piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 25.



- Zayn.. Ogłuchłeś? Odpowiedz na moje pytanie! – mówiłam podniesionym głosem. Byłam wściekła, przerażona, załamana.. Miałam nadzieję, że to najgorszy koszmar, z którego za chwilę się obudzę. Ewan.. człowiek, którego kochałam i z którym, przed pojawieniem się w moim życiu na nowo Zayn’a oczywiście, wiązałam swoje dalsze życie, chciał mnie zabić.

- Zayn! – krzyknęłam na tyle głośno, że Malik aż wzdrygnął się. Spuścił głowę, wziął głęboki oddech i chwycił mnie za dłonie.

- Chodź, zapalimy. – powiedział i pociągnął mnie w stronę balkonu. Poczułam jak gniew jeszcze bardziej we mnie wzrasta, wyrwałam swoje dłonie i wpadła w totalną histerię.

- Zayn do jasnej cholery nie będę szła z Tobą palić! Odpowiedz mi na to jedno, proste pytanie!!!! – mówiłam przez łzy

- Eva, proszę Cię, uspokój się. Tobie nie wolno się denerwować.

- Nie będziesz mi mówił co mam robić. Proszę Cię tylko, żebyś mi wyjaśnił dlaczego do cholery okłamywałeś mnie przez ostatnie 3 tygodnie.. To dlatego dzisiaj kazaliście Greg’owi wyłączyć radio?

- Tak.. Dzisiaj zaczyna się ich proces…

- Świetnie.. Czyli wszyscy wiedzieli…

- Wiedzieli. Eva, zrozum… Zrobiłem to dla Twojego dobra..

- No jakoś nie mogę tego zrozumieć. Wyjaśnij mi!

- Byłaś bardzo słaba, cały czas Twojemu życiu groziło niebezpieczeństwo.. Gdybym powiedział Ci, że Ewan chciał… że pomagał Amy, załamałabyś się, a musiałaś walczyć.

- Myślisz, że trzymanie mnie w niewiedzy przez 3 tygodnie było lepsze?! Tak czy siak bym się dowiedziała.. Mam komputer, telewizor..

- Podjąłem ryzyko.. Walczyłem o Twoje życie. Nie żałuje.

- Jeszcze jedno pytanie.. Nie pobiłeś Ewan’a dlatego, że mnie zdradzał.

- Nie..

- Wyjdź.

- Eva.

- Wyjdź, słyszysz!

- Uspokój się, proszę.

- Kłamałeś, patrząc mi prosto w oczy! Zayn, wynoś się stąd! – krzyknęłam i osunęłam się na kanapę. Byłam całkowicie wykończona. Malik od razu podbiegł do mnie, by mnie podtrzymać, ale odepchnęłam go.

- Zayn.. Proszę, wyjdź. – powiedziałam już łagodniej. Zayn tylko patrzył na mnie przerażony i załamany, ale po kilku sekundach wyszedł. Zostałam sama. Miałam wrażenie, że świat mi się załamał. Miałam wrażenie, że jestem tylko pionkiem w czyjeś grze i każdy decyduje za mnie, co jest dobre i co powinnam robić. Wczołgałam się pod koc, wzrok utkwiłam w ścianie, a łzy same spływały mi po policzkach. Nie miałam sił wstać, oddychać, żyć. W tym stanie trwałam tydzień, aż do telefonu od Paul’a z przypomnieniem o stylizacjach na Brit Awards. Postanowiłam nie kombinować za bardzo i skorzystać z naszych bogatych zasobów, które zostały po pierwszej części trasy koncertowej. Chłopcy dobrze się w tym stylu czuli, z połowy ciuchów i tak nie korzystaliśmy, więc nikt nie zarzuci mi, że ubrałam ich znowu w to samo. Projekty wysłałam do szefa mailem, czekałam tylko na akceptację. O dziwo dzisiaj w Richmond świeciło Słońce. Postanowiłam wyjść na krótki spacer, by rozciągnąć stare kości, pooddychać świeżym powietrzem i odświeżyć myśli. Narzuciłam płaszcz na bluzę, owinęłam się dokładnie szalikiem i poczłapałam, bo nie można było nazwać tego chodzeniem, nad Tamizę. Spacerowałam dobre 2 godziny, nie zważając na ogromny ból kolana. Chciałam wreszcie czuć się normalnie. Jednak gdy ból stał się już całkowicie nie do wytrzymania, usiadłam na ławce i wyjęłam paczkę fajek i odpaliłam jedną. Zaczęłam zastanawiać się, dlaczego nikt z chłopaków się do mnie nie odzywa. Zayn’a rozumiałam, mógł się bać po naszej ostatniej kłótni, ale reszta.. Przecież niby byliśmy przyjaciółmi. Najbardziej bolało mnie jednak to, że Harry milczał, do tego tak dziwnie zachowywał się w szpitalu. Tak strasznie tęskniłam za naszymi rozmowami, wygłupami.  Wyjęłam telefon z kieszeni i wyszukałam numer Harrego w książce telefonicznej. Patrzyłam na ekran dobre 5 minut, po czym go zablokowałam i schowałam do kieszeni.

- Jeśli będzie chciał.. zadzwoni. Nie chcę mu się narzucać. – pomyślałam i postanowiłam wrócić do domu, gdyż zrobiło się trochę późno i umierałam z głodu. Przygotowałam sobie szybkie spaghetti ze szpinakiem i szynką parmeńską. Po 30 minutach usadowiłam się na kanapie, włączyłam telewizor i już miałam zabierać się do jedzenia, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Postanowiłam to zignorować. Nie ma mnie dla świata. Jednak sytuacja się powtórzyła, a później owy ktoś zaczął walić do moich drzwi. Lekko zaczęłam się bać, ale otworzyłam drzwi. Za nimi stał Zayn. Staliśmy chwilę w ciszy. Nikt nie odważył się odezwać pierwszy.

- Hej.. Mogę wejść? – zapytał niepewnie Zayn. Bez słowa odsunęłam się od drzwi, by zrobić mu przejście. W środku bardzo się cieszyłam, że tutaj przyszedł. Ktoś jeszcze o mnie pamiętał. Jeszcze bardziej cieszyło mnie to, że to Zayn się tutaj pojawił. Weszliśmy do salonu.

- Ymm.. jak się czujesz? – zapytał Zayn. Był bardzo skrępowany.

- Nie najgorzej. Noga już mniej boli, za to ręka daje mi mocno we znaki, ale żyję. – powiedziałam i uśmiechnęłam się. Zayn odpowiedział tym samym.

- Eva.. Strasznie Cię przepraszam, że nie powiedziałem Ci od razu prawdy, ale bałem się o Ciebie.. Już raz Cię straciłem. Nie przeżyłbym, gdybym stracił Cię na zawsze. – mówił poważnie Malik. Jego słowa ścisnęły mnie za serce i bez zbędnego zastanawiania, rzuciłam mu się w ramiona i zaczęłam płakać. Zayn próbował mnie uspokoić i głaskał mnie po głowie, potem objął moją twarz swoimi dłońmi i spojrzał mi głęboko w oczy. Poczułam jak nogi się pode mną ugięły, miałam wrażenie, że za raz zemdleję i że wcale nie oddycham. Tak strasznie chciałam go pocałować. Położyłam dłoń na jego policzku i przybliżyłam swoją twarz. Poczułam jego ciepły oddech na swoich ustach. Przybliżyłam twarz jeszcze bardziej i musnęłam delikatnie jego wargi. Zayn jednak znów odsunął się ode mnie i utkwił wzrok w podłodze. Na jego twarzy malowało się cierpienie. Walczył ze sobą.

- Zjesz coś? – zapytałam, by jakoś rozluźnić atmosferę. Malik oprzytomniał i lekko się uśmiechnął.

- W zasadzie przyszedłem tutaj z pewną propozycją.

- Myślałam, że przyszedłeś mnie przeprosić.

- To też, ale chciałem Ci coś zaproponować.

- Co?

- Małą wycieczkę.

- Dokąd?

- Tu właśnie pojawia się moment ekscytujący, gdyż nie mogę Ci powiedzieć. To niespodzianka.

- Zayn.. Wiesz, że nie znoszę niespodzianek.

- Tak wiem, ale tym razem musisz mi zaufać. – powiedział i wyciągnął do mnie rękę. Patrzyłam na niego i teraz ja walczyłam ze sobą. Nie chciałam opuszczać bezpiecznego domu.

- Ostatnio gdy Ci zaufałam, spaliłeś mi warkocz.

- Hahaha, pamiętam to. Tym razem Twoje piękne włosy są bezpieczne. To jak?

- Uhhh no dobra. Poczekaj, tylko się przebiorę. – powiedziałam i niechętnie poszłam do garderoby. Wybrałam czarne, materiałowe rurki, koszulę w czerwono-czarną kratę i skórzaną kurtkę, a włosy związałam w kucyk.

- Możemy jechać. – powiedziałam, pakując resztę potrzebnych rzeczy do torebki.

- Pięknie wyglądasz. Trzymaj. – powiedział Malik i podał mi opaskę, którą zakłada się do snu.

- Chyba sobie żartujesz.

- Nie gadaj tylko zakładaj. Mówiłem, że to niespodzianka. Nie możesz widzieć gdzie jedziemy.

- Zayn Jafaad Malik. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo Cię nienawidzę! – powiedziałam i wyrwałam opaskę z jego ręki. On tylko klasnął i wyprowadził mnie z domu.

- Zayn.. ile będziemy jechać?

- Trochę. Zagramy w coś?

- Chętnie.. Jak zabić swojego przyjaciela, który jest kretynem.

Zayn tylko zaczął się śmiać i odpalił silnik. Miałam wrażenie, że ta podróż trwa wieczność. Nigdy więcej nie zgodzę się na coś podobnego.

- Zayn…

- Hm?

- Nie wiesz, czemu reszta chłopaków, a zwłaszcza Harry się do mnie nie odzywają.

- Ehmmm… yyy.. wiesz, zaczęliśmy nagrywać nową płytę powoli, niedługo ta szalona trasa po Stanach. Strasznie dużo się dzieje.
Kłamał jak z nut. Nie musiałam na niego patrzeć, by to stwierdzić. Zrobiło mi się przykro, że z jakiegoś powodu Harry, Liam, Lou i Niall nie chcą się ze mną kontaktować.. Zastanawiałam się co takiego mogłam zrobić, by ich do siebie zrazić, jednak nic nie przychodziło mi do głowy.

- Ej.. co tak zamilkłaś? – zapytał po jakimś czasie Malik.

- Zasnęłam. Też byś zasnął, gdybyś od wieków miał oczy zasłonięte i widział tylko ciemność!

- To dobrze, że się obudziłaś, bo jesteśmy na miejscu. – rzucił radośnie i wyłączył silnik. Od razu skierowałam rękę w stronę swojej twarzy, by zdjąć tą durną opaskę z oczu, jednak Zayn mnie powstrzymał.

- Eeeee. Czy ja Ci pozwoliłem to ściągać? Poczekaj chwilę w samochodzie. – powiedział i oddalił się.

- Przecież ja go zabiję… - pomyślałam. Jednak po chwili wrócił, otworzył drzwi i pomógł mi wysiąść z samochodu. Podeszliśmy jeszcze kawałek i wreszcie Zayn zdjął mi z oczu opaskę. Zaatakowało mnie światło słoneczne i przez kilka sekund byłam całkowicie ślepa, jednak gdy moje oczy się przyzwyczaiły, przed sobą zobaczyła kogoś, kogo w życiu bym się nie spodziewała.

- Eva, dziecko. – powiedziała wzruszonym głosem kobieta.

- Pani Malik.. – wydukałam ledwo.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

I JUŻ POJAWIŁ SIĘ 25 ROZDZIAŁ.:) MAM NADZIEJĘ, ŻE WSZYSCY SPĘDZILI CUDOWNEGO SYLWESTRA!!:) DZIĘKUJĘ TEŻ BARDZO ZA NOMINACJĘ DO LIEBSTER I VERSATILE, KTÓRĄ DOSTAŁAM OD małejW.<3 GDY TYLKO DOTRĘ DO DOMU, OD RAZU ZAJMĘ SIĘ PYTANIAMI I NOMINACJAMI. LOVE YA. xx

8 komentarzy:

  1. świetny rozdział! <3
    czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przecież jak Eva się dowie co zrobił Zayn, że Harry się do niej nie odzywa to go zamorduje.. Dlaczego on tak strasznie kombinuje? Nie spodziewałam sie, że zaprowadzi ją do swojej mamy. Tak hmm, słodko? :)


    Zapraszam na nowy rozdział, który właśnie się pojawił. :)
    http://all-our-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. ooooo..<3
    genialny. <33

    OdpowiedzUsuń
  4. WoW! Świetne *.* kocham to ;P Czekam na next ;* niespodziewałam się tego ;)) pozdro ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo proszę ;*
    świetny rozdział! z ogromną OGROMNĄ niecierpliwością czekam na kolejny! :D
    zapraszam do mnie ;) zachęcam do zajrzenia w zakładkę "Forever Yours" ;)
    nanosekundybezciebie.blog.pl
    buziaki!

    OdpowiedzUsuń