sobota, 26 października 2013

Rozdział 11.



- Widziałaś może Evę? – zapytałem naszej makijażystki.

- Widziałam jak wychodziła gdzieś godzinę temu.. Ale teraz nie wiem gdzie jest Harry. – odpowiedziała spokojnie. 

Zacząłem się lekko denerwować. Widziałem ile ta sytuacja z Zayn’em ją kosztowała. Strasznie żałowałem, że nie mogłem powiedzieć mu prawdy. Był moim przyjacielem i nie chciałem go okłamywać, ale też nie chciałem, żeby Eva cierpiała z powodu fałszywych oskarżeń. Byłem w kropce i zupełnie nie wiedziałem co mam zrobić.

- Harry, Harry.. Harry do cholery! – usłyszałem za sobą głos Paul’a. Spojrzałem na niego bezwiednym wzrokiem.

- Co chcesz? – wydukałem ledwo.

- Idź do Matt’a, szykuj się. Za 5 minut zaczynamy. Ogarnij się człowieku. – mówił zdenerwowanym głosem.

- A co z Evą? – zapytałem.

- Nie wiem. – rzucił.

- Muszę do niej zadzwonić.. – powiedziałem i wyjąłem telefon z kieszeni, jednak Paul wyrwał mi go z ręki i schował do swojej kurtki.

- Oddam Ci po koncercie, a teraz idź się wreszcie szykuj. – powiedział i odszedł. 

Niechętnie poszedłem do garderoby, by przygotować się do koncertu. Zespół podzielił się na dwa obozy: Zayn kontra reszta zespołu. Louis, Liam i Niall siedzieli na kanapie na jednym końcu garderoby, a Zayn na podłodze na drugim końcu. Ta sytuacja była beznadziejna.

- 2 minuty! – krzyknął techniczny otwierając drzwi od garderoby. Chłopaki zaczęli wychodzić, ja tylko szybko zmieniłem koszulę i poszedłem za nimi. Czekając na moment, aż wejdziemy na scenę przyglądałem się Zayn’owi. Tryskał szczęściem i do wszystkich się szczerzył. Sekundę później dostaliśmy sygnał do wejścia na scenę. Tłum całkowicie oszalał. Myślałem, że ogłuchnę, ale także było to najlepsze uczucie na świecie. Mimo iż fani zachowywali się genialnie i publika dodawała nam skrzydeł, cały czas myślałem o Evie. W sumie nawet nie zauważyłem kiedy koncert się skończył. Gdy zeszliśmy ze sceny, czym prędzej pobiegłem do Paul’a i zabrałem od niego swój telefon. Czekała na mnie jedna wiadomość. Od Evy!  „ To, że pozna prawdę nic już nie zmieni. Przepraszam Harry i dziękuję za wszystko”. Poczułem jakby uderzył we mnie piorun. Pomyślałem o najgorszym.

- Harry, wszystko ok? – powiedział Liam, kładąc mi dłoń na ramieniu. Louis i Niall też patrzyli na mnie z przerażeniem w oczach. Chwilę później do garderoby wszedł Zayn rozpromieniony od szczęścia. Nie wytrzymałem, chwyciłem go za bluzę i przyparłem do ściany.

- Stary! Opanuj się! – krzyknął Malik.

- Jeśli coś jej się stanie prze Ciebie to Ci nie daruje, rozumiesz?! – odpowiedziałem.

- Harry, przestań. – krzyknął Louis, próbując mnie odciągnąć od Zayn’a. Puściłem go i ruszyłem w stronę drzwi.

- Bez niej jest lepiej! Ona wszystko niszczy! Kiedy do Ciebie dotrze, że ona jest zła?! – krzyknął za mną Zayn. Zatrzymałem się, wziąłem głęboki oddech, odwróciłem się napięcie i wymierzyłem mu solidny prawy sierpowy. Malik upadł na ziemie jak kłoda.

- Wal się. – rzuciłem i wyszedłem z garderoby trzaskając drzwiami. Musiałem jak najszybciej dotrzeć do hotelu. Bałem się, że Eva mogła zrobić coś głupiego. Po 30 minutach byłem na miejscu. Szybko wbiegłem na 5 piętro i wparowałem do pokoju Evy. 

                                                                       *  *  *

- Harry?! – powiedziałam. Byłam w lekkim szoku. Styles bez słowa podszedł i mocno mnie przytulił.

- Myślałem, że coś Ci się stało. – szepnął mi do ucha. W tej sekundzie czułam się wyjątkowa. Nie zasługiwałam w żadnym stopniu na jego uwagę i troskę, ale jednak ją dostałam.

- Nic bym sobie nie zrobiła, spokojnie. Gorsze rzeczy w życiu przeżyłam, a dalej tutaj jestem. – powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam. Harry odpowiedział mi tym samym.

- Jak koncert? – zapytałam. Chciałam trochę rozluźnić atmosferę.

- Świetnie. Choć nie.. świetnie to za małe słowo. Genialnie, idealnie… - mówił podekscytowanym głosem Styles, a oczy zaczęły mu się świecić.

- Za dwa dni w Wolverhampton zobaczysz jakie będzie szaleństwo. Liam już chodzi po ścianach ze szczęścia. – powiedziała. Zapadła między nami niezręczna cisza. Nie za bardzo wiedziałam, jak mam mu to powiedzieć. Bardzo się z nim zżyłam mimo iż znaliśmy się tak krótko. Bez wahania mogłam nazwać go swoim przyjacielem.

- Nie będzie mnie za dwa dni.. – powiedziałam cicho.

- Co? – zapytał

- Odchodzę Harry. – oznajmiłam. Styles z wrażenia, aż usiadł na skraju łóżka, po czym z niego zleciał.

- Nie możesz odejść! – rzucił wrogo, wstając.
 
- Muszę Harry. Dzisiejsza sytuacja z Zaynem mi to uświadomiła.

- Przestań. Nie przejmuj się nim.

- Harry.. Ta sytuacja odbija się też na Was, a tego najbardziej nie chcę. 
 
- Ale..
-Posłuchaj, kłócicie się. Louis, Niall i Liam mają ciągle pretensje do Zayn’a, bo stają w mojej obronie.. Z mojego powodu przestaliście być jednością.

- Ale gdyby Zayn znał prawdę…

- Harry.. Zayn nie może poznać prawdy. Podjęłam już decyzję. Zaraz wracam do Londynu, a jutro powiem o wszystkim Paul’owi.

Harry patrzył na mnie nie dowierzając, że faktycznie podjęłam taką decyzję. Jednak to była jedyna słuszna decyzja jaką mogłam wtedy podjąć.

- Nie możesz mnie zostawić.. – powiedział cicho. Podeszłam do niego i mocno go przytuliłam. Bardzo chciałam zostać, ale wiedziałam, że moja osoba wszystko niszczy w ich ekipie, a na to nie zasłużyli.

- Dziękuję za wszystko Harry. – szepnęłam mu do ucha i przeczesałam palcami jego genialne loki. Staliśmy jeszcze chwilę na środku pokoju bezgłośnie i patrzyliśmy na siebie. Musiałam przerwać tą sytuację, by całkowicie się tam nie rozkleić. Wzięłam walizkę, wyszłam z pokoju i ruszyłam w stronę windy. Gdy drzwi się zamknęły, osunęłam się na ziemię i zaczęłam płakać. Naprawdę myślałam, że uda mi się jakoś pogodzić, albo chociaż dogadać z Zayn’em na tyle byśmy mogli razem pracować, ale to było niemożliwe. Ta sytuacja z kurtką pokazała, że Zayn ma mnie za złego człowieka i nigdy tego zdania nie zmieni, a ja nie miałam sił się bić o jego przyjaźń, zwłaszcza że byłam na całkowicie straconej pozycji.

- Na Dworzec Kolejowy poproszę. – powiedziałam wsiadając do taksówki. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Ewan’a.

- Hej Kochanie, co jest? – powiedział.

- Wracam do domu. – odpowiedziałam i rozłączyłam się.


 __________________________________________________________________________________


PRZEPRASZAM, ŻE TAK DŁUGO NIC SIĘ NIE POJAWIAŁO, ALE ILOŚĆ OBOWIĄZKÓW CAŁKOWICIE MNIE PRZYTŁOCZYŁA, ALE TERAZ JUŻ WRACAM.:)

5 komentarzy: