piątek, 27 września 2013

Rozdział 7.



        Gdy Paul wyszedł nie mogłem uwierzyć w to co mi powiedział. To był zdecydowanie najgorszy moment mojego życia.

 - Zawieszony… - powtarzałem jak mantrę. Po chwili do pokoju wpadła Amy. Nie była zadowolona.

- Po co on przyszedł? – zapytała zdenerwowanym głosem. Nic nie odpowiedziałem. Cały czas patrzyłem w podłogę. Moje życie straciło sens.

- Zayn do cholery! Spójrz na mnie i odpowiedz. – burknęła.

- Zawiesili mnie! Nie wiadomo czy wrócę do One Direction. – oznajmiłem. Amy zamarła.

- Jak to zawieszony? To.. to już koniec zespołu, sławy? – dukała.

- Tak, koniec sławy i beztroskiego życia. – powiedziałem.

- Jak mogłeś to zrobić Ty skończony idioto! Nienawidzę Cię! – mówiła płacząc i wybiegła z pokoju. Kolejny cios. Najważniejsza osoba, która powinna teraz mnie wspierać, odwróciła się ode mnie. Nie mogłem znaleźć sobie miejsca w domu.

- Muszę zniknąć. – pomyślałem.

                                                                      * *
            Gdzieś w oddali usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Myślałam, że to sen, więc obróciłam się na drugi bok i próbowałam spać dalej. Jednak sytuacja znowu się powtórzyła. Po omacku zapaliłam lampkę, a później wymacałam telefon na szafce przy łóżku. Ewan spał w najlepsze.

- Kiedy on wrócił… - pomyślałam.

- Halo… - mówiłam zaspanym głosem.

- Eva, jak dobrze, że odebrałaś.. – mówił zdenerwowanym głosem Harry.

- Harry, co się dzieje? Jest 2 w nocy. – zapytałam na wpół śpiąc.

- Słuchaj, stało się coś złego. Chodzi o Zayn’a. – rzucił. 

Od razu się ocknęłam. Usiadłam na łóżku, przeczesałam włosy palcami, próbowałam na szybko zebrać myśli i pozbyć się resztek snu.

- Co się stało? Mów szybko!

- Przyjedź do mnie do domu. Jest tu też Liam, Louis i Niall. Wyślę Ci adres sms’em. – powiedział szybko i rozłączył się. Natychmiast zerwałam się z łóżka, porwałam pierwsze lepsze jeansy, bluzę, kluczyki do samochodu i wybiegłam z domu.

- Zayn.. coś Ty zrobił.. – myślałam. 

       Dziwiłam się, że po drodze się nie zabiłam lub nie spowodowałam jakiegoś wypadku. Trasę, która normalnie zajmuje 40 minut pokonałam w 20. Zaliczyłam jeszcze wywrotkę na schodach domu Harrego i wpadłam jak tornado do jego salonu. Liam i Louis siedzieli na dużych kanapach, wzrok mieli utkwiony w podłodze. Byli załamani. Spodziewałam się najgorszego.

- Eva.. – usłyszałam za sobą głos Harrego. Rzuciłam mu się na szyję.

- Harry, mów co się stało?! – rzuciłam szybko.

- Ej, co ona tu robi? Cześć Eva. – powiedział Niall, wchodząc do salonu.

- Okej, uściślijmy to od razu, żeby nie było niedomówień. Eva była kiedyś bliską przyjaciółką Zayn’a. – oznajmił. Chłopcy byli w ewidentnym szoku.

- Ale nie widzieliśmy się 8 lat. Aż do Waszego teledysku. – dodałam. Nie chciałam, żeby pomyśleli o mnie tak samo jak Harry na początku, gdy poznał prawdę.

- Zayn zniknął, po tym jak dowiedział się, że został zawieszony. – powiedział poważnie Liam. Było widać, że bardzo martwił się o przyjaciela.

- Zawieszony? – zapytałam zszokowana. Ciągle jeszcze nie mogłam uspokoić oddechu.

- Tak. Zawiesili go po ostatnim wybryku. Nikt nie daje mu pewności, że pozwolą mu wrócić. – dodał. 

Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Jako oni mogli go zawiesić.. Przecież bez Zayn’a nie ma One Direction. Tak samo jak bez Liam’a, Louis’a, Harrego czy Niall’a. Oni są jednością.

- I do tej pory nie odebrał telefonu. Nie mamy już pomysłu, gdzie go szukać. – powiedział Harry.

- Gdzie on może być.. Przypomnij sobie… - krzyczałam na siebie samą. Nie mogłam pozbierać myśli. Bałam się co Zayn mógł zrobić. Nagle chyba doznałam olśnienia.

- Słuchajcie… Dajcie mi godzinę. Zadzwonię. – powiedziałam i ruszyłam w stronę wyjścia, jednak Harry mnie zatrzymał.

- Może jednak powiesz cokolwiek? – zapytał z przejęciem.

- Chyba wiem gdzie może być. Zaufajcie mi. – powiedziałam spokojnie. Harry tylko uśmiechnął się ledwo i puścił moją dłoń. Miałam tylko nadzieję, że aż tak bardzo się nie zmienił. Gdy zaparkowałam przed Hyde Parkiem serce miała już na poziomie czoła. Rozejrzałam się dookoła siebie i przeskoczyłam prze ogrodzenie. 

- Uff, jak za czasów młodości. – powiedziałam śmiejąc się. Ruszyłam w stronę jeziorka znajdującego się w dalszej części parku. Obok wielkiego drzewa zobaczyłam siedzącego na ziemi Zayn’a.  Powoli podeszłam, uklękłam koło niego i położyłam mu dłoń na ramieniu.

- Zayn.. – powiedziałam cicho. Podniósł twarz i popatrzył na mnie. Był całkowicie rozbity, płakał, położyłam mu dłoń na policzku. Poczułam jak ścisnęło mnie za gardło, a łzy napłynęły mi do oczu.


 





- Eva…– powiedział zachrypniętym od płaczu głosem i pocałował moją dłoń.

- Co się stało? – zapytałam. Zayn bez słowa przytulił mnie.

- Jak dobrze, że jesteś. - powiedział cicho. 

- Zayn.. Jesteśmy przyjaciółmi przecież.. Co się stało?. – szepnęłam mu do ucha. Zayn nagle oprzytomniał i mnie puścił.

- A co Cię to obchodzi? – rzucił wrogo. Serce pękało mi na pół.

- Zayn.. Jesteśmy przyjaciółmi. – powiedziałam. Malik zerwał się z miejsca i podszedł bliżej do jeziorka.

- Przyjaciółmi.. przyjaciółmi… Chyba inaczej rozumiemy znaczenie słowa przyjaźni, wiesz? – mówił głosem przepełnionym bólem.

- Proszę Cię, nie zaczynaj znowu. Jestem tutaj żeby Ci pomóc.

- Pomóc… To gdzie byłaś przez ostatnie 8 lat do cholery?!

- Musisz ciągle do tego wracać?! Postaraj się mnie zrozumieć.

- Próbowałem. Przysięgam, próbowałem, ale nie jestem w stanie zrozumieć jak można zniknąć z dnia na dzień, bez jakiegokolwiek wytłumaczenia. 

- Miałam 10 lat! 

- To nie ma znaczenia!

- Ma! Byłam dzieckiem. Nie miałam nic do gadania!! Zrozum to wreszcie. Co było to było. To już nie ma teraz znaczenia. Chcę Ci pomóc. Daj sobie pomóc.

- Nie potrzebuję Twojej litości!! Niczego od Ciebie nie chcę, poza wyjaśnieniem czemu.

- Nie będę Ci niczego wyjaśniać. Nie będę do tego wracać. To nie ma znaczenia.

- Ma! Byłaś dla mnie najważniejsza!

Zapadła między nami cisza. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Chciałam mu wyznać wszystko, ale on i tak by nie zrozumiał, a decyzję i tak już podjęłam.

- Dzięki. Przynajmniej widzę, że nic się nie zmieniło. Dalej masz mnie gdzieś... – powiedział i ruszył w stronę wyjścia z Parku.

- Zayn! – krzyknęłam za nim. Odwrócił się i spojrzał na mnie pełen nadziei.

- Zadzwoń do chłopaków. Bardzo się o Ciebie martwią. – powiedziałam.

- Przynajmniej oni... - powiedział z żalem, pokręcił głową i odszedł. 
Zostałam sama…


2 komentarze:

  1. Świetny rozdział . ;* nadal się nie cierpliwie co będzie dalej z ich losem , Eva i Zaynem :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę smutno że Zayn myśli że Eva ma go gdzieś :( Ale rozdział świetny :D

    OdpowiedzUsuń