Gdy Zayn prowadził mnie do garderoby cały czas się
trzęsłam. W głowie miałam miliardy scenariuszy co by się stało, gdyby cały
budynek nie był naszpikowany kamerami i gdyby Lou i Zayn się nie zjawili..
Najbardziej mnie przerażało to, że w oczach Ewan’a widziałam dokładnie taką
samą furię, jak w oczach mojego ojca każdej nocy. Zayn posadził mnie na kanapie
i poszedł przynieść mi wodę. Chwilę później do garderoby wpadł Harry, a za nim
Paul.
- Wzmocniliśmy ochronę. Te dzisiejsze dwa incydenty
są niedopuszczalne. – mówił wściekły Paul. Ja wstałam z kanapy całkowicie
ignorując Zayn’a, który akurat chciał podać mi butelkę wody i zawiesiłam się
Harremu na szyi.
- Tak strasznie Was przepraszam za to co się stało. – mówiłam ledwo.
- Eva, przestań proszę. Jesteś bezpieczna. To nie
Twoja wina, że Ewanowi tak odwaliło. Choć nie dziwię się.. Gdybym taką
dziewczynę stracił z własnej głupoty, mnie pewnie też by całkowicie odwaliło. –
mówił spokojnie Styles. Oderwałam głowę od jego obojczyka, który już całkowicie
był zalany moimi łzami i uśmiechnęłam się do niego.
- Nie żartuj sobie ze mnie. – powiedziałam i lekko
szturchnęłam go pięścią.
- Nie żartuję. – powiedział poważnie i spojrzał mi
głęboko w oczy. Szybko przerwałam to spojrzenie i odwróciłam głowę w bok.
Szybko tego pożałowałam. Zobaczyłam Zayn’a, który stoi z butelką wody w ręku i
patrzy na nas. Był załamany. Mało kto poznałby, że akurat tak się czuje, ale ja
wiedziałam to doskonale. Wyswobodziłam się z objęć Harrego i podeszłam do
Malika.
- Dziękuję Zayn. – zaczęłam.
- Nie ma za co. Ja spełniłem swoje zadanie. Nie będę
Ci już więcej potrzebny. Wracaj do swojego przyjaciela. – burknął, podał mi
butelkę wody i wyszedł. Poczułam się okropnie. Faktycznie, potraktowałam go jak
jakieś cholerne zastępstwo lub chwilową zachciankę.
- Powiedziałaś mu, że jest dla Ciebie tylko szefem. Trzymaj
się tego głupia!!! – krzyczał mój umysł. Westchnęłam tylko ciężko. Byłam w
totalnej kropce i zachowywałam się jak skończona kretynka.
- Eva. Jesteś w stanie pracować? – zapytał troskliwie
Paul.
- Tak, oczywiście. Już biorę się do roboty. Lou i
Niall. Wy pierwsi. – powiedziałam wojskowym tonem, a chłopcy ustawili się w
rządku. Podeszłam do wieszaków i każdemu z nich wybrałam koszulkę i spodnie.
- Do przymierzalni. – rzuciłam, a 2/5 1D zniknęły w
przebieralniach.
- Evaaaa… A mogę wystąpić w swojej ukochanej bluzie,
którą dzisiaj uratowałaś? – zapytał Liam i zrobił słodkie oczka. Zaczęłam się
śmiać.
- Tak, możesz. Weź tylko tą koszulę w kratę pod spód
i te jeasny. Będzie super. – powiedziałam i podałam mu rzeczy. On tylko
zmierzwił mi włosy ręką i poszedł się przebrać.
- Harry.. – zaczęłam.
- Ja już mam co chcę. Idę się przebrać. –
powiedział.
- Zayn.. Zayn… - mówiłam i kręciłam się wkoło.
- Jestem, jestem.. – rzucił od niechcenia.
- Weź tą kurtkę w stylu american school, koszulę w
kratę i te czarne spodnie..
- Okej, okej.. – rzucił i szybko się przebrał.
- Może być? – zapytał ostentacyjnie.
- Poprawie Ci tylko kołnierzyk i rękawy. Zayn..
przepraszam za wczoraj.
- A dokładniej?
- 5 minut. – krzyknął techniczny przez uchylone
drzwi do garderoby. W przebieralniach chłopaków zaczęło się poruszenie.
- Za to, że przywlokłam Ci się do pokoju tak późno,
za moją histerię. Nie powinnam była tego robić. Przepraszam.
- Skoro tak uważasz. – stwierdził zdawkowo Zayn i
wyszedł z garderoby pod wejście na scenę.
- 2 minuty!! – krzyknął techniczny. Niall, Liam, Lou
i Harry wyszli z przebieralni i zaczęli się przytulać.
- Powodzenia chłopaki. – krzyknęłam za nimi. Lou i
Harry odwrócili się w moją stronę i pomachali do mnie.
Zrobiłam to samo. Gdy
cała 5 wbiegła na scenę, ja weszłam do garderoby i położyłam się na wielkiej
kanapie. Kręciło mi się w głowie, czułam się fatalnie. To co się dzisiaj
wydarzyło całkowicie mnie rozbiło. Nie myślałam, że Ewan mógł być zdolny do
czegoś takiego. Cały czas w głowie słyszałam jego słowa: Pożałujesz tego!!! Rozumiesz Eva!!! Na samą myśl o tym cała się
trzęsłam. Bałam się do czego on może być zdolny..
***
Na opuszczonym parkingu w głębi starego parku stał
zaparkowany samochód. Stał na wyłączonym silniku. Chwilę później podjechał
drugi i zaparkował obok. Z jednego samochodu wysiadł młody chłopak, a z
drugiego dziewczyna.
- Długo każesz na siebie czekać. – powiedział z
wyrzutem Ewan.
- Błagam Cię. Miałam sprawy do załatwienia. Cieszę
się, że zadzwoniłeś. – powiedziała i podeszła do niego bliżej. Ewan zrobił krok
w tył.
- Więc? Jaki masz plan? – zapytał chłopak. Amy
podeszła do niego i zaczęła opowiadać mu coś na ucho.
- Jesteś pewna, że to się tak uda? Ale jak… -
zaczął.
- Błagam Cię.. Nastraszymy ją, dołożymy dodatkowej
pracy lub całkowicie ją straci, a my wygramy. – powiedziała.
- A jak coś pójdzie nie tak?
- Ups. Takie rzeczy się zdarzają. Chcesz się
zemścić, czy nie?
- Chcę..
- Ta dziewczyna zrujnowała Ci życie i moje też. Nie
może jej to ujść płazem.
- Więc kiedy?
- Niedługo. Będziemy w kontakcie. – powiedziała Amy,
wsiadła do samochodu i odjechała.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że dość krótki ten rozdział jest, ale potrzebowałam takiego małego przejścia do tego co będzie działo się później. Teraz już rozdziały powinny się pojawiać regularnie.:) I DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM, KTÓRZY TO CZYTAJĄ, ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE. TO NA PRAWDĘ BARDZO DUŻO DLA MNIE ZNACZY. xx
Świetny !!
OdpowiedzUsuńsuuperoowy *.* Kocham <3 Miłego pisaniaa <33
OdpowiedzUsuńBOSKIE<3
OdpowiedzUsuńNiesamowity!
OdpowiedzUsuńŚwietne. :D
OdpowiedzUsuńBoję się tego co szykuje ta dwójka.. ;c
Nowy rozdział, zapraszam :)
http://all-our-life.blogspot.com/