Szłam boso wzdłuż Pól Elizejskich, trzymając szpilki
w dłoniach. Nad Paryżem powoli wstawał dzień. Nie miałam sił iść dalej, więc
położyłam się na trawie i zamknęłam oczy. Dookoła słychać było śpiew ptaków, a pierwsze
promienie słońca zaczęły ogrzewać moją twarz. Odkąd przyjechałam do Paryża 10
dni temu, nie było dnia kiedy była bym trzeźwa. Każdego wieczora szłam do
klubu, tańczyłam, piłam, piłam i jeszcze raz piłam. Tak bardzo chciałam
zapomnieć o tym, że Zayn mnie zdradził, jednak nic nie pomagało, ani nie
przynosiło ulgi. Rana była cały czas świeża. Gdy trochę doszłam do siebie i
świat przestał mi wirować przed oczami, wróciłam do domu. Po cichu weszłam po
schodach do swojej sypialni i zamknęłam drzwi. Długo krzątałam się po pokoju
bez celu, zanim zdecydowałam się położyć. Słońce zawitało nad Paryżem na
dobre. Kładą biżuterię na szafce przy
łóżku, coś przykuło moją uwagę. Koperta. Wzięłam ja i otworzyłam. Ze środka
wyjęłam 2 bilety lotnicze: jeden do Londynu, a drugi do Nowego Jorku..
- No tak.. Jutro powinnam wracać.. – powiedziałam sama
do siebie i dłuższą chwilę wpatrywałam się w bilety. Wzięłam głęboki oddech i
wrzuciłam kopertę z biletami do kosza stojącego przy biurku.
- Nie dam rady.. – szepnęłam i nakryłam głowę
kołdra, próbując zasnąć.
***
Wszyscy powoli zbierali się na hali lotniska, każdy
był podekscytowany wyjazdem i koncertami w Stanach, jednak nie ja. Siedziałem
na walizkach z zamkniętymi oczami. Odkąd Eva zniknęła, nie mogłem spać. Cały
czas o niej myślałem, dzwoniłem, jednak jej telefon nie odpowiadał. Czułem się
podle. Nie mogłem darować sobie, że mogłem być aż tak głupi i ją zdradzić.
- Ej, a co to za ślicznotka.. – usłyszałem głos Louisa
Otworzyłem oczy i spojrzałem na Payne’a, który pokazywał na młodą dziewczynę o
kasztanowych włosach, rozmawiającą z Paul’em.
- Nie mam pojęcia. Chodźcie, dowiemy się kto to. –
rzucił Paynoo i razem z Lou i Niall’em podeszli do niej. Harry został z
tyłu, cały czas wysyłając mi badawcze spojrzenia.
- Hej… Będziesz z nami pracować? – zapytał Liam z
zawadiackim uśmiechem. Był beznadziejny, jeśli
chodziło o podrywanie dziewczyn.
- Tak. Jestem Mandie. Jestem waszą nową stylistką. –
odpowiedziała dziewczyna. Cała trójka zamilkła, a ja poczułem silne ukłucie w
sercu i schowałem twarz w dłoniach.
- Czyli Eva odeszła.. Przeze mnie.. – pomyślałem i
kopnąłem walizkę stojącą przede mną.
- Ej.. ej.. A co z Evą.. – rzucił zdenerwowanym
głosem Liam.
- Zayn’a pytajcie. – odpowiedział ironicznie Harry.
- Paul, chodź na chwilę. – krzyknął Lou.
- Co jest? –zapytał nasz menago.
- Ta Mandie.. Nowa stylistka.. o co chodzi? – dodał Niall.
- To wy nic nie wiecie?
- Nie..
- To już wiecie. Zbierajcie się. Odprawa za raz się
zaczyna. – powiedział i odszedł.
Cała czwórka utkwiła we mnie swe mordercze
spojrzenia. Czułem się jak w pułapce, z której nie ma ucieczki. Miałem
wrażenie, że za raz rzucą się na mnie i mnie zlinczują. Należało mi się.
Czekałem tylko na egzekucję.
- Eva!!!! – krzyknął Lou i popędził w stronę wejścia
do hali odlotów.
***
Poczułam jak zwala się na mnie ważący tonę słoń i
wywróciłam się na podłogę.
- Lou, zejdź ze mnie. – odpowiedziałam ze śmiechem,
jednak po chwili Liam, Niall i Harry leżeli na mnie. Gdy wreszcie udało mi się
wstać i otrzepać, mogłam ich swobodnie wyściskać.
- Liam!!! Gdy Ty masz włosy???!!! - krzyknęłam
-Ściąłem. Fajnie nie? Bony Eva, myśleliśmy, że
odeszłaś. Pojawiła się jakaś nowa stylistka.. – powiedział zdyszany Liam.
- Nawet bardzo. Tak.. Biedna Amber złamała nogę dwa
dni temu i musieliśmy szybko kogoś znaleźć. – odpowiedziałam spokojnie.
- Myślałem, że odeszłaś.. – powiedział poważnie
Harry i mocno mnie przytulił.
- Nie mogłabym was zostawić. Chodźcie.. Paul już się
denerwuje.
Liam wziął mój wózek z bagażami i razem poszliśmy do
odprawy. Gdy zobaczyłam Zayn’a serce mi stanęło i wszystkie moje mięśnie się
napięły. Wyglądał tak pięknie. Nasze spojrzenia na chwilę się spotkały. Jego
czekoladowe oczy były pełne żalu i bólu. Nie mogłam wytrzymać jego wzroku i
szybko odwróciłam głowę w drugą stronę.
- Ślicznie wyglądasz.. Zmieniłaś fryzurę.. –
powiedział Harry, gdy zapinaliśmy pasy przed startem. Faktycznie.. Postanowiłam
drastycznie zmienić swój wygląd: ścięłam swoje długie włosy do uszu i zmieniłam
kolor na platynowo - siwy blond.
- Tak.. Musiałam coś zmienić po tym wszystkim. –
odpowiedziałam z uśmiechem.
- A jak się trzymasz?
- Próbowałam jakoś o wszystkim zapomnieć, będąc w
Paryżu, jednak nic się nie zmieniło.
- Będzie lepiej. – odpowiedział Harry i dyskretnie
pocałował mnie w policzek. Cały lot spędziliśmy ze Styles’em na rozmowach o
byle czym, durnych grach dla zabicia czasu i na oglądaniu filmów. Gdy wreszcie
wylądowaliśmy w NY, wszyscy czuliśmy się całkowicie przytłoczeni ogromem i
monumentalnością tego miasta. Zameldowani byliśmy w jednym z najlepszych hoteli
w mieście. Bogactwo jego wyposażenia mogłoby wykarmić małe państwo w Afryce. Po
krótkim odpoczynku w pokoju, postanowiłam pokręcić się po mieście, pozwiedzać i
zrobić małe zakupy. Miałam wrażenie, że wszyscy ludzie patrzą na mnie jak na
idiotkę. Nie dziwiłam im się. Cały czas szłam z głową zadartą do góry, a moje
usta cały czas były otwarte. Nie mogłam uwierzyć, że byłam w Stanach. Od zawsze chciałam tutaj przyjechać, jednak
nigdy nie myślałam, że mi się to uda. Spędziłam na zakupach dobre 5 godzin i
obładowana torbami pełnymi ubrań wróciłam do hotelu. Weszłam do windy,
postawiłam torby na ziemi i odetchnęłam ciężko ze zmęczenia. Gdy drzwi już
miały się zamknąć, ktoś zablokował je ręką. Był to Zayn. Popatrzył na mnie
przerażonym spojrzeniem. Był bardzo zmieszany i spięty.
- Wytrzymasz moją obecność przez chwile, czy mam
wsiąść do następnej? – zapytał z żalem Malik. Patrząc na niego, serce pękało mi
na malutkie kawałeczki. Machnęłam tylko ręką, pokazując, że może wejść i
utkwiłam wzrok w podłodze. Zayn stał pod jedną ścianą, ja pod drugą. Panowała
między nami bardzo napięta i niezręczna atmosfera. Nagle poczuliśmy mocne
szarpnięcie, zgasło światło, a winda stanęła w miejscu. Serce podskoczyło mi do
gardła, mocno chwyciłam się poręczy, starając się uspokoić. Nienawidziłam
ciasnych i zamkniętych przestrzeni.
- Tutaj Richard Brook, szef ochrony hotelu. Proszę
się niczym nie martwić. To tylko chwilowy problem z dostępem prądu. Za 10 minut
wszystko powinno wrócić do normy. – powiedział głos z mikrofoniku umieszczonego
pod przyciskami pięter.
- Dziękujemy. – odpowiedział Zayn. Po kilku
sekundach zapaliło się delikatne światło.
- Eva.. Dobrze się czujesz? – zwrócił się do mnie
Malik. Pokiwałam tylko twierdząco głową i odkleiłam dłonie od poręczy.
- Słuchaj.. skoro mamy chwilę dla siebie.. Może
porozmawiamy.
- Nie mamy o czym..
- Eva.. Cały ten czas myślałem o Tobie, dzwoniłem..
Nie mogę bez Ciebie żyć..
Zayn zrobił kilka kroków w moją stronę. Poczułam
cudowny zapach jego perfum i przygryzłam wargę. On działał na mnie jak nikt
inny wcześniej. Kochałam go całym sercem.. Sercem, które tak perfidnie złamał.
- Zayn proszę, nie zaczynaj tego wszystkiego od
nowa. Myślisz, że to, że ona nie jest w ciąży cokolwiek zmienia? Otóż nie..
Zdradziłeś mnie.. Nie umiem Ci wybaczyć.
- Wiem.. Tak bardzo tego żałuję.. Błagam.. Powiedz co
mam zrobić, żebyś mi wybaczyła? Zrobię wszystko. – powiedział, delikatnie
dotknął mojego policzka i założył mi kosmyk włosów za ucho. Nogi się pode mną
ugięły i nie mogłam złapać tchu.
- Proszę, powiedz.. – szepnął i oparł swoje czoło o
moje. Nasze usta dzieliły milimetry, a od jego ciała biło to cudowne ciepło.
- Nigdy do Ciebie nie wrócę.. – powiedziałam poważnie, patrząc mu w oczy
i po sekundzie winda ruszyła, a gdy
zatrzymała się na moim piętrze, wybiegłam z niej i szybko zamknęłam się w
pokoju zanosząc się płaczem.