piątek, 12 grudnia 2014

Rozdział 70.

     Gdy wróciłam do domu po tej cholernej przymiarce, ciągle miałam wyrzuty sumienia przez to jak potraktowałam Harrego. Wszyscy na pewno pomyśleli, że oszalałam i broniłam narzeczonego, który na moich oczach flirtował z jakąś laską.. Ale to nie była prawda. Nie chciałam by Harry mieszał się w tą chorą sytuację. Chciałam, żeby był jak najdalej od tego i ode mnie, gdyż za bardzo zaczynało mi na nim zależeć. I to nie jak na przyjacielu.. Mimo wszystko postanowiłam jednak zadzwonić do niego, porozmawiać i jakoś go za to wszystko przeprosić. Trzęsącymi się dłońmi wybrałam numer. Odebrał po dwóch sygnałach.

- Cześć Harry.. – zaczęłam cichym i zdenerwowanym głosem.

- Hej Eva.. Po co dzwonisz? – zapytał oschle.

- Chciałam bardzo, ale bardzo przeprosić za moje zachowanie.. Chciałeś dobrze, a ja na Ciebie naskoczyłam bez sensu. Źle mi z tym..

- Okej, nic się nie stało.. Jakoś już przywykłem, że mimo iż chce komuś pomóc, od razu za to obrywam i nikt tego nie docenia...

- Harry to nie tak. Nie rozumiesz.

- Ja wszystko świetnie rozumiem.. Nie warto się przejmować innymi.

- Harry.. Ja po prostu nie chce, żebyś się w to mieszał, bo..

- Bo co Eva?

- Za dużo problemów już miałeś przeze mnie. A ostatnią rzecz jaką bym chciała to Twoja krzywda, bo cholernie mi na Tobie zależy..

Zapadła między nami cisza.

- Skoro tak jest.. Czemu powodujesz, że cierpię?

- Słucham?!

- Nie ważne.. *chrząknął* już zapomnijmy o tym.

- Harry, ale..

- Nie serio Eva.. Nie rozmawiajmy już więcej na ten temat. Masz jakieś plany na jutro?

- Tak.. i chciałam zapytać, czy nie mógłbyś w nich uczestniczyć.

- A dokładniej?

- Mam jutro kupować suknię ślubną.. Poszedłbyś ze mną?

   Znowu zapadłą między nami cisza, a ja miałam ochotę uderzyć głową o ścianę, za to o co go poprosiłam, jednak swoich słów nie mogłam już cofnąć.

- A Mandie nie idzie z Tobą?

- Tak, ale.. chciałabym, żebyś Ty też tam był…

- Eh zgoda.. Napisz mi o której i gdzie. Trzymaj się Mała.
Po tych słowach, rozłączył się, jednak ja przez długi czas nie mogłam dojść do siebie. Moje ciało ogarnęły dziwne drgawki, serce waliło mi jak szalone, nie mogłam zebrać myśli.. Z każdą sekundą moje reakcję na obecność i samą rozmowę z Harrym, przerażały mnie coraz bardziej, a w mojej głowie pojawiał się coraz większy mętlik..

- A jeśli.. – pomyślałam z przerażeniem.

                                                                       ***

       Stałam na podwyższeniu i patrzyłam w lustro. Nie poznawałam samej siebie. Z moich oczu zniknął blask, a na twarzy nie widniał już dawny, szczery uśmiech. Zmieniłam się. Nie byłam już tą
samą Evą, która rok temu chciała podbić świat. Ta Eva umarła już dawno. Podniosłam materiał długiej, białej sukni, zeszłam z podwyższenia i wyszłam z przebieralni.

- Eva.. Wyglądasz.. Przepięknie.. – rzuciła Mandie i zawiesiła mi się na szyi. Ja tylko delikatnie objęłam ją dłońmi i posłałam jej lekki uśmiech.

- Mandie ma racje.. Zayn padnie jak zobaczy Cię przed ołtarzem. – zawtórował jej Liam i pocałował Mandie w policzek. Nie za bardzo rozumiałam, czemu Payne chciał z nami jechać na ślubne zakupy. Choć w sumie.. bardzo rzadko rozumiałam jego zachowanie. Ja tylko stałam bez słowa i patrzyłam w lustro. Kiedyś, gdy byłam małą dziewczynką, marzyłam o tym, że pewnego dnia wyjdę za Zayn’a, będę mieć sukienkę jak księżniczka, ślub jak z bajki i to, że będę wtedy najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi. Z tego dziecięcego planu zgadzał się tylko punkt 1. Faktycznie, w tej sukni wyglądałam pięknie. W lustrze zobaczyłam twarz Harrego. Był poważny, a w jego oczach bez trudu można było dostrzec złość.

- Myślicie, że jest idealna? – powiedziałam po chwili.

- Tak! – krzyknęli chórem Mandie i Liam.

- Okej.. Wy idźcie, zajmijcie stolik w jakiejś knajpie niedaleko, ja się postaram z tej sukienki wydostać i za niedługo do Was dołączę. – powiedziałam pseudo-normalnym głosem i weszłam z powrotem do przebieralni. Stałam przez dłuższą chwilę, wodząc palcami po koronkowych wstawkach sukni. Poczułam wzrastający w sobie gniew i panikę. Zaczęłam zanosić się płaczem i usiadłam na ziemi, tonąc w materiałach sukienki.

- Eva.. Wszystko ok? – usłyszałam głos Harrego, który stał obok przebieralni. Nic nie odpowiedziałam. Nie miałam na to sił lub nie wiedziałam co odpowiedzieć. Po kilku sekundach Harry siedział naprzeciwko mnie.

- Eva… Co się dzieje? – zapytał z przejęciem i ujął delikatnie moje dłonie.

- Nie chce tego Harry… Nie chce tego całego ślubu…

- Ale przecież kochasz Zayn’a..

- Sama już nie wiem.. Zayn strasznie się zmienił.. Sława zrobiła z niego człowieka, jakim nigdy nie chciał być i jakim był w moich najgorszych koszmarach..

- Wiem, że się zmienił.. Każdy z nas próbował rozmawiać z nim miliony razy, jednak nic do niego nie dociera..

- Sam widzisz!! Ja nie chcę dla siebie takiego życia… Nie chce być ładnym dodatkiem do jego życia…

   Harry nic nie odpowiedział. Przysunął się bliżej  i mocno mnie przytulił. Moje ciało przeszył dreszcz, a serce znów zaczęło nić jak szalone. Znowu w mojej głowie pojawiła się ta myśl, że tylko on ostatnio potrafił wywołać uśmiech na mojej twarzy i dać mi chociaż minimalne poczucie szczęścia. Wtuliłam twarz jeszcze bardziej w jego klatkę piersiową i zaciągałam się idealnym zapachem jego ciała.

- Porozmawiaj z nim.. Jesteście przecież jeszcze tacy młodzi.. Wytłumacz mu, że nie jesteś gotowa na ślub. Zrozumie…

- Naprawdę w to wierzysz? – rzuciłam ironicznie. Harry tylko uśmiechnął się w dziwny do określenia sposób i wstał.

- Choć.. Musimy się stąd wynosić. Mandie i Liam zaczną się martwić. – powiedział spokojnie i pomógł mi wstać. Po dłuższej chwili udało mi się jakoś wydostać z tej cholernej sukni i wbić się z powrotem w moje ubrania.

- Zdecydowała się Pani na tą suknię? – zapytała sprzedawczyni.

- Ummm… Chyba tak… Tak. - powiedziałam niepewnie i wyjęłam z torebki złotą kartę kredytową Zayn’a. Gdy z Harrym wyszliśmy z salonu sukien ślubnych, obskoczył nas tłum papparazzi, którzy nie pozwalali nam zrobić kroku. Chwile później pojawili się obok nas ochroniarze i odeskortowali nas do samochodu. Gdy drzwi się za nami zamknęły, poczułam ulgę. Wyjęłam z torebki kartę kredytową Zayn’a, przez chwilę przekładałam ją między palcami, po czym ze złością cisnęłam ją w głąb torebki.

- Oddałabym wszystko, żeby mieć znowu swoje spokojne życie.. – powiedziałam do siebie, jednak Harry to usłyszał i przysunął się bliżej, obejmując mnie ramieniem.

- Ale wtedy nigdy nie miałbym szansy Cię poznać.. – szepnął mi na ucho, a ja utkwiłam wzrok w jego tęczówkach. Był taki poważny. To już nie był mój dawny, beztroski Hazza. Odkąd zaręczyliśmy się z Zayn’em, Harry bardzo dojrzał, spoważniał. Stał się dla mnie nagle.. Bardzo pociągający. Skarciłam swój umysł za te nieodpowiednie myśli i utkwiłam wzrok za oknem samochodu. Obiad z Mandie i Liam;em zleciał mi bardzo szybko. Na chwilę zapomniałam o swoich problemach. Uwielbiałam patrzeć na tą dwójkę.. Byli tak w sobie zakochani.. Jak ja i Zayn wcale nie tak dawno temu.

- Mam nadzieję, że oni tak samo nie skończą.. Niech chociaż oni będą szczęśliwi… – pomyślałam i wysłałam im promienny uśmiech. Gdy wracałam taksówką do domu, mój nastrój diametralnie się zmienił. Nie wiem skąd pojawił się u mnie zastrzyk pozytywnej energii.. Jakbym nagle, nie wiedząc czemu, zaczęła wierzyć, że jednak może ten ślub ma sens, że te nasze problemy sa tylko chwilowe i Zayn, którego kocham wreszcie do mnie wróci. Gdy przekroczyłam próg ogromnego domu Malika, wszędzie było cicho i ciemno. Ciężko westchnęłam, zdjęłam buty i rzuciłam je razem z torebką w kąt.

- Znowu to samo.. Znowu sama.. – powiedziałam cicho. Po kilku sekundach usłyszałam kroki na schodach, a serce podskoczyło mi do gardła.

- Hej kochanie.. – usłyszałam słodki głos Malika.

- Boże Zayn.. Nie strasz mnie. Myślałam, że nikogo nie ma w domu. – odpowiedziałam.
- Siedziałem w sypialni i grałem na konsoli. Jak się udały zakupy? – rzucił i objął mnie w tali. Spojrzałam mu w oczy.. Znowu miał rozszerzone źrenice.. Znowu ćpał. Czym prędzej wyswobodziłam się z jego objęć i weszłam do kuchni. Byłam wściekła.

- Dobrze.

- Znalazłaś jakąś ładną sukienkę? 

- Znalazłam.. Czy ładna.. Okaże się.

- W dniu naszego ślubu.. – szepnął mi do ucha i objął mnie od tyłu. Poczułam jak wszystkie moje mięśnie się napinają. Mój entuzjazm zniknął tak szybko jak się pojawił.

- Widziałem też, że Harry z Wami był. – dodał zupełnie innym już tonem. Patrzył na mnie ze złością w oczach, a wszystkie jego mięśnie napięły się.

- Emm.. no tak.. jest Twoim świadkiem.. musiałam mu znaleźć garnitur. – dukałam, starając się jakoś uspokoić Zayn’a.

- Już dłużej nim nie jest. I masz więcej się z nim nie widywać za moimi plecami, rozumiesz?!

- Słucham?! Zayn, co w Ciebie wstąpiło?!

- Nie udawaj głupiej! Doskonale wiem, że ten lokowaty kretyn leci na Ciebie i zrobi wszystko, żeby mi Ciebie odebrać, a na to nie pozwolę, rozumiesz?! – syknął i zacisnął z dużą siłą dłoń na moim nadgarstku, przyciągając mnie gwałtownie do siebie. Poczułam jak serce podskakuje mi do gardła i powoli tracę tlen.

- Zayn o co Ci chodzi?! Opanuj się. Przecież Harry to Twój przyjaciel. A poza tym nie masz prawa mówić mi z kim mogę się spotykać, a z kim nie.

- Owszem mogę! Jesteś moją narzeczoną. I ten frajer musi to wreszcie zrozumieć.. A może.. Przyznaj się! – wrzasnął tak, że aż podskoczyłam. Jego oczy stały się całkowicie czarne, a jego dłoń jeszcze mocniej zacisnęła się na moim nadgarstku.

- Do czego?!

- Puszczasz się z nim!

- Oszalałeś kretynie?!

- Nie kłam, Ty dziwko!

- Wal się Zayn!!



     Bardzo szybko pożałowałam swoich ostatnich słów. Zayn popchnął mnie na ścianę i z całej siły uderzył w twarz. Poczułam przeszywający ból, osunęłam się po ścianie i schowałam twarz w dłoniach. Po raz kolejny ośmielił się to zrobić. Po raz kolejny był wstanie podnieść na mnie rękę. Ból fizyczny, był niczym, w porównaniu z bólem serca, który wtedy czułam. Serca, które Malik tak perfidnie i dotkliwie roztrzaskał na miliony drobnych kawałeczków. A tak usilnie przekonywał mnie, że to nigdy więcej się nie powtórzy. Pieprzony kłamca. Przerażało mnie to z jaką łatwością był w stanie mnie uderzyć i to w jakiego człowieka się zmieniał. Człowieka z moich najgorszych koszmarów. Widziałam w jego twarzy osobę, której panicznie się bałam przez dużą część swojego życia. Swojego ojca. Zayn stał chwilę w bezruchu patrząc na mnie, po czym odwrócił się napięcie i wyszedł z domu trzaskając drzwiami. 

    Znów zostałam sama.Przez dłuższy czas siedziałam na podłodze nie mogąc się ruszyć i złapać oddechu. W pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. Znów poczułam jak moje serce staje. Otarłam twarz rękawem bluzki, powoli wstałam z podłogi i podeszłam do drzwi. Kilka dłuższych sekund stałam przy nich trzymając za klamkę, nie będąc w stanie otworzyć. Bałam się. Bałam się, że to Zayn. Dzwonek znów zadzwonił i to bardziej  natarczywie. Wzięłam głęboki oddech i ostrożnie drzwi. Za nimi stał Harry. Jedną ręką opierał się o framugę. Był poważny. Cholernie poważny. Spojrzał na mnie tym swoim przeszywającym spojrzeniem. Nie musiałam nic mówić. On wiedział. Wystarczyło, że spojrzał w moje oczy i od razu wiedział o czym myślę i co czuję. Poza nim tylko jedna osoba znała mnie tak dobrze. Znała dopóki, jego umysłem nie zawładnęły narkotyki.

-Mogę wejść? – zapytał kurtuazyjnie. Nic nie odpowiedziałam. Odsunęłam się tylko od drzwi, umożliwiając mu przejście. Weszłam za nim do salonu, starając się przysłonić jakoś twarz włosami.

- Jesteś sama? – zapytał po chwili, rozglądając się po salonie. Ja znowu nic nie odpowiedziałam. Podeszłam do kominka, na którym stało mnóstwo naszych zdjęć. Wyjęłam jedno z ramki, utkwiłam na chwilę w nim wzrok, pocierając palcem twarz Malika uwiecznioną na zdjęciu, po czym wrzuciłam je do ognia.

- Zawsze jestem sama Harry.. Zawsze byłam i będę. Do końca swojego życia.. – powiedziałam po chwili, stojąc ciągle do niego plecami. Nie potrafiłam spojrzeć mu w twarz. Bałam się tego co będę w stanie zrobić.

- Mylisz się Eva. Może kiedyś, gdy mieszkałaś w Paryżu.. Ale na pewno nie teraz. Nie jesteś sama. I nigdy więcej już nie będziesz. Bo ja jestem przy Tobie i to nigdy się nie zmieni.
Poczułam jak moje serce się kurczy. Powoli odwróciłam się do niego i spojrzałam w jego błyszczące oczy.

- Chcesz wiedzieć czemu cierpię?! Bo Ty z własnej woli skazujesz się na cierpienie. Mnie też na Tobie zależy. I to cholernie. To się nigdy nie zmieni. Czy będziesz żoną Zayn'a czy nie. 

    Nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa. Ruszałam tylko bezgłośnie ustami, próbując wydobyc z siebie jakiś dźwięk. Harry chwile stał w miejscu, szybko oddychając, po czym podszedł do mnie, przyparł mnie do ściany i zachłannie wpij się w moje usta, wplatując palce w moje włosy. Poczułam jak uginają się pode mną kolana, a świat dookoła wiruje. Oplotłam jego szyję dłońmi wczuwając się w pocałunki, które z każdą sekundą stawały się coraz bardziej zachłanne, wytęsknione, pełne uczucia, którego chyba żadne z nas nie rozumiało i chyba nie chciało zrozumieć. Po chwili ogarnął mnie jakiś niewytłumaczalny strach. Odepchnęłam Harrego od siebie, starając się jakoś uspokoić. On tylko patrzył na mnie tymi swoimi wielkimi oczami i nic nie mówiąc, a  jego klatka piersiowa poruszała się z nienaturalnie szybkim tempie.

- Muszę wyjechać Harry.. – rzuciłam cicho patrząc w ziemię.   

_________________________________________________________________________________

MOI KOCHANI, CUDOWNI, WSPANIALI. OGŁASZAM WSZEM I WOBEC, ŻE DO KOŃCA OPOWIADANIA ZOSTAŁ TYLKO JEDEN ROZDZIAŁ I EPILOG. WIĘC JUŻ TERAZ DZIĘKUJĘ ZA KAŻDY KOMENTARZ I KAŻDĄ MINUTĘ POŚWIĘCONĄ NA CZYTANIE MOICH WYPOCIN.:) DLA WAS WARTO PISAĆ. LOVE YA,xoxo

10 komentarzy:

  1. Boooze super robeksnwodnoedhisbeosbdidhdwodneod nie moge sie doczekac nexta masakra

    OdpowiedzUsuń
  2. Więc , zacznę od tego, że chcę kolejny rozdział. Niestety tak się stało, że kiedyś czytałam tego bloga ( jeszcze jak był niebieski) ale mój komp się spalił i wraz z nim wszystkie blogi które czytałam. Czekałam długo, ale doczekałam się uzupełnienia mojej "kolekcji" . Ten blog był ostatnim, którego szukałam ( szukałam go przez 5 miesięcy!) Szkoda, że już za chwilę będzie koniec, z tego powodu jest mi smutno ;c Ale cóż. Mam nadzieję , że zrobisz kolejną historię i będę mogła dalej zagłębiać się w lektury <3

    Lot of Love
    Annabeth

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze strasznie dziękuję za ten komentarz i za to, że wg zechciałaś poświęcić, aż tyle czasu, żeby go odnaleźć. Wow.<3 a co do nowej historii.. nie potwierdzam, acz nie zaprzeczam.:D Love ya.xoxo

      Usuń
  3. A dla Ciebie warto czytać. To opowiadanie jest takie nieprzewidywalne. Nie potrafiłabym wyobrażać sobie dalszych losów bohaterów. Dziękuję Ci za to :*

    OdpowiedzUsuń
  4. nie nie nie nie omfg tylko 1 rozdział?!niee :((( to opowiadanie jest zajebiste jak każdy rozdział! dziękuję że zaczęłaś go pisać xxxxxxx

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana najlepszy blog ever!! Naprawdę!!! Bardzo mi smutno że już będzie koniec ale tak po cichu liczę że będzie kolejna część ;) życzę weny i czekam na nexta. Dziękuję że pisałaś tego bloga!! xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Cccoo???? Aaale jjak tto? Nie możesz tego zrobić!

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy nastepny??? Powoli trace nadzieje, ze jeszcze sie jakikolwiek pojawi. :'(

    OdpowiedzUsuń