sobota, 26 października 2013

Rozdział 11.



- Widziałaś może Evę? – zapytałem naszej makijażystki.

- Widziałam jak wychodziła gdzieś godzinę temu.. Ale teraz nie wiem gdzie jest Harry. – odpowiedziała spokojnie. 

Zacząłem się lekko denerwować. Widziałem ile ta sytuacja z Zayn’em ją kosztowała. Strasznie żałowałem, że nie mogłem powiedzieć mu prawdy. Był moim przyjacielem i nie chciałem go okłamywać, ale też nie chciałem, żeby Eva cierpiała z powodu fałszywych oskarżeń. Byłem w kropce i zupełnie nie wiedziałem co mam zrobić.

- Harry, Harry.. Harry do cholery! – usłyszałem za sobą głos Paul’a. Spojrzałem na niego bezwiednym wzrokiem.

- Co chcesz? – wydukałem ledwo.

- Idź do Matt’a, szykuj się. Za 5 minut zaczynamy. Ogarnij się człowieku. – mówił zdenerwowanym głosem.

- A co z Evą? – zapytałem.

- Nie wiem. – rzucił.

- Muszę do niej zadzwonić.. – powiedziałem i wyjąłem telefon z kieszeni, jednak Paul wyrwał mi go z ręki i schował do swojej kurtki.

- Oddam Ci po koncercie, a teraz idź się wreszcie szykuj. – powiedział i odszedł. 

Niechętnie poszedłem do garderoby, by przygotować się do koncertu. Zespół podzielił się na dwa obozy: Zayn kontra reszta zespołu. Louis, Liam i Niall siedzieli na kanapie na jednym końcu garderoby, a Zayn na podłodze na drugim końcu. Ta sytuacja była beznadziejna.

- 2 minuty! – krzyknął techniczny otwierając drzwi od garderoby. Chłopaki zaczęli wychodzić, ja tylko szybko zmieniłem koszulę i poszedłem za nimi. Czekając na moment, aż wejdziemy na scenę przyglądałem się Zayn’owi. Tryskał szczęściem i do wszystkich się szczerzył. Sekundę później dostaliśmy sygnał do wejścia na scenę. Tłum całkowicie oszalał. Myślałem, że ogłuchnę, ale także było to najlepsze uczucie na świecie. Mimo iż fani zachowywali się genialnie i publika dodawała nam skrzydeł, cały czas myślałem o Evie. W sumie nawet nie zauważyłem kiedy koncert się skończył. Gdy zeszliśmy ze sceny, czym prędzej pobiegłem do Paul’a i zabrałem od niego swój telefon. Czekała na mnie jedna wiadomość. Od Evy!  „ To, że pozna prawdę nic już nie zmieni. Przepraszam Harry i dziękuję za wszystko”. Poczułem jakby uderzył we mnie piorun. Pomyślałem o najgorszym.

- Harry, wszystko ok? – powiedział Liam, kładąc mi dłoń na ramieniu. Louis i Niall też patrzyli na mnie z przerażeniem w oczach. Chwilę później do garderoby wszedł Zayn rozpromieniony od szczęścia. Nie wytrzymałem, chwyciłem go za bluzę i przyparłem do ściany.

- Stary! Opanuj się! – krzyknął Malik.

- Jeśli coś jej się stanie prze Ciebie to Ci nie daruje, rozumiesz?! – odpowiedziałem.

- Harry, przestań. – krzyknął Louis, próbując mnie odciągnąć od Zayn’a. Puściłem go i ruszyłem w stronę drzwi.

- Bez niej jest lepiej! Ona wszystko niszczy! Kiedy do Ciebie dotrze, że ona jest zła?! – krzyknął za mną Zayn. Zatrzymałem się, wziąłem głęboki oddech, odwróciłem się napięcie i wymierzyłem mu solidny prawy sierpowy. Malik upadł na ziemie jak kłoda.

- Wal się. – rzuciłem i wyszedłem z garderoby trzaskając drzwiami. Musiałem jak najszybciej dotrzeć do hotelu. Bałem się, że Eva mogła zrobić coś głupiego. Po 30 minutach byłem na miejscu. Szybko wbiegłem na 5 piętro i wparowałem do pokoju Evy. 

                                                                       *  *  *

- Harry?! – powiedziałam. Byłam w lekkim szoku. Styles bez słowa podszedł i mocno mnie przytulił.

- Myślałem, że coś Ci się stało. – szepnął mi do ucha. W tej sekundzie czułam się wyjątkowa. Nie zasługiwałam w żadnym stopniu na jego uwagę i troskę, ale jednak ją dostałam.

- Nic bym sobie nie zrobiła, spokojnie. Gorsze rzeczy w życiu przeżyłam, a dalej tutaj jestem. – powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam. Harry odpowiedział mi tym samym.

- Jak koncert? – zapytałam. Chciałam trochę rozluźnić atmosferę.

- Świetnie. Choć nie.. świetnie to za małe słowo. Genialnie, idealnie… - mówił podekscytowanym głosem Styles, a oczy zaczęły mu się świecić.

- Za dwa dni w Wolverhampton zobaczysz jakie będzie szaleństwo. Liam już chodzi po ścianach ze szczęścia. – powiedziała. Zapadła między nami niezręczna cisza. Nie za bardzo wiedziałam, jak mam mu to powiedzieć. Bardzo się z nim zżyłam mimo iż znaliśmy się tak krótko. Bez wahania mogłam nazwać go swoim przyjacielem.

- Nie będzie mnie za dwa dni.. – powiedziałam cicho.

- Co? – zapytał

- Odchodzę Harry. – oznajmiłam. Styles z wrażenia, aż usiadł na skraju łóżka, po czym z niego zleciał.

- Nie możesz odejść! – rzucił wrogo, wstając.
 
- Muszę Harry. Dzisiejsza sytuacja z Zaynem mi to uświadomiła.

- Przestań. Nie przejmuj się nim.

- Harry.. Ta sytuacja odbija się też na Was, a tego najbardziej nie chcę. 
 
- Ale..
-Posłuchaj, kłócicie się. Louis, Niall i Liam mają ciągle pretensje do Zayn’a, bo stają w mojej obronie.. Z mojego powodu przestaliście być jednością.

- Ale gdyby Zayn znał prawdę…

- Harry.. Zayn nie może poznać prawdy. Podjęłam już decyzję. Zaraz wracam do Londynu, a jutro powiem o wszystkim Paul’owi.

Harry patrzył na mnie nie dowierzając, że faktycznie podjęłam taką decyzję. Jednak to była jedyna słuszna decyzja jaką mogłam wtedy podjąć.

- Nie możesz mnie zostawić.. – powiedział cicho. Podeszłam do niego i mocno go przytuliłam. Bardzo chciałam zostać, ale wiedziałam, że moja osoba wszystko niszczy w ich ekipie, a na to nie zasłużyli.

- Dziękuję za wszystko Harry. – szepnęłam mu do ucha i przeczesałam palcami jego genialne loki. Staliśmy jeszcze chwilę na środku pokoju bezgłośnie i patrzyliśmy na siebie. Musiałam przerwać tą sytuację, by całkowicie się tam nie rozkleić. Wzięłam walizkę, wyszłam z pokoju i ruszyłam w stronę windy. Gdy drzwi się zamknęły, osunęłam się na ziemię i zaczęłam płakać. Naprawdę myślałam, że uda mi się jakoś pogodzić, albo chociaż dogadać z Zayn’em na tyle byśmy mogli razem pracować, ale to było niemożliwe. Ta sytuacja z kurtką pokazała, że Zayn ma mnie za złego człowieka i nigdy tego zdania nie zmieni, a ja nie miałam sił się bić o jego przyjaźń, zwłaszcza że byłam na całkowicie straconej pozycji.

- Na Dworzec Kolejowy poproszę. – powiedziałam wsiadając do taksówki. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Ewan’a.

- Hej Kochanie, co jest? – powiedział.

- Wracam do domu. – odpowiedziałam i rozłączyłam się.


 __________________________________________________________________________________


PRZEPRASZAM, ŻE TAK DŁUGO NIC SIĘ NIE POJAWIAŁO, ALE ILOŚĆ OBOWIĄZKÓW CAŁKOWICIE MNIE PRZYTŁOCZYŁA, ALE TERAZ JUŻ WRACAM.:)

piątek, 11 października 2013

Rozdział 10.



- Tak, tak. Oczywiście… - powiedziałam drżącym głosem i wyszłam za Paul’em. Spojrzałam jeszcze na chłopaków. Wszyscy pokazywali kciuki w górę, próbując mnie pocieszyć. Idąc za Paul’em czułam się, jakbym szła na skazanie, głowę miałam opuszczoną, a oczy na wpół zamknięte. Weszliśmy do jakiegoś niedużego pokoiku, gdzie technicy trzymali swoje oprzyrządowanie. 

- Jesteś w stanie wyjaśnić mi co się stało? – zapytał spokojnym głosem. Trudno było cokolwiek wyczytać jego twarzy. Nie wyrażał żadnych emocji.

- Nie, Paul. Nie mam zielonego pojęcia jak to… - zaczęłam, ale do pokoju wpadł Harry i przerwał mi w połowie.

- Ona nie ma z tym nic wspólnego! – krzyczał.

- Harry.. – zaczął spokojnie Paul.

- Posłuchaj mnie. Nie mogła tego zrobić, bo była cały czas ze mną! – kontynuował.

- Harry.. – powtórzył.

- Słuchaj mnie no! Prawie się przecież spóźniliśmy.. – mówił szybko

- Harry, ale ja jej nie podejrzewam! – krzyknął z uśmiechem Paul.

- Poza tym Zayn zawsze będzie ją obwiniać o wszystko! Słucham? – rzucił.

- Nie podejrzewam Evy o ten sabotaż, bo po waszym wyjściu wszystko było okej, sprawdzałem ubrania i sprzęt , a jak wróciliście cały czas miałem ją na oku dyskretnie. W końcu to był Twój pierwszy dzień. – oznajmił Paul

- Ale zaraz.. Czemu niby Zayn miał Cię obwiniać o wszystko? – zapytał, zwracając się do mnie. Westchnęłam ciężko. Kolejna spowiedź dzisiaj.

- Kiedyś z Zayn’em byliśmy bardzo bliskimi przyjaciółmi, ale ja później musiałam nagle wyjechać i on nie może mi tego darować. Spotkaliśmy się pierwszy raz po 8 latach na planie teledysku. – mówiłam powoli. Byłam wykończona całym dniem. Jedyne na co miałam ochotę to zwinąć się w kłębek pod kocem w tour busie, dojechać do hotelu w Westcliff zasnąć i zapomnieć.

- Musimy się teraz dowiedzieć kto to zrobił… To musiał być ktoś z ekipy. Nikt inny nie miał tu wstępu. Pewnie za jakiś tydzień dopiero dostaniemy nagrania z monitoringu, bo oczywiście musimy uzyskać na to zgodę.. – mówił Paul, przecierając twarz dłonią. Widać było, że ten dzień bardzo go wykończył.

- Ja chyba wiem kto mógł to zrobić.. – powiedział poważnie Harry. Zapadła między nami cisza, a Paul mierzył go badawczo wzrokiem.

- To Amy. – rzucił.

- Harry, błagam Cię, to nie możliwe. – stwierdziłam stanowczo. Nie miałam zamiaru nikogo oskarżać, a zwłaszcza jej. Sądziłam, że nie jest aż tak głupia na jaką się robi.

- Przecież groziła Ci dzisiaj na sound checku, że zrobi wszystko, żeby Zayn Cię znienawidził. Słyszałem to bardzo dobrze. – powiedział. Paul aż wzdrygnął się na te słowa.

- Eva, to prawda? – zapytał.

- Ehh, tak to prawda, ale… - zaczęłam.

- Nie ma żadnego „ ale”. Dopóki nie dostaniemy nagrania z monitoringu Amy nie ma wstępu na hale koncertowe. Uszy mi przynajmniej odpoczną. Boże, jak ta dziewczyna piszczy. – rzucił Paul i potrząsnął głową. Razem z Harrym wybuchliśmy śmiechem.

- Chodźcie. Trzeba jechać dalej. Ta rozmowa zostaje między nami. – dodał i wszyscy razem wyszliśmy na parking.

- Dobranoc mała. Widzimy się jutro. Odpocznij sobie i nie przejmuj się Zayn’em. – powiedział Harry. 

- Dziękuję za wszystko. – powiedziałam cicho i wtuliłam się w niego. Staliśmy tak chwilę, gdy w oknie ich tour busa zobaczyłam twarz Zayn’a. Wyglądał jak seryjny morderca czyhający na swoją ofiarę.

- Kretyn. – pomyślałam i wyślizgnęłam się z objęć Harrego. Rozeszliśmy się do swoich tour busów. 

Wszyscy już spali. Co prawda czekało nas tylko 1,5 godziny drogi, ale dzisiejszy dzień wszystkich nieźle wymęczył. Moje „ łóżko”  na najbliższe parę tygodni było na samym końcu busa, dalej od wszystkich. Owinęłam się kocem, włożyłam słuchawki do uszu i zamknęłam oczy. Poczuła jak po całym moim ciele rozchodzi się straszliwy ból. Każdy napięty mięsień rozluźniał się. Nie otwierając oczu, wygrzebałam telefon z kieszeni i postanowiłam zadzwonić do Ewan’a. Musiałam mu opowiedzieć o tym, że widziałam dzisiaj ojca… I to w Watford. 1 sygnał… 2.. sygnał… 3 sygnał… 4 sygnał… " Tutaj Ewan Sparks, nie mogę teraz rozmawiać, proszę zostaw wiadomość".  

- Nienawidzę go.. – pomyślałam. Wetknęłam twarz w poduszkę i zaczęłam wyć. Nie płakać, tylko wyć. Nagle poczułam, jak wibruje mi telefon. Myślałam, że to Ewan, jednak była to wiadomość od Harrego: „ Niall śpi nade mną… Chrapie jak śpiewaczka operowa.. Ratuj. Niech ten czas szybciej leci. Hoteluuuu!!!!” i dołączył do tego zdjęcie Nialla. Wybuchłam śmiechem. Nikt nie potrafił mnie tak rozśmieszyć i pocieszyć, jak Harry. Znaczy była jeszcze jedna osoba, ale ona zniknęła dzisiaj z mojego życia na zawsze. Postanowiłam już więcej nie bić się o to, by Zayn znów był moim przyjacielem, by było tak jak dawniej. Teraz był tylko moim szefem i musiałam nauczyć się z nim współpracować. Po dzisiejszym wydarzeniu będzie to prawie niemożliwe. Nie chciałam mieć z nic już nic wspólnego. Nie chciałam kolejnych problemów i stresów. Najwyraźniej uważał mnie za najgorszego człowieka jaki istnieje i swojego wroga.

- Moje życie było takie spokojne bez niego… - pomyślałam.

- Ale z nim było szczęśliwe… - dodał głos w moim umyśle. Niestety była to prawda.
* * *
Wszyscy spali. Nial chrapał jak śpiewaczka operowa, Liam rzucał się po łóżku, walcząc z przestępcami jako Batman. A ja.. Ja siedziałem na kanapie i patrzyłem przez okno.

- Błagam, dojedźmy już.. – pomyślałem. Głowa mi pękała. Chciałem już dotrzeć do hotelu i odciąć się od tych ludzi choć na parę godzin.

- Zayn, musimy pogadać. – powiedział Paul i usiadł koło mnie.

- Zwolniłeś ją? – zapytałem.

- Słucham? – odpowiedział pytająco.

- Evę. Pytam, czy ją zwolniłeś.

- Nie. Nie mam do tego podstaw.

- Nie masz podstaw.. A to co się dzisiaj stało Ci nie wystarczy?

- Zayn, nie rzucaj oskarżeń, jeśli nie masz dowodów.

- Świetnie, Ciebie też omotała wokół palca.

- Uspokój się. Chce pogadać o czymś innym. Od dzisiaj Amy nie ma wstępu za kulisy koncertów.

- Słucham?

- To co słyszałeś. Nie ma wstępu.

- Ale czemu? Eva próbuje mi zniszczyć karierę i zabrać fanów, a Ty zabraniasz mojej dziewczynie wstępu na koncerty i widywania ze mną?!

- Może się z nią widywać. Ale nie na terenie koncertowym.

- Ale..

- Zayn! To jest decyzja ostateczna. Dam Ci radę.. Zastanów się dobrze jacy ludzie Cię otaczają. Za 40 minut jesteśmy na miejscu.

Odszedł. Z wściekłości zacząłem kopać i rzucać wszystkim co tylko mnie otaczało.

- Ja tego tak nie zostawię. – powiedziałem cicho.

***
Obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam na ekran, jedna nowa wiadomość od… ZAYN’A?!!! Serce zaczęło mi bić jak szalone, a ręce trzęsły mi się tak, że ledwo mogłam utrzymać telefon w dłoni. Spodziewałam się dość nieprzyjemnej treści, ale to co przeczytałam wywołało u mnie ciarki i ciężkie przerażenie: „ Zaczęłaś wojnę. Przysięgam, nie daruję Ci tego!!!”.

- Dobra mróweczki, wysiadamy. – rzucił z uśmiechem jeden z techników. Na szczęście nie mieszkaliśmy w tym samym hotelu co zespół. Przynajmniej jedną noc mogłam być spokojna, że nikt mi jakiejś trucizny nie podrzuci. Jako pierwsza odebrałam kartę do swojego pokoju i szybko się w nim zamknęłam. Amy miała rację. Udało jej się spowodować, że Zayn całkowicie mnie znienawidził, ale pracować z nim musiałam.

Gdy otworzyłam oczy o świcie miałam wrażenie, że jestem bardziej zmęczona niż gdy się kładłam. Wzięłam długą kąpiel słuchając przy tym muzyki. O 10 wyjechaliśmy Cliffs Pavilion, gdzie miał odbyć się dzisiejszy koncerty. Direction byli już na miejscu. Razem z Matt’em, moim pomocnikiem, zaczęliśmy wyładowywać pudła z ubraniami z busa. W tym samym czasie Zayn wyszedł zapalić i umyślnie potrącił mnie w drzwiach, co spowodowało, że 3 pudła i ja wylądowaliśmy na ziemi.

- Patrz jak łazisz. – rzucił ostentacyjnie nawet na mnie nie patrząc.

Miałam wrażenie, że ktoś wydarł mi serce i pokruszył je w drobne kawałeczki. Dłuższą chwilę zajęło nam z Matt’em opanowanie tego bałaganu. Rozpakowaliśmy wszystkie potrzebne dzisiaj rzeczy w garderobie i czekaliśmy, aż chłopcy skończą próbę. Po 15 minutach wesoła gromadka i Zayn weszli do środka i zaczęliśmy przymiarki.
- Jak się czujesz? – zapytał troskliwie Harry.

- Masz jakieś inne pytania na dzisiaj? – rzuciłam ledwo. Nie odpowiedział.

- Sory, ale ja nie będę ubierał tego co ona nam przygotowała. Idę po swoje ubrania. Nie będzie mi się więcej wtryniać w życie. – powiedział wrogo Zayn i wyszedł z garderoby trzaskając drzwiami. Nie wytrzymałam i zaczęłam płakać.

- Nie przejmuj się nim. Przyjdzie zapis monitoringu, zmieni swoje zachowanie. – powiedział spokojnie Harry, jednak ja wcale go nie słuchałam. Myślami byłam w zupełnie innym miejscu. Nie odpowiadając na to co powiedział, bezwiednie wyszłam z garderoby. Patrzyłam przed siebie mętnym spojrzeniem. Czułam się jakbym nie wiedziała gdzie jestem i co się ze mną dzieje. Obraz przed oczami miałam rozmyty od łez. Wróciłam do hotelu. Usiadłam na środku pokoju i rozejrzałam się dookoła. Wzięłam głęboki oddech i wyjęłam swój telefon. Musiałam napisać do Harrego: „ To, że pozna prawdę nic już nie zmieni. Przepraszam Harry i dziękuję za wszystko”…

wtorek, 8 października 2013

Rozdział 9.



Nastała między nami cisza. Starałam się zebrać w sobie wszystkie możliwe siły, by wrócić znów do tej historii. Moja czarna przeszłość.

- Nie spiesz się. Mamy dużo czasu. Spokojnie. – mówił powoli Harry, próbując mnie rozluźnić i uspokoić. Jednak nie ważne co by robił i tak nie jest w stanie mi pomóc teraz, ani też ułatwić mi tej całej opowieści.

- To był mój ojciec.. Ten facet… - wydusiłam z siebie najszybciej jak mogłam. Harry zamilkł i patrzył na mnie swoimi wielkimi oczami, które jeszcze bardziej się rozszerzyły.

- Mój ojciec był wojskowym. Wszyscy w Baildon go uwielbiali i szanowali, a niektórzy nawet bali. Nasza rodzina była postrzegana jako jedna z tych, które dawało się na przykład: dwójka pięknych idealnych dzieci, piękna żona i przystojny mąż, idealny, duży dom.. Sielanka po prostu. Jednak do sielanki brakowało nam tak naprawdę wszystkiego. Mój ojciec był cholernym alkoholikiem-tyranem, tłukł mnie, moją mamę i brata nieustannie, zamykał mnie i Alana w piwnicy na długie godziny, bo coś mu nie pasowało, nawet to, że mój kucyk był za bardzo w prawo. Pewnego dnia, gdy gonił mojego brata z nożem, grożąc, że go zabije, moja mama zaryzykowała wszystko, spakowała nasze rzeczy i uciekliśmy. Najpierw do jej przyjaciółki, a później do Francji, gdzie do tej pory mieszkają. – mówiłam ledwo trzymając się na miejscu. Cały czas robiło mi się słabo.

- Boże to straszne.. Ale nikt nic nie zauważył? Nie reagował? – zapytał Harry. Był przejęty, a w jego oczach dostrzegłam łzy.

- Ojciec kazał nam być przy ludziach idealną rodziną inaczej kończył się tragicznie. Zawsze uśmiechnięci, rodzicie zakochani w sobie do szaleństwa. Poza tym nasz dom stał na wielkiej działce, otoczony był ogromnym ogrodem,  nic nie było widać i nic nie było słychać. A makijaż potrafi zdziałać cuda… – odpowiedziałam.

- A Zayn? Przecież byliście przyjaciółmi. Czemu on nic nie wiedział? – zapytał.

- Miałam 10 lat, on też.  Ojciec Zayn’a, był najlepszym przyjacielem mojego, a poza tym Zayn był w niego wpatrzony jak w obrazek, więc nigdy by w to nie uwierzył i jeszcze powiedział wszystko swojemu ojcu, a ten potem mojemu. Później, gdy uciekliśmy miałam zakaz kontaktowania się z nim, bo mój ojciec bez problemu mógłby nas znaleźć…. Całe życie okłamywałam Zayn’a.. On o niczym nie wie.. I nie może.. – powiedziałam i spojrzałam Harremu głęboko w oczy.

- Dokładnie pamiętam ten dzień. Padało straszliwie, ojciec wyszedł do jakiś znajomych. Mama szybko spakowała najbardziej potrzebne rzeczy do samochodu i kazała nam wsiadać. Gdy odjechaliśmy kawałek, zobaczyłam jak Zayn zsiada ze swojego roweru pod moim domem. Tłukłam w szybę, krzyczałam, ale on nie słyszał.. Nic nie mogłam zrobić. On nie zrozumie.. – dodałam i zalałam się łzami.

- Uważam, że powinien znać prawdę, ale to Twoja decyzja. Ode mnie niczego się nie dowie. Przysięgam. – powiedział i mocno mnie przytulił. Poczułam się bezpiecznie przez chwilę.

- Panie Styles, musimy już jechać. Jesteśmy spóźnieni godzinę, a koncert zaczyna się za 40 minut. – powiedział Adam, pukając do szyby.

- Cholera! Paul mnie zabije! – krzyknął Harry. Czym prędzej wróciliśmy do Colosseum  i jak dobrze przypuszczaliśmy, Paul był wściekły.

- Gdzie wyście byli?! Eva, natychmiast zajmij się chłopakami, bo wyglądają jak idioci chwilowo. – mówił podniesionym głosem. Szybko z Harrym wbiegliśmy do garderoby. Od razu Liam, Louis i Niall rzucili się na mnie co ma być do czego, czy dobrze wyglądają. Tylko Zayn znowu mordował mnie wzrokiem. 

- Już, sekunda chłopaki… Yyyy Liam, popraw kołnierzyk, Louis podwiń te spodnie błagam Cię.. Niall jest super. – mówiłam patrząc na nich po kolei.

- Haaa, ja wiem jak się ubierać. – powiedział Niall udając modelkę. Wszyscy skomentowaliśmy to śmiechem. Spojrzałam na Zayn’a. Wyglądał świetnie. Poczułam dumę z mojej wykonanej pracy.

- 2 minuty do wejścia! – krzyknął techniczny, otwierając drzwi.  Cała 5 zaczęła zbierać się do wyjścia. Zobaczyłam, że Zayn nie wziął swojej kurtki.

- Zayn.. – krzyknęłam za nim. On odwrócił się na pięcie i zrobił swój gest głową: „co jest”.

- Kurtka. Będzie Ci pasować. – powiedziałam z uśmiechem.

- Dzięki. – odpowiedział i przewiesił ją przez rękę. Harry wybiegł jako ostatni, pomachał mi i ustawił się koło chłopaków na podeście, który miał wynieść ich na scenę. Szybko razem z resztą ekipy usadowiliśmy się w kulisach, by obejrzeć ich pierwszy koncert na trasie.

- 30 sekund! – krzyknął techniczny. Emocje sięgały zenitu. Na wielkich ekranach zaczęły pojawiać się wizualizacje, tłum piszczał tak głośno, że będąc dobre 50 metrów od nich i tak miałam wrażenie, że ogłuchnę. Prawie każdy fan trzymał jakiś plakat lub transparent przygotowany dla 1D. Spojrzałam na nich. Byli ogromnie skupieni, mieli zamknięte oczy. Gdy podest zaczął się podnosić, widać było, że piekielnie się boją. Gdy pojawili się na scenie, tłum całkowicie oszalał.  Chłopcy stali tyłem do publiczności, a muzyka zaczęła grać. Jednak gdy światła się zapaliły, stało się coś dziwnego. Wszyscy zamilkli.
 
- Co się dzieje? – zapytałam stojącego koło mnie pirotechnika, jednak on wzruszył tylko ramionami. Też był zdziwiony. Nagle tłum zaczął buczeć i wyzywać Zayn’a. Malik patrzył na wszystkich przerażony, zmieszany.
- O Boże.. – powiedziałam cicho i zakryłam usta dłońmi, gdy kamerzysta pokazał kurtkę Zayn’a. Na jego plecach widniał napis zrobiony czerwoną farbą: Watford, you are loosers!!!

- Kto to zrobił… - myślałam. Sekundę później dotarło do mnie, że przecież Zayn będzie podejrzewał mnie. Po pierwsze, to ja przygotowałam dla niego ubrania, a po drugie, ja wcisnęłam mu tą kurtkę zaraz przed wejściem na scenę. Chłopcy patrzyli na siebie skonsternowani.

- Hahaha. Oj Zayn, Zayn. Masz karę od nas za to, że musieliśmy szykować się do koncertu bez Ciebie. – powiedział pseudo-normalnym głosem Harry, próbując ratować sytuację. Początkowo publiczność mu nie uwierzyła, ale gdy Liam i Louis rzucili się na Zayn’a, udając, że to oni za tym wszystkim stali, fani uwierzyli i zaczęli krzyczeć: Zayn we love you! Kamień na chwilę spadł mi z serca, ale panicznie bałam się tego co będzie, gdy koncert się skończy. Zayn w życiu nie uwierzy, że to nie ja, Paul tak samo. Wyszłam z kulis i weszłam do garderoby. Usiadłam na podłodze i czekałam na egzekucję.

- Dziękujemy!!! Byliście cudowni!! Do zobaczenia niedługo!!! – krzyknął do mikrofonu Niall i cała 5 zbiegła ze sceny. Serce zaczęło mi walić jak szalone.. 

- Gdzie ona jest?! Gdzie jest Eva?! – krzyczał Zayn na korytarzu. Za raz potem wpadł do garderoby, a za nim Liam, Louis, Niall i Harry.

- Czemu to zrobiłaś?!! Mów! – dodał i chwycił mnie za rękę. W jego oczach płonęła wściekłość, stały się kruczoczarne. Nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa, tylko zbierało mi się na płacz.

- Puść ją Zayn, zwariowałeś! – rzucił Louis i szarpnął go za ramię, jednak Malik wyrwał się szybko.

- Ja tego nie zrobiłam! – mówiłam.

- Nie wierzę Ci. Nienawidzisz mnie. Wcisnęłaś mi tą kurtkę sekundę przed wejściem, żebym nie mógł nic zauważyć. – syknął. 

- Ona tego nie zrobiła rozumiesz!! – krzyknął Harry.

- I Ty jej wierzysz.. Z resztą, widać, że lecisz na nią, więc będziesz jej bronił nie ważne co by się nie stało. – rzucił Zayn. Dla Harrego to było już za dużo. Rzucił się na Zayn’a, jednak w ostatniej chwili, Liam go zatrzymał.

- Nie mogła tego zrobić, bo by.. – zaczął Styles. 

- Harry! – krzyknęłam i pokiwałam błagalnie głową, by nie mówił dalej.

- Daruj sobie. – powiedział Malik i ostentacyjnie wyszedł z garderoby. Liam, Niall, Louis i Harry otoczyli mnie kółkiem i zafundowali mi grupowy uścisk. To było cudne z ich strony. Ulżyło mi, że Liam, Louis i Niall wierzyli w moją niewinność.

-Nie przejmuj się nim. Ma gorszy moment. – stwierdził Liam.

- Eva, musimy porozmawiać. – powiedział Paul i wyszedł z garderoby.

- To już po mnie… - pomyślałam i poszłam za nim.