Stałam bez ruchu i patrzyłam na niego. Wszystkie
mięśnie miałam napięte do granic możliwości. Był taki bezbronny.. Dokładnie tak
samo jak my kiedyś. Ledwo powstrzymywałam płacz i chęć ucieczki. Ojciec lekko
podniósł powieki, spojrzał na mnie, a jego źrenice rozszerzyły się.
- Evy.. To naprawdę ty.. – powiedział ledwo i
podniósł rękę, by zdjąć maskę dostarczającą mu tlen, z twarzy.
- Evy.. Tak
dawno tego nie słyszałam.. – powiedziałam w myślach.
- Cześć.. tato.. – powtórzyłam.
- Chodź bliżej, usiądź. Nie bój się. – powiedział z
rozżaleniem.
Wzięłam głęboki oddech i powoli podeszłam do
krzesła, które stało obok łóżka, usiadłam i utkwiłam wzrok w podłodze. Miałam
wrażenie, że nie oddychałam. Ojciec patrzył na mnie, a po jego policzkach spłynęło
kilka kropel łez.
- Nawet nie wiem jak mam Ci dziękować córeczko.. Za
to, że tutaj przyszłaś.. Po tym wszystkim.. – powiedział i lekko dotknął mojej
dłoni. Poczułam jak przeszywa mnie impuls i szybko zabrałam swoją dłoń.
- Nie bój się córeczko..
- To silniejsze ode mnie tato.. – powiedziałam zachrypniętym
głosem.
- Wiem.. Nigdy nie znajdę słów, żeby przeprosić
Ciebie, mamę i Alana za to co Wam zrobiłem.. Zresztą.. nie mam już na to
czasu..
- Nie mów tak.. To świetny szpital.. Pomogą Ci tato.
- Evy.. Nie oszukujmy się. To już koniec. To jest
moja kara za to co Wam zrobiłem. Zasłużyłem.
Patrząc na niego, serce pękało mi na pół. Słuchając jego słów.. Zapomniałam.
Zapomniałam o wszystkim co nam zrobił. Przytuliłam się do niego i zaczęłam
płakać. Ojciec podniósł rękę i położył mi ją na głowie.
- Nie płacz córeczko.
- Nie zostawiaj mnie tato..
- Nie zostawię Cię. Nigdy. Powiedz mi lepiej co u
Ciebie się dzieje.
Wyprostowałam się, otarłam twarz i lekko się
uśmiechnęłam. Ojciec ledwo już ruszał powiekami i oddychał coraz ciężej.
- Ekhmm.. Dobrze, dobrze. Zostałam stylistką,
wieszz.. I pracuję dla najsławniejszego zespołu na Świecie. Niedługo jadę z
nimi w trasę po Stanach. I wiesz kto w tym zespole śpiewa… Zayn.. Zayn Malik.. –
powiedziałam i wskazałam na mulata, który cały czas stał na korytarzu i patrzył
na nas.
Ojciec delikatnie się uśmiechnął i pokazał Zaynowi,
żeby wszedł do nas dołączył. Po kilku sekundach usłyszałam zamykające się drzwi
i Zayn stanął za mną i położył mi dłonie na ramionach.
- Witaj chłopcze.. – powiedział.
- Dzień dobry.. – odpowiedział ledwo Zayn. Czułam,
że cały się trzęsie, więc chwyciłam mocno jego dłoń i delikatnie ją
pocałowałam.
- Jesteście razem? – zapytaj mój ojciec. Pokiwałam tylko twierdząco głową i uśmiechnęłam się do Malika.
- Dobrze.. To dobrze.. Zawsze chciałem, żebyście
kiedyś byli parą. Zayn zbliż się…
Zayn podszedł bliżej łóżka i pochylił się nad moim
ojcem, a on z trudem podniósł rękę i położył mu dłoń na ramieniu.
- Opiekuj się nią. Bądź dla niej dobry Zayn.
Zasługuje na to.. – powiedział, spojrzał na mnie, z lekkim uśmiechem na twarzy
i zamknął oczy. Na maszynie stojącej obok, pojawiła się ciągła linia, a kilka
sekund później do środka wpadł lekarz i dwie pielęgniarki, które wyprosiły mnie
i Zayn’a.
- Kochanie, co się dzieje? – zapytałam przerażona
Malika. On tylko bez słowa mocno przyciągnął mnie do siebie. Po chwili z Sali wyszedł
lekarz. Wyrwałam się z objęć Zayn’a i podeszłam do niego.
- I co z nim? – zapytałam.
- Przykro mi.. Choroba niestety wygrała..
Zrobiło mi się ciemno przed oczami i zachwiałam się.
Zayn chciał mnie znów przytulić, jednak ja wyrwałam mu się i rzuciłam się w
ramiona mamy i Alana. Każdy z nas płakał jak dziecko. Nie mogłam uwierzyć w to,
że mój ojciec nie żyje. Tyle razy w myślach życzyłam mu śmierci w męczarniach i
teraz czułam się z tym wszystkim miliony razy gorzej.. Miałam wrażenie, że to
moja wina. Postanowiłam pobyć sama. Patrząc bezwiednie przed siebie, wyszłam ze
szpitala i znalazłam ustronne miejsce, gdzie nikt mnie nie znajdzie. Usiadłam
na ziemi, zaczęłam płakać i krzyczeć. Wszyscy mieli rację.. Do końca życia nie
darowałabym sobie, gdybym dzisiaj tutaj nie przyjechała. Nawet nie zauważyłam,
gdy zrobiło się ciemno.
- Ev.. Zwariowałaś.. – usłyszałam głos Zayn’a.
Popatrzyłam tylko na niego.
- Wszyscy szukamy Cię od 2 godzin. Wstawaj, cała się
trzęsiesz, przemarzłaś. – dodał troskliwie. Poczułam jak wzrasta we mnie bliżej
nieokreślona złość.
- Zostaw mnie! Zostaw mnie! – krzyczałam i wyrwałam
się z jego rąk.
- Kochanie, spokojnie. Proszę uspokój się..
- To moja wina! To wszystko moja wina!
Zayn nie
zważając na mój opór, przyciągnął mnie do siebie i nie puszczał, mimo iż biłam
go pięściami. Po chwili jednak uspokoiłam się i wtuliłam twarz w jego twarz.
- Jestem przy Tobie.. – szepnął mi do ucha.
- To moja wina…
- Przestań. To niczyja wina. A Twój ojciec umarł
szczęśliwy, bo byłaś przy nim.
- Tak myślisz?
- Jestem tego pewien. Chodź, Twoja mam się zamartwia.
Zayn objął mnie ramieniem i spokojnie ruszyliśmy z
powrotem do szpitala. Jednak przed wejściem czekało na nas z 10 fotoreporterów,
którzy gdy tylko nas zobaczyli od razu popędzili w naszą stronę i zaczęli robić
zdjęcia.
- Co tu się dzieje? – zapytałam przerażona.
- Nie wiem.. – rzucił Zayn.
-
Eva!!! Powiedz, co się stało? Znowu coś jakieś problemy z Twoim zdrowiem??
Eva, ma to coś wspólnego z wypadkiem?!!!!
Zayn!!! Jak przełknąłeś pogłoski o romansie
Evy z Harrym?!!!
Gdzie jest Styles??!!!
Jak Wam się żyje w trójkącie?!!!!
Zayn mocno przyciągnął mnie do siebie, chcąc
uchronić mnie przed błyskającymi fleszami. Ja tylko zasłaniałam twarz kawałkami
jego koszuli.
-
Eva!!! Jesteś w ciąży?!!! A jak to dziecko Harrego?!!!
Czułam jak mięśnie Zayn’a z każdą sekundą napinają
się, a jego serce waliło jak szalone. Był niewyobrażalnie wściekły.
- Walcie się!!! Walcie się, wy pieprzone hieny!!!!
Nie macie za grosz szacunku!!!! – krzyczał Zayn i pokazał w stronę reporterów
środkowy palec i szybko wepchnął mnie przez głównego wejście do hall’u
szpitala.
***
.
- To będzie materiał.. – stwierdził z triumfem jeden
z dziennikarzy.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
WIĘC.. NIE BĘDĘ UKRYWAĆ, ŻE PRZED DŁUŻSZY CZAS MYŚLAŁAM NAD ZAWIESZENIEM TEGO BLOGA, ALE MOJA KOCHANA małaW MNIE PRZEKONAŁA. TEN ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ TOBIE.:* MAM NADZIEJĘ, ŻE 35 PRZYPADNIE WAM WSZYSTKIM DO GUSTU.:)
po pierwsze chciałam baaardzo podziękować za dedykację ;* jesteś przekochana! cieszę się, że nie zawieszasz tego cudownego bloga <3
OdpowiedzUsuńa co do rozdziału: niesamowity! smutny a zarazem kochany. Zayn to taki niesamowity człowiek tutaj. ;)
a co do dziennikarzy - rzeczywiscie, to zawsze cholerne hieny. mam nadzieje, ze nie wyniknie nic zlego ze zlosci i wypowiedzi Zayn'a!
czekam z ogromną niecierpliwością na kolejny ;*
Kocham <3
zapraszam na nowy na breathe-me-please.blogspot.com
buziaczki moja droga ;*
Nie darowałabym Ci gdybyś zawiesiła bloga. Dobrze, że Eva pogodziła się z ojcem, mam nadzieję że to co stało się na końcu nie zaszkodzi im wszystkim i jednak wszystko się jakoś ułoży.
OdpowiedzUsuńZmieniłaś wygląd! Podoba mi się :D
Czekam na kolejny oczywiście. :D
www.all-our-life.blogspot.com
Genialny:)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn.
CUDOWNY!!!!!!!!!!! <3 Nie opuszczaj nas bo świetnie piszesz! KC ;*
OdpowiedzUsuńzapraszam:
http://nig-d-y.blogspot.com/
http://lifeisbrutal-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
genialny <33
OdpowiedzUsuńnawet nie myśl o zawieszaniu ! :D <3
Nie wiem co powiedzieć to było WOW!!!
OdpowiedzUsuńznowu musze pospamować xd przepraszam! znowu mnie porąbało i przyszalałam. mam nadzieje, ze to ostatni raz xd zapraszam na nowy ;* http://nanosekundybezciebie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńbuziaaaaczki kochana ;*
jpd jak to zawiesić?! czyś ty zwariowała?! tak genialnie piszesz i chcesz zawiesić :O Z całego serca dziękuję osobi która Cię przekonała do nie zawieszania ;* Bóg zapłać ;**
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie zawieszenia bloga w takim momencie :O Dobrze, że piszesz dalej ;)
OdpowiedzUsuńRozdział REWELACYJNY!!! Miałam łzy w oczach jak go czytałam.
Genialny...