mój drogi! Evo, kiedy mogę dostać wstępne propozycje zestawów na koncerty? - zwrócił się do mnie.

- Sądzę, że jutro do południa powinny być gotowe. A próbki powinny być w przeciągu dwóch dni. - wydukałam z siebie.

- Świetnie. Przyjdź jutro na ich próbę. Zobaczysz jak zachowują się na scenie, łatwiej będzie Ci coś znaleźć. Okej Panowie, to widzę Was jutro o 8... - dodał. Wszyscy zaczęli jęczeć.

- Wiedziałem, że ten pomysł przypadnie Wam do gustu. Do jutra. Buziaczki. - rzucił Paul ze śmiechem i wyszedł z sali, a za nimi reszta. Nagle poczułam jak ktoś mocno łapie mnie za rękę i ciągnie w swoją stronę.

- Nie sądzisz, że warto porozmawiać. Teraz mamy idealne warunki. - mówił Zayn patrząc mi prosto w oczy.

- Nie mam Ci nic do powiedzenia. - powiedziałam, próbując wyswobodzić się z jego uścisku.

- Ja uważam co innego. Masz mi do opowiedzenia 8 lat Twojej nieobecności. - mówił drwiąco.

- To nie jest Twoja sprawa Zayn. Puść mnie. - mówiłam coraz bardziej wściekłym głosem.

- Nie słyszałeś, puść ją. - usłyszałam za sobą stanowczy głos Harrego. Zayn puścił moją rękę i ostentacyjnie wyszedł z sali uderzając Harrego barkiem.

- Jak to? To wy się znacie?! - zapytał.


niedziela, 15 września 2013

Rozdział 4.

       Wszyscy zastygli na swoich miejscach. Wydawało się, że nawet nie oddychali. Ja wiedziałam, że nie mam na to najmniejszych szans przez moją wczorajszą akcję przed nagraniem teledysku, więc obserwowałam wszystko jakby z boku, bez większych emocji. Wydawało się, że sekudny mijającej ciszy trwały wieczność, a Paul bawił się świetnie.'

- Dobrze już. Ukrócę Wasze cierpienia. Chcemy zacząć współpracę z Amber, Kevinem i Mattem. - ogłosił próbując przy tym w dostojny sposób gestykulować dłońmi.

- Oczywiście, że nie Ty!... Trzeba było siedzieć cicho!!! - krzyczał mój umysł. Czasu już nie mogłam cofnąć, ale nie żałowałam podjętego ryzyka. Wybrańcy tańczyli ze szczęścia, ściskali się.. Amber nawet się rozpłakała. Cieszyłam się ich szczęściem, a Elena tryumfowała.

- Tak, tak gratulacje. Ale to jeszcze nie wszystko co chciałem Wam ogłosić. - zaczął. Wszyscy patrzyli na siebie nie wiedząc o co może chodzić, Elena też była dość zaskoczona tym, że Paul ma jeszcze jakieś plany wobec naszej szóstki.

- Evo. Wczoraj wykazałaś się niesamowitym wyczuciem stylu, który pasuje chłopakom, świetnie się z nimi dogadywałaś, co uwierz mi, łatwe nie jest i do tej pory mało komu to się w tej kwestii udało. Dlatego mam dla Ciebie inną propozycję. Zostaniesz główną stylistką chłopaków. Będziesz się nimi zajmować podczas brytyjskiej trasy, jakiś większych imprez, teledysków i oczywiście będziesz nadzorować zespół pracujący podczas trasy po Australii i Ameryce. - zakomunikował.

Elena o mało nie spadła z fotela, była pewna, że zemściła się na mnie, a tu taka sytuacja. Wszyscy utkwili we mnie swe mordercze spojrzenia. Odruchowo otworzyłam buzię i wytrzeszczyłam oczy. Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie usłyszałam... Ja, 18-to letnia stażystka, stylistką One Direction! To był chyba sen.

- Więc, jaka jest Twoja odpowiedź? - zapytał z uśmiechem. Jedyną rzeczą jaką byłam w stanie zrobić w tej sekundzie, było twierdzące kiwnięcie głową.

- Świetnie. Jutro o 12 spotkajmy się w moim biurze, podpiszemy umowę i dogadamy szczegóły. Gratuluje Wam wszystkim. - dodał i opuścił salę konferencyjną.

Powoli i ostrożnia  wstałam z krzesła. Czułam, że nogi trzęsą mi się jak galareta, musiałam podtrzymywać się stołu, żeby się nie przewrócić. Nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje i we własne szczęście. Jednak następna myśl, która pojawiła się w mojej głowie spowodowała, że zrobiło mi się ciemno przed oczami i poczułam, że tracę grunt pod nogami. Musiałam znowu usiąść.

- Zayn.. - powiedziałam cicho i zakryłam oczy dłonią.

Gdy ochłonęłam trochę, a siły wróciły mi na tyle bym mogła spokojnie wyjść z sali konferencyjnej postanowiłam zadzwonić do Ewan'a. Muszę mu o wszystkim opowiedzieć, a zwłaszcza o Zayn'ie. Pierwszy sygnał... drugi.... trzeci... czwarty...

- Jak zawsze... - pomyślałam lekko zdenerwowana.
- Halo. - rzucił wrogim głosem.

- Hej kochanie, słuchaj muszę z Tobą porozmawiać. Stało się.. - mówiłam przejętym głosem.

- Eva nie mam teraz czasu na Twoje wywody na temat wyższości kratki nad paskami. Mam tutaj poważne problemy i prawdziwą pracę. - burknął i rzucił słuchawką.

 Rzuciłam telefon na biurko i bezwładnie opadłam na fotel. Praca dla tej korporacji bardzo zmieniła Ewan'a. Prawda, nigdy nie uważał mojej pracy za coś poważnego. W sumie trudno się dziwić 26 letniemu facetowi, jednak nigdy się tak do mnie nie odnosił. Wcześniej szanował to co robię, starał się mnie wspierać w trudnych momentach. Teraz coraz częściej znika na dłużej w pracy, oddalał się ode mnie. Kilka kropel łez spłynęło mi po policzku, ale czym prędzej starłam je rękawem marynarki, by nikt tego nie zauważył.

- Nic tu po mnie... - pomyślałam i spakowałam swoje rzeczy. Od jutra wszystko miało się zmienić. Całe moje życie przewróci się o 360 stopni. Nie byłam pewna czy  jestem na to gotowa, ale było już za późno. Do tego ta konieczność nieustannej konfrontacji z Zayn'em. On nie odpuści. Byłam tego pewna, znałam go przecież świetnie. Przynajmniej tak mi się wydawało.

- Nie powiem mu prawdy.. Nie ważne ile będzie mnie to kosztować.. Nie pozna jej. - powiedziałam na głos patrząc w lustro. Moja decyzja byłą nieodwołalna.

      Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziły mnie pierwsze promienie słońca.
 Leniwie przekręciłam się na drugi bok chcąc wtulić się w Ewan'a, jednak jego nie było. Spojrzałam na zegarek: 6:00. Żadnych nieodebranych połączeń, sms'ów. Postanowiłam do niego zadzwonić: " Tutaj Ewan Sparks, nie mogę teraz rozmawiać, proszę zostaw wiadomość". Znowu nie wrócił na noc.. Niechętnie wstałam z łóżka. I tak nie było żadnych szans, że urwę choć godzinkę snu jeszcze. Ubrałam się w swój ukochany, puchowy szlafrok, zrobiłam kubek gorącej kawy i wyszłam na balkon. Słońce oświetlało zieleń Richmond, mgła unosiła się nad Tamizą dodając jej magicznego uroku. Uwielbiałam to przedmieście Londynu. Tutaj żyło się spokojniej i ciszej. Tutaj ładowałam baterie po ciężkich dniach pracy i odnajdywałam tak potrzebną mi inspirację. Nie zważałam na zimno na zewnątrz, łapałam jak najgłębsze oddechy, potrzebowałam wyciszenia, zwłaszcza dzisiaj.
Nagle usłyszałam ogromny huk dobiegający z wewnątrz mieszkania. Serce podskoczyło mi do gardła. Powoli i po cichu weszłam do salonu. Huk znów się powtórzył. Nogi zaczęły trząść mi się jak szalone. Wzięłam z komody duży, kryształowy wazon i wbiegłam do przedpokoju krzycząc.

- Ewan?! - krzyknęłam i upuściłam wazon na podłogę.

- Cześć kochanie... Ależ mieliśmy trudne przejęcie... - wydukał ledwo i znów potknął się o kolejne pudło stojące w przedpokoju.

- No tak.. Czego ja się mogłam po nim innego spodziewać.. - pomyślałam, gdy zbierałam go z podłogi. Był kompletnie pijany. Było czuć od niego coś jeszcze, ale nie mogłam zgadnąć co. Ostatkami sił pchnęłam go na kanapę w salonie i przykryłam kocem. Zasnął od razu.
    Spojrzałam na zegarek.. 9:00?! Jak ten czas zleciał. Czym prędzej wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy, które później zaplotłam w długi warkocz, zrobiłam delikatny makijaż i stanęłam prze ogromnym problemem, co mam na siebie włożyć. A czasu nie miałam zbyt dużo. Sam dojazd do Londynu zajmie mi godzinę. Zdecydowałam się na czarne rurki, czarny sweter, skórzaną kurtkę i wiśniowy kapelusz. Ewan spał w najlepsze, postanowiłam więc pożyczyć jego samochód.

- I tak go dzisiaj nie użyje.. - pomyślałam i ukradkiem wyjęłam kluczyki z jego marynarki.

     O 11:45 siedziałam pod gabinetem Paul'a cała w stresie. Myślałam, czy nie jestem do tego za młoda, czy to nie zbyt duża odpowiedzialność, czy mam odpowiednie umiejętności.. A zwłaszcza, jak ja będę współpracować z Zayn'em.

- Evo, witaj. Zapraszam. - powiedział Paul otwierając drzwi do gabinetu.

- Raz kozie śmierć... - powiedziałam cicho i weszłam do środka.

- Jak się masz? Gotowa do nowej pracy? - zapytał uprzejmie.

- Sama nie wiem. Chyba to jeszcze do mnie nie dociera. To zbyt surrealistyczne wydarzenie. - odpowiedziałam.

- Nie dziwie się. Przejdźmy więc do szczegółów. Pewnie domyślasz się na czym będzie polegała Twoja praca? - zapytał badawczo.

- Tak, raczej tak. Praca nad wizerunkiem zespołu na koncertach, oficjalnych wyjściach, do teledysków... - wymieniałam.

- Dokładnie. Ale to nie wszystko. Każdy z nich jako jednostka reprezentuje zespół, więc jeśli zostaną zaproszeni gdzieś oddzielnie lub w niepełnym składzie masz im pomóc, nawet jeśli będzie chodziło tylko o to, by powiedzieć, że jest ok. Co do sesji zdjęciowych będziesz na każdej lub na tych najważniejszych, to jeszcze wyjdzie w trakcie, ale nie ustalasz wyglądu. Możesz wnieść zastrzeżenia jeśli Tobie coś nie będzie pasowało lub nie będzie pasowało, któremukolwiek z naszej rozbrykanej 5. Rozumiesz? - mówił spokojnie.

- Oczywiście. Dam z siebie wszystko. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.

- Jestem tego pewien. Więc tutaj masz umowę. Oczywiście dotyczy Cię obowiązek całkowitej tajemnicy co do tego co dzieje się w zespole, masz zakaz rozmawiania z prasą, bez mojego pozwolenia. - powiedział bardzo poważnym głosem.

- Oczywiście. Rozumiem. - odpowiedziałam i wzięłam długopis do ręki.

- Już nie ma odwrotu. - pomyślałam, zamknęłam oczy i złożyłam podpis.

- Witaj w drużynie! - rzucił radośnie Paul i uścisnął mi dłoń.

Czym prędzej opuściłam budynek, w którym znajdowało się biuro Paul'a. Zamknęłam się w samochodzie i zaczęłam krzyczeć ze szczęścia.
- Zayn mi tego nie zepsuje. - powiedziałam na głos i odpaliłam silnik. Miałam nadzieję, że Ewan już wytrzeźwiał na tyle bym mogła mu o wszystkim opowiedzieć. Przecież on jeszcze nic nie wiedział. Po cichu przekręciłam klucz w drzwiami i na palcach weszłam do salonu. Kanapa byłą pusta.

- No wreszcie jesteś! - usłyszałam za sobą. Aż podskoczyłam.

- Boże, Ewan. Chcesz żebym zawału serca dostała? Nie strasz mnie. - powiedziałam ciężko oddychając i pocałowałam go w policzek. On objął mnie w pasie i oparł swoje czoło o moje.

- Gdzie byłaś? I czemu wzięłaś samochód? - zapytał z uśmiechem.

- Miałam ważne spotkanie w nowej pracy i nie chciałam się spóźnić. - odpowiedziałam. Ewan spoważniał, puścił mnie i zaplótł ręce przed sobą.

- Zaraz.. Jakiej nowej pracy? Czemu ja nic o tym nie wiem? Co to za pracy? - pytał
.
- Zostałam stylistką One Direction. - odpowiedziałam. Zapadła niezręczna cisza.

- Przepraszam kim? Czemu mi nic nie powiedziałaś? Nie sądzisz, że takie decyzje powinniśmy razem podejmować?! . Był coraz bardziej wściekły.

- Oj wybacz! Próbowałam Ci powiedzieć, ale Ty nie miałeś czasu na moje " wywody". A ta propozycja nie mogła czekać wieki. - powiedziałam spokojnie. Ewan złagodniał i przytulił mnie.

- Już dobrze. Gratuluję kochanie. - szepnął mi do ucha.

- To jeszcze nie wszystko.. - powiedziałam i przygryzłam wargę. Czas powiedzieć mu o Zayn'ie. Ewan patrzył na mnie badawczo i dał znak, żebym kontynuowała.

- Pamiętasz jak opowiadałam Ci, że kiedyś w Baildon miałam bardzo, bardzo bliskiego przyjaciela... - zaczęłam.

- No tak. I nie powiedziałaś mu czemu uciekłaś stamtąd. - dokończył.

- Dokładnie... Okazało się, że on śpiewa w tym zespole.. To Zayn. - wydusiłam z siebie. Ewan zamilkł, zrobił się lekko czerwony, a na jego twarzy pojawił się grymas złości.

- No to już wszystko rozumiem! Skąd ta praca tak nagle! - krzyczał.

- Ewan, uspokój się! O co Ci do cholery chodzi? - odpowiedziałam, jeszcze spokojnie.

- Będziesz latać za nimi wszędzie, a po kryjomu będziesz mogła znowu się z nim zabawiać. - kontynuował.

- Taaak. Mieliśmy 10 lat i łączył nas płomienny romans! Oprzytomniej do cholery!

- Nie zgadzam się! - powiedział stanowczo i chwycił mnie za ramię. Syknęłam z bólu.

- Puść mnie! Nie będziesz mi mówił co mam robić. - krzyknęłam i wybiegłam z domu.
    Musiałam ochłonąć. Nie spodziewałam się takiej reakcji Ewan'a. Przesadził i to bardzo. Długo chodziłam wzdłuż Tamizy, nie mogłam się uspokoić, cały czas się trzęsłam i ledwo powstrzymywałam płacz. Nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz, choć byłam pewna że to Ewan. Jednak dzwonił ktoś z numeru, którego wcześniej nie widziałam.

- Halo.. - powiedziałam pseudo-normalnym głosem.

- Hej Eva. Tutaj jeden z Twoich 5 szefów. - usłyszałam radosny głos w słuchawce. Od razu go poznałam.

- Cześć Harry.

- Wszystko ok? Masz dziwny głos? - zapytał. Na chwilę zamilkłam, wzięłam głęboki oddech, byleby tylko się nie rozkleić.

- Tak, tak. Stało się coś? - zapytałam.

- Potrzebuję Twojej pomocy.. Zaprosili mnie na jakiś dziwny pokaz mody, nie mogę nie iść. Połaziłabyś ze mną jutro po sklepach? - zapytał. Przeczesałam włosy palcami i chciałam odmówić, ale przypomniałam sobie słowa Paul'a. To był mój obowiązek.

- Jasne. Napisz mi później gdzie i kiedy. - rzuciłam.

- Super. Eva.. Na pewno wszystko ok? - zapytał.
Nie wytrzymałam i zaczęłam płakać do telefonu...

środa, 11 września 2013

Rozdział 3.

- Zayn.. - powtórzyłam cicho.

- To na prawdę Ty.. Na początku myślałem, że mam zwidy, ale gdy zobaczyłem Twoją bliznę na dłoni, nie miałem już żadnych wątpliwości. Wiesz, wtedy wyglądałaś inaczej. Blond włoski, sukieneczki. Jedyna chłopczyca, która grała w piłkę  i skakała po drzewach w sukience. - mówił przejęty, a oczy świeciły mu jak gwiazdy. Nie czekając długo, rzuciłam mu się na szyję i zaczęłam płakać.

- Gdzieś Ty była przez ostatnie 8 lat? - szepnął mi do ucha. To pytanie wywołało u mnie automatyczną reakcję obronną. Wszystkie mięśnie w moim ciele napięły się i szybko wyrwałam się z jego uścisków.

- Musiałam wyjechać... - odpowiedziałam zbywająco. Zayn nigdy nie poznał powodu mojej nagłej wyprowadzki z Baildon. Nikt jej nie znał.

- To zdążyłem zauważyć, gdy zobaczyłem opustoszały z dnia na dzień dom. Jednak mogłaś mnie ostrzec. Byliśmy przyjaciółmi. Najlepszymi. Przynajmniej tak mi się wtedy wydawało. - rzucił, a ton jego głosu drastycznie się zmienił. Stał się wrogi, pełen żalu i wyrzutów.

- Gdybym uznała, że muszę Ci się tłumaczyć to bym to zrobiła. Ale to nie była Twoja sprawa. Wyjechałam to wyjechałam. - mówiłam oschle, choć wcale tak nie myślałam. Musiałam to powiedzieć, żeby przestał drążyć temat.
 Żałowałam każdego słowa, ale tak było lepiej. Zapadła między nami złowroga cisza. Zayn patrzył na mnie tak, jakby nie wierzył w to co przed chwilą usłyszał, jakby nie wierzył, że mogłam coś takiego powiedzieć. Gorączkowo próbowałam wymyślić coś, by wybrnąć z tej sytuacji, ale nic mi nie przychodziło do głowy. Z opresji wyciągnęło mnie pojawienie się ślicznej, młodej brunetki, o dość denerwującym, piskliwym głosie i na obcasach o wysokości minimum 16 cm.

- Zayn, kochanie. Czekam, dzwonie i czekam. Choć już, przecież chyba skończyliście. - ćwierkała. Zayn popatrzył na mnie z pogardą w oczach i powiedział.

- Tak, ja już tutaj skończyłem.

Wyszedł. Byłam załamana. W jednej chwili odzyskałam i straciłam mojego najlepszego przyjaciela. Znaliśmy się z Zayn'em tak na prawdę od urodzenia. Nasze mamy były bardzo bliskimi przyjaciółkami, a ja i Zayn spędzaliśmy każdą wolną chwilę razem. Poza nim nie miałam innych przyjaciół. Mówiłam mu o wszystkim.. No poza jedną sprawą, która przyczyniła się do mojego wyjazdu. Osunęłam się po ścianie na ziemię i schowałam głowę w kolanach. Wiem, że go zraniłam i to po raz kolejny, ale tak będzie lepiej. Nie chce żeby znał mój sekret. To i tak teraz nic nie zmieni. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Dzwonił Ewan, mój chłopak.

- Halo. - powiedziałam ledwo.

- Już jestem pod studiem. Zbieraj się. - powiedział radośnie. Sprawdziłam jeszcze raz czy wszystkie pudła są opisane do jutrzejszego transportu, zabrałam swoją torbę i wyszłam ze studia.

                                                              * * *

- Zayn kto to był?
- ...
- Zayn?
- ...
- Zayn do cholery, mówię coś Ciebię! - usłyszałem krzyk Amy.
- Przepraszam, jestem wykończony. O co pytałaś? - mówiłem machinalnie.
- Pytałam kim była ta dziewczyna, z którą rozmawiałeś. - mówiła przez zęby.
- Ona? To nowa stylistka w studiu Eleny. Chciałem ją tylko spytać o jedną rzecz. - odpowiedziałem.
- Ładna była.. - stwierdziła swym ironicznym tonem, który coraz bardziej doprowadzał mnie do szału.
- Proszę Cię, nie zaczynaj znowu tych swoich dziecinnych scen zazdrości. Nie mam na to siły, ani ochoty. - rzuciłem. Zamilkła.

Towarzystwo kogokolwiek było akurat ostatnią rzeczą na jaką miałem teraz ochotę. Mnóstwo razy przez te 9 lat tworzyłem w głowie scenariusze mojego spotkania z Evą. Ale zawsze kończyły się one tym, że znów byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Na prawdę nie rozumiem czemu nie może mi wyjaśnić co się stało, czemu wyjechała bez słowa. Cały czas nie dawało mi to spokoju. Spojrzałem na Amy. Dłonie miała mocno zaciśnięte na kierownicy, patrzyła przed siebie, a w jej oczach płonął ogień złości.  Moja mała Amy... Wziąłem jej dłoń i pocałowałem. Uśmiechnęła się do mnie tym swoim cudnym promiennym uśmiechem. Oparłem głowę o okno samochodu i zamknąłem oczy. Byłem wykończony.

- Za dużo tego... - pomyślałem. Podjąłem jednak decyzję, że nie zważając na nic, poznam prawdę dlaczego Eva wtedy wyjechała. Za wszelką cenę, zrobię to.

                                                           * * *

- Jesteś strasznie milcząca. Stało się coś? - zapytał Ewan, podając mi kubek z herbatą.
- Nie, skarbie, jestem po prostu wykończona. To był strasznie ciężki dzień, a jutro w pracy będzie jeszcze gorszy. - mówiłam ledwo patrząc na oczy. Ewan usiadł obok mnie na kanapie, a ja położyłam głowę na jego kolanach,
- Przecież chyba teledysk się udał, więc czemu ma być źle? - zapytał.
- Ehh.. Sprzeciwiłam się stylizacjom Eleny, wybrano moje i do tego "wyprosili" ją ze studia. - odpowiedziałam między jednym ziewnięciem, a drugim.
 Ewan pocałował mnie delikatnie w czoło i zaniósł do łóżka. Zasnęłam od razu. Śniły mi się obrazy z przeszłości: bazę, którą stworzyliśmy z Zayn'em, to gdy zrzuciłam go z drzewa, bo nie podobała mu się moja sukienka i nagły wyjazd z domu. Widziałam siebie płaczącą na tylnym siedzeniu i Zayn'a, który akurat podjeżdżał na swoim czerwonym rowerze pod mój dom.. Nie widział mnie, próbowałam go wołać, chciałam żeby mnie uratował.. Ale on nie słyszał. Nie mógł słyszeć...

Obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Przez dłuższą chwilę nie mogłam go zlokalizować. Odebrałam przed ostatnim sygnałem.
- Haloooo.. - rzuciłam zaspanym głosem.
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!! - usłyszałam w słuchawce głos mojej przyjaciółki Carol. Pracowała u nas jako sekretarka.
- Stało się coś? Porwali Cię? Od razu mówię, okupu nie zapłacę. - dukałam, powoli dochodząc do siebie.
- Szczęściara cholerna!!! Właśnie widziałam Twoje zdjęcie ze Styles'em na jego Instagramie. Jak przyjdziesz do pracy masz mi wszystko opowiedzieć. - rzuciła i rozłączyła się.
- Wariatka.- powiedziałam głośno i bezwładnie opadłam na poduszkę. Oczywiście Ewan'a nie była już w domu. Pracował w dużej korporacji, więc wychodził z domu o 6 i wracał o 22.

Praca u Eleny zaczynała się o 13, a kończyła... Wtedy kiedy ona na to pozwoliła. Były dni kiedy siedziałam w pracy godzinę, a był też takie, gdy nie wychodziłam z niej przez 48 godzin. Stojąc przed szklanymi drzwiami prowadzącymi do "studia" ogarnął mnie strach.

- Ona mnie zniszczy.. - powiedziałam cicho i z ciężkim sercem weszłam do środka. Na szczęście siedziała zamknięta w swoim gabinecie, więc moja egzekucja oddaliła się trochę w czasie. Gdy tylko rozkulbaczyłam się przy swoim biurku i włączyłam laptopa od razu napadła na mnie Carol.
- No i jak, no i jak!!! Opowiadaj. - krzyczała mi do ucha, szarpiąc mnie do tego za rękaw marynarki.
- Uspokój się dziewczyno. Szefowa bardzo wściekła? - zapytałam badawczo.
- Nie. Chodzi jak w skowronkach. No, ale opowiadaj. - zaczęłam znowu.
 - No ok. Ale w skrócie, bo muszę  dokończyć raport z wczoraj. Odrzucili styliacje Eleny, bo wtrąciłam się. One Direction wyglądali jak z kreskówek. Do tego wyprosili ją ze studia. Było super, teledysk będzie genialny, chłopcy są bardzo mili. - mówiłam.

Carol spijała słowa z moich ust jak zaczarowana. Zastanawiałam się, czy powiedzieć jej o Zayn'ie, ale uznałam, że to za wcześnie, i że nie powinnam jej tej całej historii opowiadać w firmie. Na szczęście po tej krótkiej relacji odpuściła i wróciła do swoich spraw, więc mogłam spokojnie dokończyć raport z wczorajszej pracy. Ale zaczęłam od Instagrama Harrego. Byłam ciekawa tego zdjęcia.
- "With my lovely grass fighter" - podpisał. Uśmiechnęłam się do siebie w duchu. Zdjęcie było komiczne, gdyż oboje zrobiliśmy dziubki. Od razu zapisałam je na dysku. Po chwili ze swojego gabinetu wypadła Elena. Ze strachu podskoczyłam na krześle, a serce zaczęło  bić mi jak szalone. Stanęła na środku sali, popatrzyła na mnie mroźnym wzrokiem i powiedziała:

- Pchły od stylizacji. Za 15 minut spotykamy się w sali konferencyjnej. Mam wam coś ważnego do zakomunikowania. Bez spóźnień.

Zniknęła w swoim gabinecie.

Punktualnie o 13:45 cała nasza 6 siedziała już grzecznie w sali konferencyjnej. Po chwili do środka weszła Elena i menager One Direction.
- Paul ma Wam coś ważnego do zakomunikowania. - powiedziała ostentacyjnie Elena i zajęła miejsce "prezesa" przy stole.
- Miło Was wszystkich znowu widzieć. Nie zebraliśmy Was tutaj bez powodu. Ja i reszta menagmentu 1D od jakiegoś czasu prowadziliśmy wzmożone pracę nad znalezieniem odpowiednich stylistów i wczoraj podczas naszej nocnej telekonferencji podjęliśmy decyzję. Z Waszej firmy wybraliśmy... 3 osoby. Osoby te, pojadą w trasę z 1D do Australii i Ameryki Północnej. Będzie ona trwała 3 miesiące. Waszym zadaniem będzie stworzenie ogólnego stylu dla koncertów, wywiadów, dbanie o transporty ubrań z miejsca na miejsce i zakupy nowych w razie konieczności. Miło mi ogłosić, że tymi osobami które wybraliśmy są....



wtorek, 10 września 2013

ROZDZIAŁ 2.


- To nie może być prawda... - powiedziałam cicho patrząc na czarnowłosego "nieznajomego". On też patrzył na mnie badawczo, ale nie wykazywał żadnych oznak tego, że widzi we mnie kogoś kogo znał kiedyś. Więc to musiało być czysto moje złudzenie, że zobaczyłam w nim mojego najlepszego przyjaciela z czasów dzieciństwa, choć te inicjały był dość zastanawiające...

- No więc.. Przedstawisz te propozycje skoro już jesteśmy w komplecie. - rzuciła złowrogo Elena, czym wyrwała mnie z letargu. Musiałam szybko wziąć się w garść i udowodnić, że wiem o czym mówię. Inaczej czeka mnie zły los. Szybko przypomniałam sobie jakie rzeczy mamy na stanie, w ekspresowym tempie zebrałam je z wieszaków i byłam gotowa do prezentacji.

- No to słuchamy. - powiedział trudnym do scharakteryzowania głosem Paul, menager. Elena patrzyła na mnie chłodnym i badawczym spojrzeniem. Wzięłam głęboki oddech.

- Ehhhmmm.. Zacznę od Liam'a. Sądzę, że ten srebrny zestaw kamizelki i spodni od garnitury będzie idealny. Do tego biała koszula i czarny krawat. Będziesz elegancki, ale też lekko luzacki i intrygujący. Louis, dla Ciebie trochę złamana klasyka, biała koszula z czarnym kołnierzykiem, szelki i wiśniowe spodnie. Niall.. sekundka... te grafitowe, połyskujące spodnie będą idealne do tego ciemno-oliwkowego swetra i czerwonej koszuli. - powiedziałam prawie na jednym oddechu. Zapadła cisza. Elenor i Paul patrzyli na siebie badawczo, a chłopcy uśmiechali się do mnie.

- Ekhm, a ja? - powiedział nieznajomy.

- No tak, nasze ciastko z kremem, nie może się pokazać w tej rozciągniętej bluzie. Przecież fanki by się załamały. - powiedział śmiejąc się Harry.

- Tak, tak przepraszam. - powiedziałam nieśmiało. - Idealnie wyglądałbyś w tym granatowym garniturze, a koszula w brązową kratę świetnie współgrałaby z Twoimi oczami. - dodałam i uśmiechnęłam się najsłodziej, jak w tej chwili mogłam. Znów zapadła cisza. Chłopcy weszli do przebieralni, by przymierzyć przygotowane przeze mnie zestawy. Gdy wyszli, byłam szczęśliwa, bo wyglądali świetnie, ale dalej nikt nic nie mówił, czułam jak żołądek podchodzi mi do gardła.

- Wyglądamy genialnie! Jesteś dobra. - rzucił z uśmiechem Liam kręcąc się w koło i patrząc w lustro, reszta także wyrażała aprobatę dla mojej pracy. Ulżyło mi.

- Ciastko, i jak? - powiedział Liam i zawiesił mu się na szyi.

- Klasa. - odpowiedział z dumą. Chciałabym tylko znać jego imię...

- No cóż Eleno, damy sobie radę bez Ciebie. Twoja stylistka pojedzie z nami na zdjęcia. - stwierdził Paul i poklepał ją po plecach.

- Mam jutro przerąbane w pracy.. - pomyślałam i utkwiłam wzrok w podłodze.
Elena szybko opuściła studio, była wściekła. Zebrałam jeszcze parę dodatków dla chłopaków, płaszcze schowałam do pokrowców i byłam gotowa do drogi. Zdjęcia do teledysku miały odbywać się w różnych miejscach Londynu. Na pierwszy ogień szedł dwupiętrowy autobus.

- Louis, poczekaj. Podwinę Ci rękawy. Będziesz wyglądał super. - powiedziałam. No i zaczęli kręcić. Widać, że byli w swoim żywiole, bawili się świetnie, uśmiech nie znikał z ich twarzy. Ja z makijażystami siedzieliśmy na dole autobusu i obserwowaliśmy wszystko na ekranach dźwiękowców. Gdzie tylko pojawił się autobus, pojawiały się piski dziewczyn, które nie mogły uwierzyć, że właśnie widzą swoich idoli. Bawiło mnie to trochę, ale widać było oddanie w ich oczach.

- I cięcie. Okej mamy to. Przenosimy się do Hyde Parku. - rzucił reżyser.

To było dopiero totalne szaleństwo. Direction dostali do dyspozycji rowery, dmuchane piłki, biegali, rozbili co chcieli. Parę razy musiałam czyścić marynarkę Harr'ego z zielonych plam po kolejnym lądowaniu na trawie. O dziwo czułam się przy nich bardzo swobodnie, ale ciągle jedna myśl nie dawała mi spokoju. Podobieństwo "ciastka z kremem" i mojego przyjaciela z Baildon... Na szczęście natłok pracy pozwolił mi odrzucić tę myśl na pewien czas.

- Okej Panowie. Została nam ostatnie 2 sceny do nakręcenia: solówka Liam'a i wasz atak na stojącą tu o to kanapę. - mówił reżyser. Plener był cudny. Kręciliśmy nocą, przy Millenium Bridge. Widok na St.Paul's Cathedral był nieziemski. Nagle usłyszałam krzyki chłopaków. Odwróciłam uwagę od widoków.

- Cięcie! Zayn nic Ci nie jest?! - zapytał przerażony reżyser. Poczułam jak moje serce staje. Miał tak samo na imię...

- Nie, to nie on! Poznałby mnie. - powiedziała kategorycznie mój realistyczny umysł. Postanowiłam go posłuchać.

- Nie.. Chyba nie. Tyłek sobie obiłem... I rozwaliłem marynarkę. - odpowiedział Zayn, podnosząc się z ziemi. Okazało się, że przy przeskoku przez kanapę zahaczył stopą o oparci i z dość dużą siłą uderzył o ziemię. Harry i Liam nie mogli powstrzymać śmiechu, więc sytuacja musiała wyglądać bardzo komicznie.

- Kostiumograf! Da się coś z tym zrobić? - rzucił reżyser.

- Jasne, już lecę po nici. - odpowiedziałam i zaczęłam grzebać w swojej wielkiej torbie, która miała w sobie wszystko i nic. Wygrzebała z samego dna granatową nići starą zardzewiałą igłę. Podeszłam ostrożnie do Zayn'a, on prześwietlał mnie na wylot swoimi ciemnymi, błyszczącymi oczami.

- Nie poznawał mnie, to nie on. - powtarzałam w myślach te słowa jak mantrę. Podał mi marynarkę. Na szczęście rozdarcie nie było zbyt duże i w 5 minut uporałam się z probleme. Gdy poprawiałam mu marynarkę skupił wzrok na mojej dłoni i chwycił ją. Zamarłam. Patrzył na nią z niedowierzaniem.

- Kręcimy! Wszyscy na miejsca! - krzyknął reżyser. Na jego głos aż podskoczyłam. Zayn patrzył na mnie cały czas. Widać było, że był w szoku. Sama spojrzałam na swoją dłoń.

- No tak... Moja blizna w kształcie strzałki! To przykuło jego uwagę. - stwierdził rozważnie mój umysł.

Tym razem na szczęście kręcenie ostatniej sceny udało się bez większych uszczerbków na zdrowiu i garderobie. Teledysk był gotowy. Zapowiadał się na prawdę świetnie. Razem z makijażystami wpakowaliśmy swoje rzeczy do busa i ruszyliśmy w drogę powrotną do studia. Direction jechali drugim razem z reżyserem.
Pakując ubrania do pudeł, byłam wykończona, ale i szczęśliwa, bo mogłam być częścią takiego przedsięwzięcia. Moje marzenie powoli się realizowało. Wolałam też nie myśleć co jutro będzie działo się w studiu Eleny. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się by osobiście nie nadzorowała teledysku, czy eventu.

- Świetna robota!  Wyglądaliśmy świeeeetnie...! - krzyknął Niall robiąc ślizg. Uśmiechnęłam się do niego promiennie.

- Horan, ma rację. Dzięki! - dodał Liam, zapinając bluzę.

- Nie ma za co. To moja praca, a poza tym świetnie się bawiłam. - opowiedziałam.

- Tak łatwo się nas nie pozbędziesz. Choć cykniemy sobie fotkę. - dodał Harry, który wyrósł mi nagle zza ramienia. To było surrealistyczne.

Pomachałam im i wróciłam do pakowania i opisywania reszty rekwizytów. Studio opustoszało. Gdy miałam zanieść ostatnie pudło o mało nie dostałam zawału. Za mną stał Zayn. Był bardzo poważny.

- Wystraszyłe.. Wystraszył mnie Pan.  Myślałam, że tutaj już nikogo nie ma...- dukałam. Nie wiedziałam jak miałam się do niego zwrócić. Odwrócił wzrok i uśmiechnął się w dość dziwny sposób, a potem spojrzał mi głęboko w oczy.

- Eva.. To na prawdę Ty? - powiedział z przejęciem.

- Zayn...
















niedziela, 8 września 2013

Rozdział 1.

    5:00 rano.. Dookoła ciemno, puste ulice jeszcze oświetlone ciepłym światłem ulicznych latarni. Londyn powoli budził się ze snu. Siedziałam w dużym busie przygnieciona pudłami pełnymi ubrań, butów, pasków i innych dodatków. Otaczały mnie wieszaki i pokrowce na garnitury, wszyscy w busie, oczywiście poza kierowcą spali. Jechaliśmy do studia nagraniowego pod Londynem. Tam mieliśmy spotkać się z zespołem, ustalić stylizacje i zacząć kręcić teledysk. Szczerze mówiąc nie miałam zielonego pojęcia dla jakiego zespołu pracujemy. Byłam zbyt zapracowana, by śledzić nowinki w świecie muzyki. Wiedziałam tylko, że to jeden z największych obecnie zespołów na świecie, robiący zatrważająco szybką karierę.

   Patrzyłam bezwiednie przed siebie słuchając muzyki. Nawet nie zauważyłam, gdy krajobraz za oknem zmienił się. Wieżowce przerodziły się w niskie, ceglane domki, a zieleń zastąpiła ruchliwe drogi i samochody pędzące po nich w niewiadomym kierunku. Słońce pojawiło się na horyzoncie, gdy dotarliśmy do studia i zaczęliśmy rozpakowywać pudła z ubraniami. Punkt 7, do środka wpadła nasza szefowa. I słowo "wpadła" nie jest użyte przypadkowe. Zawsze, gdy pojawiała się w naszej "siedzibie" robiła koło siebie mnóstwo zamieszania. Elena, bo tak miała na imię, była 40 letnią rozwódką, o długich, lecz sztucznych blond włosy, chodziła na nienormalnie wysokich obcasach, zawsze ubierała skórzane spodnie do których dobierała białe bluzki o różnym kroju. Szczerze mówiąc, nie rozumiałam czemu uważano ją za tak genialną stylistkę, ale miała mnóstwo znajomych w świecie mody, więc nie było się czemu dziwić.

- Pchły, zbiórka! - krzyknęła swym ochrypłym od papierosów głosem. Cała nasza szóstka szybko otoczyła szefową.
- O  11 zjawi się tutaj menadżer wraz z zespołem. Wszystko ma być wyprasowane, buty wypastowane, dodatki rozłożone. I żadnych pisków i krzyków, gdy chłopaki się pojawią. - mówiła urzędowym tonem.
- Niby dlaczego miałabym piszczeć.. - stwierdziłam, jak mi się wydawało, szeptem.
- Eva... Widzę, że jesteś bardzo chętna do pomocy. Więc wyprasujesz wszystkie koszule i garnitury. Jest ich 8 kompletów, a chłopaków 5. - stwierdziła z triumfem patrząc mi głęboko w oczy. Poczułam jakby ktoś przejechał mnie czołgiem, ale nie mogłam się sprzeciwić, musiałam czym prędzej wziąć się do pracy. W dużym pokoju stało 5 długich, stojących wieszaków, każdy z nich podpisany: H.S., L.P., N. H., L.T. i Z.M. Inicjały z ostatniego wieszaka przypomniały mi o moim dawnym przyjacielu z czasów dzieciństwa, gdy mieszkałam w Baildon.
- Ciekawe co u niego słychać.. - pomyślałam i uśmiechnęłam się w duchu.
Podłączyłam żelazko i zaczęłam dokładnie prasować każdy centymetr materiałów. Z każdym kolejnym pokrowcem byłam coraz bardziej przerażona kompletami, które moja szefowa stworzyła. Oddzielnie - super, razem - dramat. Ale ja nie mam tu nic do gadania.

  Dosłownie 5 minut przed przybyciem zespołu udało mi się wszystko poskładać i odwiesić na wieszaki. Już nie mogłam doczekać się początku zdjęć. Byłam bardzo podekscytowana tym, że mogę na żywo zobaczyć pracę przy taki przedsięwzięciu.
- Eleno, miło Cię widzieć. - rzucił miłym głosem menadżer.
- Witaj mój drogi. Co u Simona? - odpowiedziała Elena.
W tym momencie do środka weszło 4 chłopaków: blondyn z urzekającym, szczerym uśmiechem, brunet z grzywką przez twarz, brunet z burzą niesfornych loków i chyba najstarszy z nich, także brunet z ciekawymi, niebieskimi oczami. Moje koleżanki ledwo trzymały się na nogach i zaciskały usta by nie pisnąć. Patrząc na nie, nie mogłam powstrzymać śmiechu.
          - Zaraz.. przecież miało ich być 5... - pomyślałam.
          - Naszego ciastka z kremem nie ma, bo oczywiście zaspał, ale już jedzie. Możemy zacząć przymiarki bez niego, będzie szybciej. - powiedział spokojnie      .

Nic nie zapowiadało burzy, która rozpętała się krótką chwilę później, gdy chłopcy zniknęli w specjalnie przygotowanych dla nich przebieralniach.
          - Nigdy w życiu się w tym nie pokażę! - rzucił Liam. ( dość szybko udało mi się zapamiętać ich imiona)
          - To są jakieś żarty! Wyglądam jak listonosz. - krzyknął Niall.
Harry wypadł z przebieralni jak oparzony, o mało nie zrywając zasłonę przebieralni.
          - Nie! Kto to wymyślił?! Przecież fani nas wyśmieją. - mówił chodząc w koło.
Miał racje: żółta marynarka, granatowe spodnie i różowa koszula. Wyglądał strasznie, ale oczywiście Elena nie widziała, żadnego problemu. Widząc ten istny dramat, postanowiłam zaryzykować swoją posadę i zareagować.
          - Yyyy, tutaj jest świetna szara marynarka i wiśniowy golf. Idealnie by pasował do tych spodni. Londyński styl. - powiedziałam nieśmiało. Zapadła złowroga cisza. Harry uśmiechał się z lekkim niedowierzaniem. Liam, Niall i Louis wyszli z przebieralni. Wyglądali jak bohaterowie kreskówki. Spojrzałam na Elenę, mordowała mnie wzrokiem.
         - Mhm, ciekawa propozycja. A co wybrałabyś dla reszty chłopaków?
         - Przepraszam za spóźnienie... - rzucił zdyszany czarnowłosy chłopak, o mało nie wywracając się o pudła z butami.
Gdy zobaczyłam jego twarz, zamarłam.

PROLOG

                                                      

"Idę ciemnym korytarzem, nogi mam jak z waty, mam wrażenie jakby ktoś położył mi na piersi kamień ważący tonę. Nagle czuję ból. Ból, który biegnie przez cały kręgosłup, aż do głowy. Upadam, słyszę czyjś krzyk. Znam ten głos. Jestem jak spraliżowana, nic nie mogę zrobić..." Zerwałam się gwałtownie z łóżka cała zlana potem.
- Znowu ten cholerny koszmar.. - pomyślałam.

Starałam wyrównać swój oddech i uspokoić bicie serca. Przeczesałam włosy palcami, powoli wstałam z łóżka i po omacku znalazłam drogę do kuchni, zapaliłam małą lampkę i nalałam sobię szklankę wody. Dalej byłam wewnętrznie roztrzęśniona, ale już przyzwyczaiłam się  do tych koszmarów. W końcu były ze mną tak długo.. Czasami miałam wrażenie, że całe moje życie. Niechętnie wróciłam do swojego pokoju, usiadłam na łóżku i spojrzałam w lustro wiszące na przeciwko mnie.

- Rozczochrane włosy, podkrążone i zmęczone oczy, blada i ziemista cera... Będę się musiała rano bardzo mocno postarać, żeby nie straszyć swoim wyglądem innych. - powiedziałam głośno sama do siebie. W mojej pracy musiałam zawsze wyglądać świetnie, a jutro jest ten szczególny dzień.

Ale od początku....

Mam na imię Eva, mam 18 lat. Urodziłam się w West Lane Baildon w Yorshire w Wielkiej Brytanii, ale wyjechałam stamtąd dość nagle, gdy miałam 10 lat i ostatnie 7 i pół roku spędziłam z mamą i bratem w Paryżu. Ale ostatnio postanowiłam wrócić do Wielkiej Brytanii i zamieszkałam w Londynie. Udało mi się dostać na staż u jednej z lepszej stylisty w całej Anglii. A jutro był dzień sądu, jak to moja szefowa określiła jutrzejsze wydarzenie. Mieliśmy zająć się stylizacją, przy dużym teledysku. Roboty mnóstwo, ale bardzo się z tego cieszyłam. To zawsze było moje marzenie. Przynajmniej przez chwilę mogłam poczuć, że je spełniam w jakimś stopniu.

Postanowiłam za wszelką cenę zmusić się do snu, by jutro nie pokładać się w każdym kącie. Czułam wewnętrznie, że jutrzejszy dzień może dużo zmienić w moim życiu.. Tylko co...



sobota, 7 września 2013

Hej!:)

Hej, witajcie!:)

Postanowiłam zacząć pisać tego bloga dość spontanicznie.:) One Direction nie słucham długo, ale muszę przyznać, że ich muzyka wywarła na mnie ogromne wrażenia, a zwłaszcza teksty ich piosenek. Mam nadzieję, że moja twórczość przypadnie Wam do gustu. Czytajcie, komentujcie, piszcie co myślicie. Każdy komentarz, będzie dla mnie ważny i z każdego będę się cieszyć.:)

 ---------------------------------------------------------------------------------------------------

KRÓTKIE I ENIGMATYCZNE CO SIĘ BĘDZIE DZIAŁO:

"Przeszłość powraca do nas w najmniej oczekiwanym momencie. Jak Eva odnajdzie się w nowej rzeczywistości? Co zmieni w jej życiu pojawienie się dawnego przyjaciela z dzieciństwa, który teraz robi światową karierę muzyczną w zespole One Direction?"