Gdy wróciłam do domu po tej cholernej przymiarce,
ciągle miałam wyrzuty sumienia przez to jak potraktowałam Harrego. Wszyscy na
pewno pomyśleli, że oszalałam i broniłam narzeczonego, który na moich oczach
flirtował z jakąś laską.. Ale to nie była prawda. Nie chciałam by Harry mieszał
się w tą chorą sytuację. Chciałam, żeby był jak najdalej od tego i ode mnie,
gdyż za bardzo zaczynało mi na nim zależeć. I to nie jak na przyjacielu.. Mimo
wszystko postanowiłam jednak zadzwonić do niego, porozmawiać i jakoś go za to
wszystko przeprosić. Trzęsącymi się dłońmi wybrałam numer. Odebrał po dwóch
sygnałach.
- Cześć Harry.. – zaczęłam cichym i zdenerwowanym
głosem.
- Hej Eva.. Po co dzwonisz? – zapytał oschle.
- Chciałam bardzo, ale bardzo przeprosić za moje
zachowanie.. Chciałeś dobrze, a ja na Ciebie naskoczyłam bez sensu. Źle mi z
tym..
- Okej, nic się nie stało.. Jakoś już przywykłem, że
mimo iż chce komuś pomóc, od razu za to obrywam i nikt tego nie docenia...
- Harry to nie tak. Nie rozumiesz.
- Ja wszystko świetnie rozumiem.. Nie warto się
przejmować innymi.
- Harry.. Ja po prostu nie chce, żebyś się w to
mieszał, bo..
- Bo co Eva?
- Za dużo problemów już miałeś przeze mnie. A
ostatnią rzecz jaką bym chciała to Twoja krzywda, bo cholernie mi na Tobie
zależy..
Zapadła między nami cisza.
- Skoro tak jest.. Czemu powodujesz, że cierpię?
- Słucham?!
- Nie ważne.. *chrząknął* już zapomnijmy o tym.
- Harry, ale..
- Nie serio Eva.. Nie rozmawiajmy już więcej na ten
temat. Masz jakieś plany na jutro?
- Tak.. i chciałam zapytać, czy nie mógłbyś w nich
uczestniczyć.
- A dokładniej?
- Mam jutro kupować suknię ślubną.. Poszedłbyś ze
mną?
Znowu zapadłą między nami cisza, a ja miałam ochotę
uderzyć głową o ścianę, za to o co go poprosiłam, jednak swoich słów nie mogłam
już cofnąć.
- A Mandie nie idzie z Tobą?
- Tak, ale.. chciałabym, żebyś Ty też tam był…
- Eh zgoda.. Napisz mi o której i gdzie. Trzymaj się
Mała.
Po tych słowach, rozłączył się, jednak ja przez
długi czas nie mogłam dojść do siebie. Moje ciało ogarnęły dziwne drgawki,
serce waliło mi jak szalone, nie mogłam zebrać myśli.. Z każdą sekundą moje
reakcję na obecność i samą rozmowę z Harrym, przerażały mnie coraz bardziej, a
w mojej głowie pojawiał się coraz większy mętlik..
- A jeśli..
– pomyślałam z przerażeniem.
***
Stałam
na podwyższeniu i patrzyłam w lustro. Nie poznawałam samej siebie. Z moich oczu
zniknął blask, a na twarzy nie widniał już dawny, szczery uśmiech. Zmieniłam
się. Nie byłam już tą
samą Evą, która rok temu chciała podbić świat. Ta Eva
umarła już dawno. Podniosłam materiał długiej, białej sukni, zeszłam z
podwyższenia i wyszłam z przebieralni.
- Eva.. Wyglądasz.. Przepięknie.. – rzuciła Mandie i
zawiesiła mi się na szyi. Ja tylko delikatnie objęłam ją dłońmi i posłałam jej
lekki uśmiech.
- Mandie ma racje.. Zayn padnie jak zobaczy Cię przed
ołtarzem. – zawtórował jej Liam i pocałował Mandie w policzek. Nie za bardzo
rozumiałam, czemu Payne chciał z nami jechać na ślubne zakupy. Choć w sumie..
bardzo rzadko rozumiałam jego zachowanie. Ja tylko stałam bez słowa i patrzyłam
w lustro. Kiedyś, gdy byłam małą dziewczynką, marzyłam o tym, że pewnego dnia
wyjdę za Zayn’a, będę mieć sukienkę jak księżniczka, ślub jak z bajki i to, że
będę wtedy najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi. Z tego dziecięcego planu
zgadzał się tylko punkt 1. Faktycznie, w tej sukni wyglądałam pięknie. W
lustrze zobaczyłam twarz Harrego. Był poważny, a w jego oczach bez trudu można
było dostrzec złość.
- Myślicie, że jest idealna? – powiedziałam po
chwili.
- Tak! – krzyknęli chórem Mandie i Liam.
- Okej.. Wy idźcie, zajmijcie stolik w jakiejś
knajpie niedaleko, ja się postaram z tej sukienki wydostać i za niedługo do Was
dołączę. – powiedziałam pseudo-normalnym głosem i weszłam z powrotem do
przebieralni. Stałam przez dłuższą chwilę, wodząc palcami po koronkowych
wstawkach sukni. Poczułam wzrastający w sobie gniew i panikę. Zaczęłam zanosić
się płaczem i usiadłam na ziemi, tonąc w materiałach sukienki.
- Eva.. Wszystko ok? – usłyszałam głos Harrego,
który stał obok przebieralni. Nic nie odpowiedziałam. Nie miałam na to sił lub
nie wiedziałam co odpowiedzieć. Po kilku sekundach Harry siedział naprzeciwko
mnie.
- Eva… Co się dzieje? – zapytał z przejęciem i ujął
delikatnie moje dłonie.
- Nie chce tego Harry… Nie chce tego całego ślubu…
- Ale przecież kochasz Zayn’a..
- Sama już nie wiem.. Zayn strasznie się zmienił..
Sława zrobiła z niego człowieka, jakim nigdy nie chciał być i jakim był w moich
najgorszych koszmarach..
- Wiem, że się zmienił.. Każdy z nas próbował
rozmawiać z nim miliony razy, jednak nic do niego nie dociera..
- Sam widzisz!! Ja nie chcę dla siebie takiego
życia… Nie chce być ładnym dodatkiem do jego życia…
Harry nic nie odpowiedział. Przysunął się
bliżej i mocno mnie przytulił. Moje
ciało przeszył dreszcz, a serce znów zaczęło nić jak szalone. Znowu w mojej
głowie pojawiła się ta myśl, że tylko on ostatnio potrafił wywołać uśmiech na
mojej twarzy i dać mi chociaż minimalne poczucie szczęścia. Wtuliłam twarz
jeszcze bardziej w jego klatkę piersiową i zaciągałam się idealnym zapachem
jego ciała.
- Porozmawiaj z nim.. Jesteście przecież jeszcze
tacy młodzi.. Wytłumacz mu, że nie jesteś gotowa na ślub. Zrozumie…
- Naprawdę w to wierzysz? – rzuciłam ironicznie.
Harry tylko uśmiechnął się w dziwny do określenia sposób i wstał.
- Choć.. Musimy się stąd wynosić. Mandie i Liam
zaczną się martwić. – powiedział spokojnie i pomógł mi wstać. Po dłuższej
chwili udało mi się jakoś wydostać z tej cholernej sukni i wbić się z powrotem
w moje ubrania.
- Zdecydowała się Pani na tą suknię? – zapytała
sprzedawczyni.
- Ummm… Chyba tak… Tak. - powiedziałam niepewnie i
wyjęłam z torebki złotą kartę kredytową Zayn’a. Gdy z Harrym wyszliśmy z salonu
sukien ślubnych, obskoczył nas tłum papparazzi, którzy nie pozwalali nam zrobić
kroku. Chwile później pojawili się obok nas ochroniarze i odeskortowali nas do
samochodu. Gdy drzwi się za nami zamknęły, poczułam ulgę. Wyjęłam z torebki
kartę kredytową Zayn’a, przez chwilę przekładałam ją między palcami, po czym ze
złością cisnęłam ją w głąb torebki.
- Oddałabym wszystko, żeby mieć znowu swoje spokojne
życie.. – powiedziałam do siebie, jednak Harry to usłyszał i przysunął się
bliżej, obejmując mnie ramieniem.
- Ale wtedy nigdy nie miałbym szansy Cię poznać.. –
szepnął mi na ucho, a ja utkwiłam wzrok w jego tęczówkach. Był taki poważny. To
już nie był mój dawny, beztroski Hazza. Odkąd zaręczyliśmy się z Zayn’em, Harry
bardzo dojrzał, spoważniał. Stał się dla mnie nagle.. Bardzo pociągający.
Skarciłam swój umysł za te nieodpowiednie myśli i utkwiłam wzrok za oknem
samochodu. Obiad z Mandie i Liam;em zleciał mi bardzo szybko. Na chwilę
zapomniałam o swoich problemach. Uwielbiałam patrzeć na tą dwójkę.. Byli tak w
sobie zakochani.. Jak ja i Zayn wcale nie tak dawno temu.
- Mam
nadzieję, że oni tak samo nie skończą.. Niech chociaż oni będą szczęśliwi… –
pomyślałam i wysłałam im promienny uśmiech. Gdy wracałam taksówką do domu, mój
nastrój diametralnie się zmienił. Nie wiem skąd pojawił się u mnie zastrzyk
pozytywnej energii.. Jakbym nagle, nie wiedząc czemu, zaczęła wierzyć, że
jednak może ten ślub ma sens, że te nasze problemy sa tylko chwilowe i Zayn,
którego kocham wreszcie do mnie wróci. Gdy przekroczyłam próg ogromnego domu
Malika, wszędzie było cicho i ciemno. Ciężko westchnęłam, zdjęłam buty i
rzuciłam je razem z torebką w kąt.
- Znowu to samo.. Znowu sama.. – powiedziałam cicho.
Po kilku sekundach usłyszałam kroki na schodach, a serce podskoczyło mi do
gardła.
- Hej kochanie.. – usłyszałam słodki głos Malika.
- Boże Zayn.. Nie strasz mnie. Myślałam, że nikogo
nie ma w domu. – odpowiedziałam.
- Siedziałem w sypialni i grałem na konsoli. Jak się
udały zakupy? – rzucił i objął mnie w tali. Spojrzałam mu w oczy.. Znowu miał
rozszerzone źrenice.. Znowu ćpał. Czym prędzej wyswobodziłam się z jego objęć i
weszłam do kuchni. Byłam wściekła.
- Dobrze.
- Znalazłaś jakąś ładną sukienkę?
- Znalazłam.. Czy ładna.. Okaże się.
- W dniu naszego ślubu.. – szepnął mi do ucha i
objął mnie od tyłu. Poczułam jak wszystkie moje mięśnie się napinają. Mój
entuzjazm zniknął tak szybko jak się pojawił.
- Widziałem też, że Harry z Wami był. – dodał zupełnie
innym już tonem. Patrzył na mnie ze złością w oczach, a wszystkie jego mięśnie
napięły się.
- Emm.. no tak.. jest Twoim świadkiem.. musiałam mu
znaleźć garnitur. – dukałam, starając się jakoś uspokoić Zayn’a.
- Już dłużej nim nie jest. I masz więcej się z nim
nie widywać za moimi plecami, rozumiesz?!
- Słucham?! Zayn, co w Ciebie wstąpiło?!
- Nie udawaj głupiej! Doskonale wiem, że ten lokowaty
kretyn leci na Ciebie i zrobi wszystko, żeby mi Ciebie odebrać, a na to nie
pozwolę, rozumiesz?! – syknął i zacisnął z dużą siłą dłoń na moim nadgarstku,
przyciągając mnie gwałtownie do siebie. Poczułam jak serce podskakuje mi do
gardła i powoli tracę tlen.
- Zayn o co Ci chodzi?! Opanuj się. Przecież Harry
to Twój przyjaciel. A poza tym nie masz prawa mówić mi z kim mogę się spotykać,
a z kim nie.
- Owszem mogę! Jesteś moją narzeczoną. I ten frajer
musi to wreszcie zrozumieć.. A może.. Przyznaj się! – wrzasnął tak, że aż podskoczyłam.
Jego oczy stały się całkowicie czarne, a jego dłoń jeszcze mocniej zacisnęła
się na moim nadgarstku.
- Do czego?!
- Puszczasz się z nim!
- Oszalałeś kretynie?!
- Nie kłam, Ty dziwko!
- Wal się Zayn!!
Bardzo szybko pożałowałam swoich ostatnich słów.
Zayn popchnął mnie na ścianę i z całej siły uderzył w twarz. Poczułam
przeszywający ból, osunęłam się po ścianie i schowałam twarz w dłoniach. Po raz kolejny ośmielił się to zrobić. Po raz kolejny był wstanie podnieść na mnie rękę. Ból fizyczny, był niczym, w porównaniu z bólem serca, który wtedy czułam. Serca, które Malik tak perfidnie i dotkliwie roztrzaskał na miliony drobnych kawałeczków. A tak usilnie przekonywał mnie, że to nigdy więcej się nie powtórzy. Pieprzony kłamca. Przerażało mnie to z jaką łatwością był w stanie mnie uderzyć i to w jakiego człowieka się zmieniał. Człowieka z moich najgorszych koszmarów. Widziałam w jego twarzy osobę, której panicznie się bałam przez dużą część swojego życia. Swojego ojca. Zayn
stał chwilę w bezruchu patrząc na mnie, po czym odwrócił się napięcie i wyszedł
z domu trzaskając drzwiami.
Znów zostałam sama. Przez dłuższy czas siedziałam na podłodze nie mogąc się
ruszyć i złapać oddechu. W pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. Znów
poczułam jak moje serce staje. Otarłam twarz rękawem bluzki, powoli wstałam z
podłogi i podeszłam do drzwi. Kilka dłuższych sekund stałam przy nich trzymając
za klamkę, nie będąc w stanie otworzyć. Bałam się. Bałam się, że to Zayn. Dzwonek znów zadzwonił i to bardziej natarczywie. Wzięłam głęboki oddech i ostrożnie drzwi. Za nimi stał Harry.
Jedną ręką opierał się o framugę. Był poważny. Cholernie poważny. Spojrzał na
mnie tym swoim przeszywającym spojrzeniem. Nie musiałam nic mówić. On wiedział. Wystarczyło, że spojrzał w moje oczy i od razu wiedział o czym myślę i co czuję. Poza nim tylko jedna osoba znała mnie tak dobrze. Znała dopóki, jego umysłem nie zawładnęły narkotyki.
-Mogę wejść? – zapytał kurtuazyjnie. Nic nie
odpowiedziałam. Odsunęłam się tylko od drzwi, umożliwiając mu przejście.
Weszłam za nim do salonu, starając się przysłonić jakoś twarz włosami.
- Jesteś sama? – zapytał po chwili, rozglądając się
po salonie. Ja znowu nic nie odpowiedziałam. Podeszłam do kominka, na którym
stało mnóstwo naszych zdjęć. Wyjęłam jedno z ramki, utkwiłam na chwilę w nim
wzrok, pocierając palcem twarz Malika uwiecznioną na zdjęciu, po czym wrzuciłam
je do ognia.
- Zawsze jestem sama Harry.. Zawsze byłam i będę. Do
końca swojego życia.. – powiedziałam po chwili, stojąc ciągle do niego plecami.
Nie potrafiłam spojrzeć mu w twarz. Bałam się tego co będę w stanie zrobić.
- Mylisz się Eva. Może kiedyś, gdy mieszkałaś w
Paryżu.. Ale na pewno nie teraz. Nie jesteś sama. I nigdy więcej już nie
będziesz. Bo ja jestem przy Tobie i to nigdy się nie zmieni.
Poczułam jak moje serce się kurczy. Powoli odwróciłam
się do niego i spojrzałam w jego błyszczące oczy.
- Chcesz wiedzieć czemu cierpię?! Bo Ty z własnej
woli skazujesz się na cierpienie. Mnie też na Tobie zależy. I to cholernie. To
się nigdy nie zmieni. Czy będziesz żoną Zayn'a czy nie.
Nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa. Ruszałam
tylko bezgłośnie ustami, próbując wydobyc z siebie jakiś dźwięk. Harry chwile
stał w miejscu, szybko oddychając, po czym podszedł do mnie, przyparł mnie do
ściany i zachłannie wpij się w moje usta, wplatując palce w moje włosy.
Poczułam jak uginają się pode mną kolana, a świat dookoła wiruje. Oplotłam jego
szyję dłońmi wczuwając się w pocałunki, które z każdą sekundą stawały się coraz
bardziej zachłanne, wytęsknione, pełne uczucia, którego chyba żadne z nas nie
rozumiało i chyba nie chciało zrozumieć. Po chwili ogarnął mnie jakiś
niewytłumaczalny strach. Odepchnęłam Harrego od siebie, starając się jakoś
uspokoić. On tylko patrzył na mnie tymi swoimi wielkimi oczami i nic nie
mówiąc, a jego klatka piersiowa
poruszała się z nienaturalnie szybkim tempie.
- Muszę wyjechać Harry.. – rzuciłam cicho patrząc w
ziemię.
_________________________________________________________________________________
MOI KOCHANI, CUDOWNI, WSPANIALI. OGŁASZAM WSZEM I WOBEC, ŻE DO KOŃCA OPOWIADANIA ZOSTAŁ TYLKO JEDEN ROZDZIAŁ I EPILOG. WIĘC JUŻ TERAZ DZIĘKUJĘ ZA KAŻDY KOMENTARZ I KAŻDĄ MINUTĘ POŚWIĘCONĄ NA CZYTANIE MOICH WYPOCIN.:) DLA WAS WARTO PISAĆ. LOVE YA,xoxo
_________________________________________________________________________________
MOI KOCHANI, CUDOWNI, WSPANIALI. OGŁASZAM WSZEM I WOBEC, ŻE DO KOŃCA OPOWIADANIA ZOSTAŁ TYLKO JEDEN ROZDZIAŁ I EPILOG. WIĘC JUŻ TERAZ DZIĘKUJĘ ZA KAŻDY KOMENTARZ I KAŻDĄ MINUTĘ POŚWIĘCONĄ NA CZYTANIE MOICH WYPOCIN.:) DLA WAS WARTO PISAĆ. LOVE YA,xoxo
Boooze super robeksnwodnoedhisbeosbdidhdwodneod nie moge sie doczekac nexta masakra
OdpowiedzUsuńWięc , zacznę od tego, że chcę kolejny rozdział. Niestety tak się stało, że kiedyś czytałam tego bloga ( jeszcze jak był niebieski) ale mój komp się spalił i wraz z nim wszystkie blogi które czytałam. Czekałam długo, ale doczekałam się uzupełnienia mojej "kolekcji" . Ten blog był ostatnim, którego szukałam ( szukałam go przez 5 miesięcy!) Szkoda, że już za chwilę będzie koniec, z tego powodu jest mi smutno ;c Ale cóż. Mam nadzieję , że zrobisz kolejną historię i będę mogła dalej zagłębiać się w lektury <3
OdpowiedzUsuńLot of Love
Annabeth
Po pierwsze strasznie dziękuję za ten komentarz i za to, że wg zechciałaś poświęcić, aż tyle czasu, żeby go odnaleźć. Wow.<3 a co do nowej historii.. nie potwierdzam, acz nie zaprzeczam.:D Love ya.xoxo
UsuńA dla Ciebie warto czytać. To opowiadanie jest takie nieprzewidywalne. Nie potrafiłabym wyobrażać sobie dalszych losów bohaterów. Dziękuję Ci za to :*
OdpowiedzUsuńnie nie nie nie omfg tylko 1 rozdział?!niee :((( to opowiadanie jest zajebiste jak każdy rozdział! dziękuję że zaczęłaś go pisać xxxxxxx
OdpowiedzUsuńKochana najlepszy blog ever!! Naprawdę!!! Bardzo mi smutno że już będzie koniec ale tak po cichu liczę że będzie kolejna część ;) życzę weny i czekam na nexta. Dziękuję że pisałaś tego bloga!! xx
OdpowiedzUsuńO esu dawaj nastepny *.*
OdpowiedzUsuńWow...
OdpowiedzUsuńCccoo???? Aaale jjak tto? Nie możesz tego zrobić!
OdpowiedzUsuńKiedy nastepny??? Powoli trace nadzieje, ze jeszcze sie jakikolwiek pojawi. :'(
OdpowiedzUsuń