Wreszcie nadszedł ten
dzień. Początek trasy koncertowej. Jednak atmosfera przypominała stypę, a nie
radość z powodu spełniającego się marzenia chłopaków. Punktualnie o 12 cała
ekipa techniczna, ja i mnóstwo innych osób zostało odstawione do Watford Colosseum ,
gdzie miał się odbyć dzisiejszy koncert. W garderobie czekało na szczęście 5
wieszaków, które wczoraj kazałam ekipie zawieźć. Tak, 5. Mimo iż Zayn nie
uczestniczył w żadnej próbie, nikt nic nie mówił na temat jego powrotu, ja
ciągle wierzyłam, że dzisiaj wystąpią wszyscy razem. Przygotowałam dla niego
najlepszy zestaw. Czasu było jednak coraz mniej. O 14 Liam, Louis, Harry i
Niall przyjechali do Colosseum , a o 15 miał
zacząć się sound check. Za raz za nimi do środka wszedł Paul.. Zayn’a dalej nie
było z nimi.. Powoli traciłam nadzieję, że on jeszcze wróci. Chłopcy byli w
wisielczych nastrojach, ale nie mieli wyjścia, musieli wyjść dziś wieczorem na
scenę i dać z siebie wszystko. Korzystając z wolnego czasu postanowiłam
zobaczyć jak wygląda soundcheck. Usiadłam sobie na ziemi przed barierkami na
wprost chłopaków.
- Gdzie jest Zayn? – zapytał wrogo Liam, Paul’a. Ten
jednak milcząc zajął miejsce obok dźwiękowców i dał znak do rozpoczęcia
ostatniej próby. Z głośników poleciały pierwsze dźwięki „ One Thing”.
- Czyli jednak
nie pozwolili mu wrócić.. – pomyślałam. Dalej nie mogłam w to uwierzyć.
Chłopcy kręcili się po scenie bez energii, śpiewali całkowicie od niechcenia.
- „What makes you beautiful.” – rzucił oznajmująco
Paul. Znów nie mając wyjścia, Liam zaczął śpiewać pierwszą zwrotkę. Tak jak
przy „ One thing”, żaden z nich nie miał zamiaru zaśpiewać partii Zayn’a, więc schowali mikrofony do kieszeni,
jednak gdy nadszedł moment drugiej zwrotki, w głośnikach rozniósł się jego głos
. Wszyscy zaczęliśmy rozglądać się dookoła. I nagle Zayn wyskoczył zza kulisów
i śpiewał dalej drugą zwrotkę.
- Zayn!!! – krzyknęli chórem chłopcy i rzucili się
na niego i cała 5 zaliczyła epicką glebę. Byłam strasznie szczęśliwa, że
pozwolili mu wrócić. Razem z resztą ekipy biliśmy mu brawo i skandowaliśmy jego
imię.
- Czemuś nic nie mówił, że wracasz?! – zapytał z
wyrzutem Liam wciskając swoją pięść we włosy Zayn’a.
- Nic nie wiedziałem. Zadzwonili do mnie godzinę
temu, że mam zbierać manatki i przyjeżdżać tutaj. – mówił Zayn, a z jego twarzy
nie znikał uśmiech. Ja pewnie wyglądałam tak samo, bo aż policzki zaczęły boleć
mnie od uśmiechu.
- Śpiewamy!!! –
krzyknął Harry.
- You don’t know oooh.. You don’t know you
beautiful oooh… You don’t know you beautiful oooh… That’s what makes you beautiful!!!-
zaśpiewali
razem.
- Próba skończona. Macie 3 godziny wolnego. Możecie
robić co chcecie, ale jak ktoś mi wyjdzie stąd bez ochroniarza to zabije. To
się tyczy zwłaszcza Ciebie Liam. – powiedział do mikrofonu Paul. Po Sali
rozniosła się salwa śmiechu chłopaków. Rozpierała ich energia. Powrót Zayn’a zmienił ich nastroje o 180
stopni. Gonili się po scenie, bili, wygłupiali. Cudnie było na to patrzeć. W
pewnym momencie, podczas rozmowy z Louis’em, Zayn obrócił głowę w moją stronę i
wysłał mi swój najszczerszy uśmiech. Zaparło mi dech w piersiach. Odpowiedziałam
mu tym samym. Ten ułamek sekundy zapamiętam do końca życia. Przez ten moment
mogłam poczuć, że te ostatnie 8 lat nie ma żadnego znaczenia.
- On jest tak
szczęśliwy, że nawet do swojego największego wroga by się uśmiechnął.. A no
przecież.. On właśnie to zrobił. – stwierdził głos w mojej głowie, co
spowodowało, że uśmiech od razu zniknął, a wzrok utkwiłam w podłodze. To była
prawda.
- Jakie to wzruszające, ale nie masz się z czego
cieszyć. – usłyszałam za sobą znajomy, skrzeczący głos i stukot wysokich
szpilek. Amy. Odwróciłam się napięcie i zdziwiona spojrzałam jej w oczy.
- Słucham? – zapytałam ironicznie.
- Myślisz, że ja jestem głupia? Mam dość tego, że co
noc przez sen powtarza: Eva wróć., proszę. Eva nie zostawiaj mnie. –
odpowiedziała przedrzeźniając głos Zayn’a i wymachując przy tym rękami. Nie
wiedziałam co mam jej odpowiedź. Byłam w ciężkim szoku. Nie mogłam uwierzyć w
to co usłyszałam.
- Słuchaj, ja tylko ubieram Twojego chłopaka. Ty rób
sobie z nim co tylko chcesz. – rzuciłam ostro i chciałam odejść jednak ona
ścisnęła mnie za rękę i zatrzymała. Trzeba przyznać, że ma siłę.
- Posłuchaj maleńka. Nie pozwolę na to, by taki
obdartus ukradł mi to o co tak długo walczyłam, czyli moje idealne, bogate
życie. Zrobię wszystko, żeby Zayn nie chciał mieć z Tobą nic wspólnego,
rozumiesz?! – mówiła ostentacyjnie.
- Amy… moja droga. Sprawdź czy Cię w Galerii
Handlowej nie ma, a ją zostaw w spokoju. – powiedział wrogo Harry i delikatnie
wyciągnął moją rękę, z jej uścisków. Amy tylko prychnęła na niego i wbiegła na
scenę rzucając się Zayn’owi na szyję.
- Wszystko ok? Nie przejmuj się. Ona gdyby tylko
mogła to zamknęła by Zayn’a w klatce i odbierała tylko wypłaty z jego konta. –
mówił spokojnie, oglądając przy tym dokładnie moją rękę.
- Wszystko okej. Czy on jest ślepy.. Jak on może z
nią wytrzymać. – mówiła patrząc na tą „ szczęśliwą parkę”.
- Może dlatego, że często nie ma go w domu, więc nie
musi z nią przebywać, a zwłaszcza jej słuchać. Mniejsza.. Idziemy na obiad?
Załatwiłem już ochroniarza. – powiedział z uśmiechem.
- Jasne, że idziemy. Umieram z głodu, ale tym razem
ja stawiam! – powiedziałam stanowczo.
- Jak sobie życzysz. Ale szykuj kartę kredytową, bo
ja lubię dużo jeść. – stwierdził z uśmiechem. Był uroczy, gdy tak się
uśmiechał.
- Adam, idziemy. – powiedział do ochroniarza i we 3
wyszliśmy z hali.
Od razu powitał nas pisk fanek zebranych przy
bramie. Harry pomachał im, podszedł, chwilę porozmawiał, zrobił kilka zdjęć,
rozdał parę autografów i pożegnał się ze wszystkimi.
- No to wybieraj knajpę. – rzuciłam wsiadając do
samochodu.
- Zbankrutuję…
- pomyślałam. Harry podał jakiś adres kierowcy na ucho i ruszyliśmy w drogę.
Jechaliśmy może z 10 minut, gdy samochód zaparkował na dużym, zatłoczonym
parkingu.
- Zamknij oczy. – powiedział Harry i wysiadł z
samochodu by otworzyć mi drzwi. Podałam mu rękę i ostrożnie wysiadłam z
samochodu. Harry poprowadził mnie jeszcze kawałek i pozwolił mi otworzyć oczy.
Gdy to zrobiłam myślałam, że padnę ze śmiechu. Harry przebierał nogami i
pokazywał palcem na budynek. Zachowywał się jak 5 letnie, urocze dziecko.
- McDonald, serio? Może mam Ci jeszcze zamówić
zestaw z zabawką. – mówiłam, nie mogąc uspokoić śmiechu.
- Oj i nie tylko to. Chodź, bo umieram z głodu. –
powiedział Harry i wepchnął mnie na siłę do środka.
Zamówiliśmy chyba wszystkie
możliwe zestawy jakie tylko mieli. Ja zajęłam się odbiorem zamówienia, a Harry
pozował spokojnie do zdjęć z fanami. Adam pomógł mi spakować wszystko do
samochodu. Połowa tylnego siedzenia była zajęta paczkami z jedzeniem.
- Okej, wszystko chyba.. To idę po Harrego i chyba
wracamy do Colosseum , choć nie wiadomo co on
jeszcze wymyśli. – powiedziałam z uśmiechem.
- Styles, wychodzimy. – rzuciłam do Harrego, a ten
pożegnał się ze wszystkimi i ruszył w moją stronę.
- Dzięki. Kocham naszych fanów, ale już naprawdę
umieram z głodu. – powiedział łapiąc się za brzuch. Gdy wyszliśmy z McDonald’a,
zobaczyłam na ławce przy zjeżdżalni dwójkę całkowicie pijanych osób, kobietę i
mężczyznę. Gdy im się dokładniej przyjrzałam, zamarłam. Stanęłam w miejscu i
nie byłam w stanie ruszyć się z miejsca, a łzy płynęły mi po policzkach
strumieniami.
- Eva, wszystko okej? Jesteś strasznie blada. –
powiedział przerażonym głosem Styles. Nie byłam w stanie mu odpowiedzieć, byłam
jak kamień. Poczułam, że tracę kontakt z rzeczywistością, nogi się pode mną
ugięły, a przed oczami zrobiło mi się ciemno. Zemdlałam.
się i popatrzyłam w stronę ławki, gdzie jeszcze przed chwilą siedziała owa para. Zniknęli. Harry klęczał obok i mocno mnie trzymał.
- Chodź, wsiądziesz do samochodu, może poczujesz się
lepiej. – powiedział i razem z Adamem pomogli mi wstać i podprowadzili mnie do
samochodu. Wszyscy ludzie patrzyli się na nas i robili zdjęcia. Już mogę się
spodziewać, że moje zdjęcia pojawią się na portalach plotkarskich, a ja będę
musiała bardzo tłumaczyć się Ewanowi z całej tej sytuacji.
- Nawet nie wiesz jak mnie wystraszyłaś. Może trzeba
jechać do lekarza? – mówił przejętym głosem Styles trzymając mnie za ręce,
jakby chciał mieć pewność, że znów nie zemdleję w samochodzie.
- Nie Harry. Wszystko ok. Już się lepiej czuję. –
mówiłam powoli, bo kręciło mi się jeszcze w głowie.
- Kim byli Ci ludzi, że aż tak zareagowałaś? –
zapytał.
- O nie…
Zauważył. – pomyślałam. Teraz już nie miałam wyjścia, musiał poznać całą
prawdę.
- Dobrze Harry. Opowiem Ci wszystko, ale przysięgnij,
że nigdy, ale to nigdy nie opowiesz o tym co usłyszysz nikomu, a zwłaszcza
Zayn’owi. – mówiłam poważnie.
- Przysięgam. – odpowiedział bardzo poważnie Styles.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz