Nastała między nami
cisza. Starałam się zebrać w sobie wszystkie możliwe siły, by wrócić znów do
tej historii. Moja czarna przeszłość.
- Nie spiesz się. Mamy dużo czasu. Spokojnie. –
mówił powoli Harry, próbując mnie rozluźnić i uspokoić. Jednak nie ważne co by
robił i tak nie jest w stanie mi pomóc teraz, ani też ułatwić mi tej całej
opowieści.
- To był mój ojciec.. Ten facet… - wydusiłam z
siebie najszybciej jak mogłam. Harry zamilkł i patrzył na mnie swoimi wielkimi
oczami, które jeszcze bardziej się rozszerzyły.
- Mój ojciec był wojskowym. Wszyscy w Baildon go
uwielbiali i szanowali, a niektórzy nawet bali. Nasza rodzina była postrzegana
jako jedna z tych, które dawało się na przykład: dwójka pięknych idealnych
dzieci, piękna żona i przystojny mąż, idealny, duży dom.. Sielanka po prostu.
Jednak do sielanki brakowało nam tak naprawdę wszystkiego. Mój ojciec był
cholernym alkoholikiem-tyranem, tłukł mnie, moją mamę i brata nieustannie,
zamykał mnie i Alana w piwnicy na długie godziny, bo coś mu nie pasowało, nawet
to, że mój kucyk był za bardzo w prawo. Pewnego dnia, gdy gonił mojego brata z
nożem, grożąc, że go zabije, moja mama zaryzykowała wszystko, spakowała nasze
rzeczy i uciekliśmy. Najpierw do jej przyjaciółki, a później do Francji, gdzie
do tej pory mieszkają. – mówiłam ledwo trzymając się na miejscu. Cały czas
robiło mi się słabo.
- Boże to straszne.. Ale nikt nic nie zauważył? Nie
reagował? – zapytał Harry. Był przejęty, a w jego oczach dostrzegłam łzy.
- Ojciec kazał nam być przy ludziach idealną rodziną
inaczej kończył się tragicznie. Zawsze uśmiechnięci, rodzicie zakochani w sobie
do szaleństwa. Poza tym nasz dom stał na wielkiej działce, otoczony był
ogromnym ogrodem, nic nie było widać i
nic nie było słychać. A makijaż potrafi zdziałać cuda… – odpowiedziałam.
- A Zayn? Przecież byliście przyjaciółmi. Czemu on
nic nie wiedział? – zapytał.
- Miałam 10 lat, on też. Ojciec Zayn’a, był najlepszym przyjacielem
mojego, a poza tym Zayn był w niego wpatrzony jak w obrazek, więc nigdy by w to
nie uwierzył i jeszcze powiedział wszystko swojemu ojcu, a ten potem mojemu.
Później, gdy uciekliśmy miałam zakaz kontaktowania się z nim, bo mój ojciec bez
problemu mógłby nas znaleźć…. Całe życie okłamywałam Zayn’a.. On o niczym nie
wie.. I nie może.. – powiedziałam i spojrzałam Harremu głęboko w oczy.
- Dokładnie pamiętam ten dzień. Padało straszliwie,
ojciec wyszedł do jakiś znajomych. Mama szybko spakowała najbardziej potrzebne
rzeczy do samochodu i kazała nam wsiadać. Gdy odjechaliśmy kawałek, zobaczyłam
jak Zayn zsiada ze swojego roweru pod moim domem. Tłukłam w szybę, krzyczałam,
ale on nie słyszał.. Nic nie mogłam zrobić. On nie zrozumie.. – dodałam i
zalałam się łzami.
- Uważam, że powinien znać prawdę, ale to Twoja
decyzja. Ode mnie niczego się nie dowie. Przysięgam. – powiedział i mocno mnie
przytulił. Poczułam się bezpiecznie przez chwilę.
- Panie Styles, musimy już jechać. Jesteśmy
spóźnieni godzinę, a koncert zaczyna się za 40 minut. – powiedział Adam,
pukając do szyby.
- Cholera! Paul mnie zabije! – krzyknął Harry. Czym
prędzej wróciliśmy do Colosseum i jak
dobrze przypuszczaliśmy, Paul był wściekły.
- Gdzie wyście byli?! Eva, natychmiast zajmij się
chłopakami, bo wyglądają jak idioci chwilowo. – mówił podniesionym głosem.
Szybko z Harrym wbiegliśmy do garderoby. Od razu Liam, Louis i Niall rzucili
się na mnie co ma być do czego, czy dobrze wyglądają. Tylko Zayn znowu mordował
mnie wzrokiem.
- Już, sekunda chłopaki… Yyyy Liam, popraw
kołnierzyk, Louis podwiń te spodnie błagam Cię.. Niall jest super. – mówiłam
patrząc na nich po kolei.
- Haaa, ja wiem jak się ubierać. – powiedział Niall
udając modelkę. Wszyscy skomentowaliśmy to śmiechem. Spojrzałam na Zayn’a.
Wyglądał świetnie. Poczułam dumę z mojej wykonanej pracy.
- 2 minuty do wejścia! – krzyknął techniczny,
otwierając drzwi. Cała 5 zaczęła zbierać
się do wyjścia. Zobaczyłam, że Zayn nie wziął swojej kurtki.
- Zayn.. – krzyknęłam za nim. On odwrócił się na
pięcie i zrobił swój gest głową: „co jest”.
- Kurtka. Będzie Ci pasować. – powiedziałam z
uśmiechem.
- Dzięki. – odpowiedział i przewiesił ją przez rękę.
Harry wybiegł jako ostatni, pomachał mi i ustawił się koło chłopaków na
podeście, który miał wynieść ich na scenę. Szybko razem z resztą ekipy
usadowiliśmy się w kulisach, by obejrzeć ich pierwszy koncert na trasie.
- 30 sekund! – krzyknął techniczny. Emocje sięgały
zenitu. Na wielkich ekranach zaczęły pojawiać się wizualizacje, tłum piszczał
tak głośno, że będąc dobre 50 metrów od nich i tak miałam wrażenie, że
ogłuchnę. Prawie każdy fan trzymał jakiś plakat lub transparent przygotowany
dla 1D. Spojrzałam na nich. Byli ogromnie skupieni, mieli zamknięte oczy. Gdy
podest zaczął się podnosić, widać było, że piekielnie się boją. Gdy pojawili
się na scenie, tłum całkowicie oszalał.
Chłopcy stali tyłem do publiczności, a muzyka zaczęła grać. Jednak gdy
światła się zapaliły, stało się coś dziwnego. Wszyscy zamilkli.
- Co się dzieje? – zapytałam stojącego koło mnie
pirotechnika, jednak on wzruszył tylko ramionami. Też był zdziwiony. Nagle tłum
zaczął buczeć i wyzywać Zayn’a. Malik patrzył na wszystkich przerażony,
zmieszany.
- O Boże.. – powiedziałam cicho i zakryłam usta
dłońmi, gdy kamerzysta pokazał kurtkę Zayn’a. Na jego plecach widniał napis
zrobiony czerwoną farbą: Watford, you are loosers!!!
- Kto to
zrobił… - myślałam. Sekundę później dotarło do mnie, że przecież Zayn
będzie podejrzewał mnie. Po pierwsze, to ja przygotowałam dla niego ubrania, a
po drugie, ja wcisnęłam mu tą kurtkę zaraz przed wejściem na scenę. Chłopcy
patrzyli na siebie skonsternowani.
- Hahaha. Oj Zayn, Zayn. Masz karę od nas za to, że
musieliśmy szykować się do koncertu bez Ciebie. – powiedział pseudo-normalnym
głosem Harry, próbując ratować sytuację. Początkowo publiczność mu nie
uwierzyła, ale gdy Liam i Louis rzucili się na Zayn’a, udając, że to oni za tym
wszystkim stali, fani uwierzyli i zaczęli krzyczeć: Zayn we love you! Kamień na
chwilę spadł mi z serca, ale panicznie bałam się tego co będzie, gdy koncert
się skończy. Zayn w życiu nie uwierzy, że to nie ja, Paul tak samo. Wyszłam z
kulis i weszłam do garderoby. Usiadłam na podłodze i czekałam na egzekucję.
- Dziękujemy!!! Byliście cudowni!! Do zobaczenia
niedługo!!! – krzyknął do mikrofonu Niall i cała 5 zbiegła ze sceny. Serce
zaczęło mi walić jak szalone..
- Gdzie ona jest?! Gdzie jest Eva?! – krzyczał Zayn
na korytarzu. Za raz potem wpadł do garderoby, a za nim Liam, Louis, Niall i
Harry.
- Czemu to zrobiłaś?!! Mów! – dodał i chwycił mnie
za rękę. W jego oczach płonęła wściekłość, stały się kruczoczarne. Nie byłam w
stanie wydusić z siebie słowa, tylko zbierało mi się na płacz.
- Puść ją Zayn, zwariowałeś! – rzucił Louis i
szarpnął go za ramię, jednak Malik wyrwał się szybko.
- Ja tego nie zrobiłam! – mówiłam.
- Nie wierzę Ci. Nienawidzisz mnie. Wcisnęłaś mi tą
kurtkę sekundę przed wejściem, żebym nie mógł nic zauważyć. – syknął.
- Ona tego nie zrobiła rozumiesz!! – krzyknął Harry.
- I Ty jej wierzysz.. Z resztą, widać, że lecisz na
nią, więc będziesz jej bronił nie ważne co by się nie stało. – rzucił Zayn. Dla
Harrego to było już za dużo. Rzucił się na Zayn’a, jednak w ostatniej chwili,
Liam go zatrzymał.
- Nie mogła tego zrobić, bo by.. – zaczął Styles.
- Harry! – krzyknęłam i pokiwałam błagalnie głową,
by nie mówił dalej.
- Daruj sobie. – powiedział Malik i ostentacyjnie
wyszedł z garderoby. Liam, Niall, Louis i Harry otoczyli mnie kółkiem i
zafundowali mi grupowy uścisk. To było cudne z ich strony. Ulżyło mi, że Liam,
Louis i Niall wierzyli w moją niewinność.
-Nie przejmuj się nim. Ma gorszy moment. –
stwierdził Liam.
- Eva, musimy porozmawiać. – powiedział Paul i
wyszedł z garderoby.
- To już po
mnie… - pomyślałam i poszłam za nim.
Super rozdział :D Szkoda że Zayn nie poznał historii Evy i że jej nie uwierzył :(
OdpowiedzUsuńPisz dalej :*
z każdym odcinkiem akcja coraz bardziej się rozkręca. opowiadanie jest meeega ! :D
OdpowiedzUsuń