piątek, 4 października 2013

Rozdział 8.



Wreszcie nadszedł ten dzień. Początek trasy koncertowej. Jednak atmosfera przypominała stypę, a nie radość z powodu spełniającego się marzenia chłopaków. Punktualnie o 12 cała ekipa techniczna, ja i mnóstwo innych osób zostało odstawione do  Watford Colosseum , gdzie miał się odbyć dzisiejszy koncert. W garderobie czekało na szczęście 5 wieszaków, które wczoraj kazałam ekipie zawieźć. Tak, 5. Mimo iż Zayn nie uczestniczył w żadnej próbie, nikt nic nie mówił na temat jego powrotu, ja ciągle wierzyłam, że dzisiaj wystąpią wszyscy razem. Przygotowałam dla niego najlepszy zestaw. Czasu było jednak coraz mniej. O 14 Liam, Louis, Harry i Niall przyjechali do Colosseum , a o 15 miał zacząć się sound check. Za raz za nimi do środka wszedł Paul.. Zayn’a dalej nie było z nimi.. Powoli traciłam nadzieję, że on jeszcze wróci. Chłopcy byli w wisielczych nastrojach, ale nie mieli wyjścia, musieli wyjść dziś wieczorem na scenę i dać z siebie wszystko. Korzystając z wolnego czasu postanowiłam zobaczyć jak wygląda soundcheck. Usiadłam sobie na ziemi przed barierkami na wprost chłopaków.

- Gdzie jest Zayn? – zapytał wrogo Liam, Paul’a. Ten jednak milcząc zajął miejsce obok dźwiękowców i dał znak do rozpoczęcia ostatniej próby. Z głośników poleciały pierwsze dźwięki „ One Thing”.

- Czyli jednak nie pozwolili mu wrócić.. – pomyślałam. Dalej nie mogłam w to uwierzyć. Chłopcy kręcili się po scenie bez energii, śpiewali całkowicie od niechcenia. 

- „What makes you beautiful.” – rzucił oznajmująco Paul. Znów nie mając wyjścia, Liam zaczął śpiewać pierwszą zwrotkę. Tak jak przy „ One thing”, żaden z nich nie miał zamiaru zaśpiewać partii Zayn’a, więc schowali mikrofony do kieszeni, jednak gdy nadszedł moment drugiej zwrotki, w głośnikach rozniósł się jego głos . Wszyscy zaczęliśmy rozglądać się dookoła. I nagle Zayn wyskoczył zza kulisów i śpiewał dalej drugą zwrotkę.

- Zayn!!! – krzyknęli chórem chłopcy i rzucili się na niego i cała 5 zaliczyła epicką glebę. Byłam strasznie szczęśliwa, że pozwolili mu wrócić. Razem z resztą ekipy biliśmy mu brawo i skandowaliśmy jego imię.

- Czemuś nic nie mówił, że wracasz?! – zapytał z wyrzutem Liam wciskając swoją pięść we włosy Zayn’a.

- Nic nie wiedziałem. Zadzwonili do mnie godzinę temu, że mam zbierać manatki i przyjeżdżać tutaj. – mówił Zayn, a z jego twarzy nie znikał uśmiech. Ja pewnie wyglądałam tak samo, bo aż policzki zaczęły boleć mnie od uśmiechu.

- Śpiewamy!!! – krzyknął Harry.

- You don’t know oooh.. You don’t know you beautiful oooh… You don’t know you beautiful oooh… That’s what makes you beautiful!!!- zaśpiewali razem. 

- Próba skończona. Macie 3 godziny wolnego. Możecie robić co chcecie, ale jak ktoś mi wyjdzie stąd bez ochroniarza to zabije. To się tyczy zwłaszcza Ciebie Liam. – powiedział do mikrofonu Paul. Po Sali rozniosła się salwa śmiechu chłopaków. Rozpierała ich energia.    Powrót Zayn’a zmienił ich nastroje o 180 stopni. Gonili się po scenie, bili, wygłupiali. Cudnie było na to patrzeć. W pewnym momencie, podczas rozmowy z Louis’em, Zayn obrócił głowę w moją stronę i wysłał mi swój najszczerszy uśmiech. Zaparło mi dech w piersiach. Odpowiedziałam mu tym samym. Ten ułamek sekundy zapamiętam do końca życia. Przez ten moment mogłam poczuć, że te ostatnie 8 lat nie ma żadnego znaczenia. 

- On jest tak szczęśliwy, że nawet do swojego największego wroga by się uśmiechnął.. A no przecież.. On właśnie to zrobił. – stwierdził głos w mojej głowie, co spowodowało, że uśmiech od razu zniknął, a wzrok utkwiłam w podłodze. To była prawda.

- Jakie to wzruszające, ale nie masz się z czego cieszyć. – usłyszałam za sobą znajomy, skrzeczący głos i stukot wysokich szpilek. Amy. Odwróciłam się napięcie i zdziwiona spojrzałam jej w oczy.

- Słucham? – zapytałam ironicznie.

- Myślisz, że ja jestem głupia? Mam dość tego, że co noc przez sen powtarza: Eva wróć., proszę. Eva nie zostawiaj mnie. – odpowiedziała przedrzeźniając głos Zayn’a i wymachując przy tym rękami. Nie wiedziałam co mam jej odpowiedź. Byłam w ciężkim szoku. Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam.

- Słuchaj, ja tylko ubieram Twojego chłopaka. Ty rób sobie z nim co tylko chcesz. – rzuciłam ostro i chciałam odejść jednak ona ścisnęła mnie za rękę i zatrzymała. Trzeba przyznać, że ma siłę.

- Posłuchaj maleńka. Nie pozwolę na to, by taki obdartus ukradł mi to o co tak długo walczyłam, czyli moje idealne, bogate życie. Zrobię wszystko, żeby Zayn nie chciał mieć z Tobą nic wspólnego, rozumiesz?! – mówiła ostentacyjnie.

- Amy… moja droga. Sprawdź czy Cię w Galerii Handlowej nie ma, a ją zostaw w spokoju. – powiedział wrogo Harry i delikatnie wyciągnął moją rękę, z jej uścisków. Amy tylko prychnęła na niego i wbiegła na scenę rzucając się Zayn’owi na szyję.

- Wszystko ok? Nie przejmuj się. Ona gdyby tylko mogła to zamknęła by Zayn’a w klatce i odbierała tylko wypłaty z jego konta. – mówił spokojnie, oglądając przy tym dokładnie moją rękę.

- Wszystko okej. Czy on jest ślepy.. Jak on może z nią wytrzymać. – mówiła patrząc na tą  „ szczęśliwą parkę”.

- Może dlatego, że często nie ma go w domu, więc nie musi z nią przebywać, a zwłaszcza jej słuchać. Mniejsza.. Idziemy na obiad? Załatwiłem już ochroniarza. – powiedział z uśmiechem.

- Jasne, że idziemy. Umieram z głodu, ale tym razem ja stawiam! – powiedziałam stanowczo.

- Jak sobie życzysz. Ale szykuj kartę kredytową, bo ja lubię dużo jeść. – stwierdził z uśmiechem. Był uroczy, gdy tak się uśmiechał. 

- Adam, idziemy. – powiedział do ochroniarza i we 3 wyszliśmy z hali. 

Od razu powitał nas pisk fanek zebranych przy bramie. Harry pomachał im, podszedł, chwilę porozmawiał, zrobił kilka zdjęć, rozdał parę autografów i pożegnał się ze wszystkimi. 

- No to wybieraj knajpę. – rzuciłam wsiadając do samochodu.

- Zbankrutuję… - pomyślałam. Harry podał jakiś adres kierowcy na ucho i ruszyliśmy w drogę. Jechaliśmy może z 10 minut, gdy samochód zaparkował na dużym, zatłoczonym parkingu.

- Zamknij oczy. – powiedział Harry i wysiadł z samochodu by otworzyć mi drzwi. Podałam mu rękę i ostrożnie wysiadłam z samochodu. Harry poprowadził mnie jeszcze kawałek i pozwolił mi otworzyć oczy. Gdy to zrobiłam myślałam, że padnę ze śmiechu. Harry przebierał nogami i pokazywał palcem na budynek. Zachowywał się jak 5 letnie, urocze dziecko.

- McDonald, serio? Może mam Ci jeszcze zamówić zestaw z zabawką. – mówiłam, nie mogąc uspokoić śmiechu.

- Oj i nie tylko to. Chodź, bo umieram z głodu. – powiedział Harry i wepchnął mnie na siłę do środka. 

Zamówiliśmy chyba wszystkie możliwe zestawy jakie tylko mieli. Ja zajęłam się odbiorem zamówienia, a Harry pozował spokojnie do zdjęć z fanami. Adam pomógł mi spakować wszystko do samochodu. Połowa tylnego siedzenia była zajęta paczkami z jedzeniem.

- Okej, wszystko chyba.. To idę po Harrego i chyba wracamy do Colosseum  , choć nie wiadomo co on jeszcze wymyśli. – powiedziałam z uśmiechem.

- Styles, wychodzimy. – rzuciłam do Harrego, a ten pożegnał się ze wszystkimi i ruszył w moją stronę.

- Dzięki. Kocham naszych fanów, ale już naprawdę umieram z głodu. – powiedział łapiąc się za brzuch. Gdy wyszliśmy z McDonald’a, zobaczyłam na ławce przy zjeżdżalni dwójkę całkowicie pijanych osób, kobietę i mężczyznę. Gdy im się dokładniej przyjrzałam, zamarłam. Stanęłam w miejscu i nie byłam w stanie ruszyć się z miejsca, a łzy płynęły mi po policzkach strumieniami.

- Eva, wszystko okej? Jesteś strasznie blada. – powiedział przerażonym głosem Styles. Nie byłam w stanie mu odpowiedzieć, byłam jak kamień. Poczułam, że tracę kontakt z rzeczywistością, nogi się pode mną ugięły, a przed oczami zrobiło mi się ciemno. Zemdlałam.

- Eva.. Eva.. Proszę, odezwij się. – błagał Harry. Były to pierwsze słowa jakie słyszałam, gdy świadomość powoli do mnie wracała. Spokojnie otworzyłam oczy, ale natychmiast zerwałam
się i popatrzyłam w stronę ławki, gdzie jeszcze przed chwilą siedziała owa para. Zniknęli. Harry klęczał obok i mocno mnie trzymał.
 
- Chodź, wsiądziesz do samochodu, może poczujesz się lepiej. – powiedział i razem z Adamem pomogli mi wstać i podprowadzili mnie do samochodu. Wszyscy ludzie patrzyli się na nas i robili zdjęcia. Już mogę się spodziewać, że moje zdjęcia pojawią się na portalach plotkarskich, a ja będę musiała bardzo tłumaczyć się Ewanowi z całej tej sytuacji.
- Nawet nie wiesz jak mnie wystraszyłaś. Może trzeba jechać do lekarza? – mówił przejętym głosem Styles trzymając mnie za ręce, jakby chciał mieć pewność, że znów nie zemdleję w samochodzie.

- Nie Harry. Wszystko ok. Już się lepiej czuję. – mówiłam powoli, bo kręciło mi się jeszcze w głowie.

- Kim byli Ci ludzi, że aż tak zareagowałaś? – zapytał.
 
- O nie… Zauważył. – pomyślałam. Teraz już nie miałam wyjścia, musiał poznać całą prawdę.

- Dobrze Harry. Opowiem Ci wszystko, ale przysięgnij, że nigdy, ale to nigdy nie opowiesz o tym co usłyszysz nikomu, a zwłaszcza Zayn’owi. – mówiłam poważnie.

- Przysięgam. – odpowiedział bardzo poważnie Styles.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz