środa, 27 listopada 2013

Rozdział 16.



        Gdy Zayn prowadził mnie do garderoby cały czas się trzęsłam. W głowie miałam miliardy scenariuszy co by się stało, gdyby cały budynek nie był naszpikowany kamerami i gdyby Lou i Zayn się nie zjawili.. Najbardziej mnie przerażało to, że w oczach Ewan’a widziałam dokładnie taką samą furię, jak w oczach mojego ojca każdej nocy. Zayn posadził mnie na kanapie i poszedł przynieść mi wodę. Chwilę później do garderoby wpadł Harry, a za nim Paul.

- Wzmocniliśmy ochronę. Te dzisiejsze dwa incydenty są niedopuszczalne. – mówił wściekły Paul. Ja wstałam z kanapy całkowicie ignorując Zayn’a, który akurat chciał podać mi butelkę wody i zawiesiłam się Harremu na szyi. 

- Tak strasznie Was przepraszam za to co się stało. – mówiłam ledwo.

- Eva, przestań proszę. Jesteś bezpieczna. To nie Twoja wina, że Ewanowi tak odwaliło. Choć nie dziwię się.. Gdybym taką dziewczynę stracił z własnej głupoty, mnie pewnie też by całkowicie odwaliło. – mówił spokojnie Styles. Oderwałam głowę od jego obojczyka, który już całkowicie był zalany moimi łzami i uśmiechnęłam się do niego.

- Nie żartuj sobie ze mnie. – powiedziałam i lekko szturchnęłam go pięścią.

- Nie żartuję. – powiedział poważnie i spojrzał mi głęboko w oczy. Szybko przerwałam to spojrzenie i odwróciłam głowę w bok. Szybko tego pożałowałam. Zobaczyłam Zayn’a, który stoi z butelką wody w ręku i patrzy na nas. Był załamany. Mało kto poznałby, że akurat tak się czuje, ale ja wiedziałam to doskonale. Wyswobodziłam się z objęć Harrego i podeszłam do Malika.

- Dziękuję Zayn. – zaczęłam.

- Nie ma za co. Ja spełniłem swoje zadanie. Nie będę Ci już więcej potrzebny. Wracaj do swojego przyjaciela. – burknął, podał mi butelkę wody i wyszedł. Poczułam się okropnie. Faktycznie, potraktowałam go jak jakieś cholerne zastępstwo lub chwilową zachciankę. 

- Powiedziałaś mu, że jest dla Ciebie tylko szefem. Trzymaj się tego głupia!!! – krzyczał mój umysł. Westchnęłam tylko ciężko. Byłam w totalnej kropce i zachowywałam się jak skończona kretynka.

- Eva. Jesteś w stanie pracować? – zapytał troskliwie Paul.

- Tak, oczywiście. Już biorę się do roboty. Lou i Niall. Wy pierwsi. – powiedziałam wojskowym tonem, a chłopcy ustawili się w rządku. Podeszłam do wieszaków i każdemu z nich wybrałam koszulkę i spodnie.

- Do przymierzalni. – rzuciłam, a 2/5 1D zniknęły w przebieralniach.

- Evaaaa… A mogę wystąpić w swojej ukochanej bluzie, którą dzisiaj uratowałaś? – zapytał Liam i zrobił słodkie oczka. Zaczęłam się śmiać.

- Tak, możesz. Weź tylko tą koszulę w kratę pod spód i te jeasny. Będzie super. – powiedziałam i podałam mu rzeczy. On tylko zmierzwił mi włosy ręką i poszedł się przebrać.

- Harry.. – zaczęłam.

- Ja już mam co chcę. Idę się przebrać. – powiedział.

- Zayn.. Zayn… - mówiłam i kręciłam się wkoło.

- Jestem, jestem.. – rzucił od niechcenia.

- Weź tą kurtkę w stylu american school, koszulę w kratę i te czarne spodnie..

- Okej, okej.. – rzucił i szybko się przebrał.

- Może być? – zapytał ostentacyjnie.

- Poprawie Ci tylko kołnierzyk i rękawy. Zayn.. przepraszam za wczoraj.

- A dokładniej?

- 5 minut. – krzyknął techniczny przez uchylone drzwi do garderoby. W przebieralniach chłopaków zaczęło się poruszenie.

- Za to, że przywlokłam Ci się do pokoju tak późno, za moją histerię. Nie powinnam była tego robić. Przepraszam.

- Skoro tak uważasz. – stwierdził zdawkowo Zayn i wyszedł z garderoby pod wejście na scenę.

- 2 minuty!! – krzyknął techniczny. Niall, Liam, Lou i Harry wyszli z przebieralni i zaczęli się przytulać.

- Powodzenia chłopaki. – krzyknęłam za nimi. Lou i Harry odwrócili się w moją stronę i pomachali do mnie. 

Zrobiłam to samo. Gdy cała 5 wbiegła na scenę, ja weszłam do garderoby i położyłam się na wielkiej kanapie. Kręciło mi się w głowie, czułam się fatalnie. To co się dzisiaj wydarzyło całkowicie mnie rozbiło. Nie myślałam, że Ewan mógł być zdolny do czegoś takiego. Cały czas w głowie słyszałam jego słowa: Pożałujesz tego!!! Rozumiesz Eva!!! Na samą myśl o tym cała się trzęsłam. Bałam się do czego on może być zdolny..

***

Na opuszczonym parkingu w głębi starego parku stał zaparkowany samochód. Stał na wyłączonym silniku. Chwilę później podjechał drugi i zaparkował obok. Z jednego samochodu wysiadł młody chłopak, a z drugiego dziewczyna.

- Długo każesz na siebie czekać. – powiedział z wyrzutem Ewan.

- Błagam Cię. Miałam sprawy do załatwienia. Cieszę się, że zadzwoniłeś. – powiedziała i podeszła do niego bliżej. Ewan zrobił krok w tył.

- Więc? Jaki masz plan? – zapytał chłopak. Amy podeszła do niego i zaczęła opowiadać mu coś na ucho.

- Jesteś pewna, że to się tak uda? Ale jak… - zaczął.

- Błagam Cię.. Nastraszymy ją, dołożymy dodatkowej pracy lub całkowicie ją straci, a my wygramy. – powiedziała.

- A jak coś pójdzie nie tak?

- Ups. Takie rzeczy się zdarzają. Chcesz się zemścić, czy nie?

- Chcę..

- Ta dziewczyna zrujnowała Ci życie i moje też. Nie może jej to ujść płazem.

- Więc kiedy?

- Niedługo. Będziemy w kontakcie. – powiedziała Amy, wsiadła do samochodu i odjechała.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam, że dość krótki ten rozdział jest, ale potrzebowałam takiego małego przejścia do tego co będzie działo się później. Teraz już rozdziały powinny się pojawiać regularnie.:) I DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM, KTÓRZY TO CZYTAJĄ, ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE. TO NA PRAWDĘ BARDZO DUŻO DLA MNIE ZNACZY. xx

5 komentarzy: