- Imprezujemy!!! – krzyczał Niall wychodząc na
parking.
- Taaa, wypijesz kieliszek wina i będziemy Cię
musieli prowadzić do hotelu. – stwierdził z przekąsem Payne. Horna zaczął go
gonić, rzucił mu się na plecy i przewrócił. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- W sumie Niall ma rację. Trochę relaksu Wam nie
zaszkodzi. Macie ode mnie wolną rękę. Tylko mi nie wychodzić bez ochroniarzy. –
powiedział spokojnie Paul. Liam, Niall i Lou zaczęli „ tańczyć” z radości.
Jednak ich wygibasy trudno było nazwać tańcem.
- E, idziesz z nami? – zapytał Lou.
- Nie, dzięki chłopaki. Mam aż nad to wrażeń jak na
jeden dzień. Wrócę do hotelu i odpocznę, ale Wy bawcie się dobrze. –
powiedziałam i wysłałam mu całusa.
- Pojadę z Tobą. Dopilnuje, żebyś była bezpieczna. –
powiedział Harry i objął mnie ramieniem.
Uśmiechnęłam się do niego i objęłam go
ręką. Z boku można było stwierdzić, że jesteśmy parą. Zayn przechodząc koło
nas, uderzył barkiem Harrego, ale nawet na nas na spojrzał tylko dołączył do
Liam’a, Niall’a i Lou i we 4 z 3 ochroniarzami usadowili się w taksówce i
ruszyli w miasto. Ja i Harry pojechaliśmy jedną taksówką, a Paul z dwiema
osobami z menadżmentu drugą. Harry całą drogę do hotelu głaskał mnie po głowie
i pytał czy się dobrze czuję.
- Czuje się jak w niebie… - powiedziałam na głos. Po
sekundzie dotarło do mnie, że powiedziałam na głos to co myślałam. Czułam jak
robię się cała czerwona. Odkleiłam się od Harrego i usiadłam na drugim końcu
siedzeń. Styles tylko cicho chichotał. Czułam się jak skończona kretynka.
- Yyyy… nie chciałam tego powiedzieć.. Znaczy tak
myślę, ale nie chciałam powiedzieć tego głośno.. Sorki.. – dukałam. Płonęłam się
ze wstydu.
- Chodź tu głuptasie. – powiedział śmiejąc się i
przyciągnął mnie znowu do siebie i pocałował w czoło. Oboje zaczęliśmy się
śmiać. Gdy tak jechaliśmy przytuleni, całkowicie zapomniałam o wszystkich
problemach, całej dzisiejszej akcji z Ewan’em. Byłam… Szczęśliwa???? Zamknęłam
na chwile oczy i odpłynęłam.
- Eva.. Wstawaj. Jesteśmy pod hotelem. – szepnął mi
do ucha Harry. Niechętnie otworzyłam oczy i przeciągnęłam się. Niechcący
uderzyłam Harrego łokciem w nos.
- Jeju, przepraszaaaam Harry, nic Ci nie jest? –
mówiłam ciągle i głaskałam go po twarzy.
- Hahahah tak, nic mi nie jest. Ale łokieć masz naprawdę
twardy. – mówił przez śmiech Harry i chwycił mnie za dłonie. Zamarłam.
Patrzyliśmy na siebie dłuższą chwilę nic nie mówiąc, a nasze twarze zaczęły się
do siebie niebezpiecznie zbliżać. Gdy dzieliły nas milimetry, oprzytomniałam i
odsunęłam się od niego.
- Yyyy.. chodźmy..- wydukałam i wyszłam z taksówki,
a Harry za mną. Jadąc windą, milczeliśmy, a atmosfera była dość niezręczna. Z
nerwów zaczęłam przekładać w palcach sznurek od mojej bluzy, a Harry usilnie
unikał mojego spojrzenia. Gdy dojechaliśmy do mojego piętra poczułam ulgę.
Harry podprowadził mnie do drzwi mojego pokoju i wszedł za mną.
- Przynajmniej wiem, że jesteś bezpieczna. Idę do siebie.
Śpij dobrze. – powiedział i ruszył w
stronę drzwi.
- ZRÓB TOOOO!!!! – krzyczał mój umysł. Zamknęłam
oczy..
-Harry… - powiedziałam cicho. Styles zatrzymał się i
spojrzał na mnie. Bez słowa podeszłam do niego i zaczęłam go całować. On
mocniej przyciągnął mnie do siebie. Nie poznawałam sama siebie. Harry położył
dłoń na moim policzku i odsunął się.
- Eva.. Nie mogę. – powiedział dobitnie. Poczułam
się strasznie.
- Przepraszam Harry.. Ja nie wiem.. – zaczęłam.
- To nie chodzi o Ciebie.. To jest nie fair wobec
Malika..
- A co Zayn ma do tego?
- Eva.. Porozmawiaj z nim..
- Harry, przecież wiesz, że nas łączy tylko praca. Naszej
przyjaźni nie da się już uratować.
- Może wg Ciebie łączy Was tylko praca..
- Słucham? Ty coś wiesz… Harry..
- Porozmawiaj z Zayn’em. Muszę już iść. Dobranoc. –
powiedział smutnym głosem, delikatnie pocałował mnie w usta i wyszedł. Zostałam
sama. W mojej głowie kłębiło się miliony myśli. Harry musiał rozmawiać z Zayn’em
na mój temat. Wiedział, że umiem śpiewać.. Teraz to.. Zakryłam twarz poduszką i
zaczęłam się rzucać po łóżku..
-Zayn… Czego
Ty chcesz… - pomyślałam.
***
W opuszczonej
fabryce niedaleko hotelu, w którym zatrzymało się 1D Amy na kogoś czekała. Co
chwile patrzyła na telefon, byłe
zdenerwowana. Po 20 minutach ktoś do niej dołączył.
- Ile można czekać? Myślałam, że już nie
przyjdziesz. – powiedziała wściekłym głosem.
- Nie mogłem się wyrwać wcześniej. Wszyscy pojechali
na imprezę, tylko Harry wrócił do hotelu. Musiałem wszystkiego dopilnować. –
mówił niskim głosem mężczyzna.
- Dobra.. nie ważne.
- Masz dla mnie kasę?
- Mam. – powiedziała Amy i podała mu grubą, szarą
kopertę. Mężczyzna otworzył ją, wyjął pieniądze i przeliczył.
- Kiedy? – zapytał.
- Niedługo. Dam Ci znać co do dokładnego terminu.
- Spoko.
- Ale plan się trochę zmienił Adam.
- Niby jak?
- Masz zamknąć drzwi na klucz. Ale dopiero, gdy się
upewnisz, że chłopaków nie będzie w pobliżu. Najlepiej, jakby już opuścili
budynek.
- Ale.. Przecież, jak jej się nie uda..
- Nie panikuj. To nie jest Twój problem. Ty masz
tylko zamknąć drzwi.
- Jak sobie życzysz. – rzucił i odszedł.
- No to Evuniu.. Szykuj się.. – powiedziała Amy i
wsiadła do swojego samochodu.