niedziela, 15 września 2013

Rozdział 4.

       Wszyscy zastygli na swoich miejscach. Wydawało się, że nawet nie oddychali. Ja wiedziałam, że nie mam na to najmniejszych szans przez moją wczorajszą akcję przed nagraniem teledysku, więc obserwowałam wszystko jakby z boku, bez większych emocji. Wydawało się, że sekudny mijającej ciszy trwały wieczność, a Paul bawił się świetnie.'

- Dobrze już. Ukrócę Wasze cierpienia. Chcemy zacząć współpracę z Amber, Kevinem i Mattem. - ogłosił próbując przy tym w dostojny sposób gestykulować dłońmi.

- Oczywiście, że nie Ty!... Trzeba było siedzieć cicho!!! - krzyczał mój umysł. Czasu już nie mogłam cofnąć, ale nie żałowałam podjętego ryzyka. Wybrańcy tańczyli ze szczęścia, ściskali się.. Amber nawet się rozpłakała. Cieszyłam się ich szczęściem, a Elena tryumfowała.

- Tak, tak gratulacje. Ale to jeszcze nie wszystko co chciałem Wam ogłosić. - zaczął. Wszyscy patrzyli na siebie nie wiedząc o co może chodzić, Elena też była dość zaskoczona tym, że Paul ma jeszcze jakieś plany wobec naszej szóstki.

- Evo. Wczoraj wykazałaś się niesamowitym wyczuciem stylu, który pasuje chłopakom, świetnie się z nimi dogadywałaś, co uwierz mi, łatwe nie jest i do tej pory mało komu to się w tej kwestii udało. Dlatego mam dla Ciebie inną propozycję. Zostaniesz główną stylistką chłopaków. Będziesz się nimi zajmować podczas brytyjskiej trasy, jakiś większych imprez, teledysków i oczywiście będziesz nadzorować zespół pracujący podczas trasy po Australii i Ameryce. - zakomunikował.

Elena o mało nie spadła z fotela, była pewna, że zemściła się na mnie, a tu taka sytuacja. Wszyscy utkwili we mnie swe mordercze spojrzenia. Odruchowo otworzyłam buzię i wytrzeszczyłam oczy. Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie usłyszałam... Ja, 18-to letnia stażystka, stylistką One Direction! To był chyba sen.

- Więc, jaka jest Twoja odpowiedź? - zapytał z uśmiechem. Jedyną rzeczą jaką byłam w stanie zrobić w tej sekundzie, było twierdzące kiwnięcie głową.

- Świetnie. Jutro o 12 spotkajmy się w moim biurze, podpiszemy umowę i dogadamy szczegóły. Gratuluje Wam wszystkim. - dodał i opuścił salę konferencyjną.

Powoli i ostrożnia  wstałam z krzesła. Czułam, że nogi trzęsą mi się jak galareta, musiałam podtrzymywać się stołu, żeby się nie przewrócić. Nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje i we własne szczęście. Jednak następna myśl, która pojawiła się w mojej głowie spowodowała, że zrobiło mi się ciemno przed oczami i poczułam, że tracę grunt pod nogami. Musiałam znowu usiąść.

- Zayn.. - powiedziałam cicho i zakryłam oczy dłonią.

Gdy ochłonęłam trochę, a siły wróciły mi na tyle bym mogła spokojnie wyjść z sali konferencyjnej postanowiłam zadzwonić do Ewan'a. Muszę mu o wszystkim opowiedzieć, a zwłaszcza o Zayn'ie. Pierwszy sygnał... drugi.... trzeci... czwarty...

- Jak zawsze... - pomyślałam lekko zdenerwowana.
- Halo. - rzucił wrogim głosem.

- Hej kochanie, słuchaj muszę z Tobą porozmawiać. Stało się.. - mówiłam przejętym głosem.

- Eva nie mam teraz czasu na Twoje wywody na temat wyższości kratki nad paskami. Mam tutaj poważne problemy i prawdziwą pracę. - burknął i rzucił słuchawką.

 Rzuciłam telefon na biurko i bezwładnie opadłam na fotel. Praca dla tej korporacji bardzo zmieniła Ewan'a. Prawda, nigdy nie uważał mojej pracy za coś poważnego. W sumie trudno się dziwić 26 letniemu facetowi, jednak nigdy się tak do mnie nie odnosił. Wcześniej szanował to co robię, starał się mnie wspierać w trudnych momentach. Teraz coraz częściej znika na dłużej w pracy, oddalał się ode mnie. Kilka kropel łez spłynęło mi po policzku, ale czym prędzej starłam je rękawem marynarki, by nikt tego nie zauważył.

- Nic tu po mnie... - pomyślałam i spakowałam swoje rzeczy. Od jutra wszystko miało się zmienić. Całe moje życie przewróci się o 360 stopni. Nie byłam pewna czy  jestem na to gotowa, ale było już za późno. Do tego ta konieczność nieustannej konfrontacji z Zayn'em. On nie odpuści. Byłam tego pewna, znałam go przecież świetnie. Przynajmniej tak mi się wydawało.

- Nie powiem mu prawdy.. Nie ważne ile będzie mnie to kosztować.. Nie pozna jej. - powiedziałam na głos patrząc w lustro. Moja decyzja byłą nieodwołalna.

      Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziły mnie pierwsze promienie słońca.
 Leniwie przekręciłam się na drugi bok chcąc wtulić się w Ewan'a, jednak jego nie było. Spojrzałam na zegarek: 6:00. Żadnych nieodebranych połączeń, sms'ów. Postanowiłam do niego zadzwonić: " Tutaj Ewan Sparks, nie mogę teraz rozmawiać, proszę zostaw wiadomość". Znowu nie wrócił na noc.. Niechętnie wstałam z łóżka. I tak nie było żadnych szans, że urwę choć godzinkę snu jeszcze. Ubrałam się w swój ukochany, puchowy szlafrok, zrobiłam kubek gorącej kawy i wyszłam na balkon. Słońce oświetlało zieleń Richmond, mgła unosiła się nad Tamizą dodając jej magicznego uroku. Uwielbiałam to przedmieście Londynu. Tutaj żyło się spokojniej i ciszej. Tutaj ładowałam baterie po ciężkich dniach pracy i odnajdywałam tak potrzebną mi inspirację. Nie zważałam na zimno na zewnątrz, łapałam jak najgłębsze oddechy, potrzebowałam wyciszenia, zwłaszcza dzisiaj.
Nagle usłyszałam ogromny huk dobiegający z wewnątrz mieszkania. Serce podskoczyło mi do gardła. Powoli i po cichu weszłam do salonu. Huk znów się powtórzył. Nogi zaczęły trząść mi się jak szalone. Wzięłam z komody duży, kryształowy wazon i wbiegłam do przedpokoju krzycząc.

- Ewan?! - krzyknęłam i upuściłam wazon na podłogę.

- Cześć kochanie... Ależ mieliśmy trudne przejęcie... - wydukał ledwo i znów potknął się o kolejne pudło stojące w przedpokoju.

- No tak.. Czego ja się mogłam po nim innego spodziewać.. - pomyślałam, gdy zbierałam go z podłogi. Był kompletnie pijany. Było czuć od niego coś jeszcze, ale nie mogłam zgadnąć co. Ostatkami sił pchnęłam go na kanapę w salonie i przykryłam kocem. Zasnął od razu.
    Spojrzałam na zegarek.. 9:00?! Jak ten czas zleciał. Czym prędzej wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy, które później zaplotłam w długi warkocz, zrobiłam delikatny makijaż i stanęłam prze ogromnym problemem, co mam na siebie włożyć. A czasu nie miałam zbyt dużo. Sam dojazd do Londynu zajmie mi godzinę. Zdecydowałam się na czarne rurki, czarny sweter, skórzaną kurtkę i wiśniowy kapelusz. Ewan spał w najlepsze, postanowiłam więc pożyczyć jego samochód.

- I tak go dzisiaj nie użyje.. - pomyślałam i ukradkiem wyjęłam kluczyki z jego marynarki.

     O 11:45 siedziałam pod gabinetem Paul'a cała w stresie. Myślałam, czy nie jestem do tego za młoda, czy to nie zbyt duża odpowiedzialność, czy mam odpowiednie umiejętności.. A zwłaszcza, jak ja będę współpracować z Zayn'em.

- Evo, witaj. Zapraszam. - powiedział Paul otwierając drzwi do gabinetu.

- Raz kozie śmierć... - powiedziałam cicho i weszłam do środka.

- Jak się masz? Gotowa do nowej pracy? - zapytał uprzejmie.

- Sama nie wiem. Chyba to jeszcze do mnie nie dociera. To zbyt surrealistyczne wydarzenie. - odpowiedziałam.

- Nie dziwie się. Przejdźmy więc do szczegółów. Pewnie domyślasz się na czym będzie polegała Twoja praca? - zapytał badawczo.

- Tak, raczej tak. Praca nad wizerunkiem zespołu na koncertach, oficjalnych wyjściach, do teledysków... - wymieniałam.

- Dokładnie. Ale to nie wszystko. Każdy z nich jako jednostka reprezentuje zespół, więc jeśli zostaną zaproszeni gdzieś oddzielnie lub w niepełnym składzie masz im pomóc, nawet jeśli będzie chodziło tylko o to, by powiedzieć, że jest ok. Co do sesji zdjęciowych będziesz na każdej lub na tych najważniejszych, to jeszcze wyjdzie w trakcie, ale nie ustalasz wyglądu. Możesz wnieść zastrzeżenia jeśli Tobie coś nie będzie pasowało lub nie będzie pasowało, któremukolwiek z naszej rozbrykanej 5. Rozumiesz? - mówił spokojnie.

- Oczywiście. Dam z siebie wszystko. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.

- Jestem tego pewien. Więc tutaj masz umowę. Oczywiście dotyczy Cię obowiązek całkowitej tajemnicy co do tego co dzieje się w zespole, masz zakaz rozmawiania z prasą, bez mojego pozwolenia. - powiedział bardzo poważnym głosem.

- Oczywiście. Rozumiem. - odpowiedziałam i wzięłam długopis do ręki.

- Już nie ma odwrotu. - pomyślałam, zamknęłam oczy i złożyłam podpis.

- Witaj w drużynie! - rzucił radośnie Paul i uścisnął mi dłoń.

Czym prędzej opuściłam budynek, w którym znajdowało się biuro Paul'a. Zamknęłam się w samochodzie i zaczęłam krzyczeć ze szczęścia.
- Zayn mi tego nie zepsuje. - powiedziałam na głos i odpaliłam silnik. Miałam nadzieję, że Ewan już wytrzeźwiał na tyle bym mogła mu o wszystkim opowiedzieć. Przecież on jeszcze nic nie wiedział. Po cichu przekręciłam klucz w drzwiami i na palcach weszłam do salonu. Kanapa byłą pusta.

- No wreszcie jesteś! - usłyszałam za sobą. Aż podskoczyłam.

- Boże, Ewan. Chcesz żebym zawału serca dostała? Nie strasz mnie. - powiedziałam ciężko oddychając i pocałowałam go w policzek. On objął mnie w pasie i oparł swoje czoło o moje.

- Gdzie byłaś? I czemu wzięłaś samochód? - zapytał z uśmiechem.

- Miałam ważne spotkanie w nowej pracy i nie chciałam się spóźnić. - odpowiedziałam. Ewan spoważniał, puścił mnie i zaplótł ręce przed sobą.

- Zaraz.. Jakiej nowej pracy? Czemu ja nic o tym nie wiem? Co to za pracy? - pytał
.
- Zostałam stylistką One Direction. - odpowiedziałam. Zapadła niezręczna cisza.

- Przepraszam kim? Czemu mi nic nie powiedziałaś? Nie sądzisz, że takie decyzje powinniśmy razem podejmować?! . Był coraz bardziej wściekły.

- Oj wybacz! Próbowałam Ci powiedzieć, ale Ty nie miałeś czasu na moje " wywody". A ta propozycja nie mogła czekać wieki. - powiedziałam spokojnie. Ewan złagodniał i przytulił mnie.

- Już dobrze. Gratuluję kochanie. - szepnął mi do ucha.

- To jeszcze nie wszystko.. - powiedziałam i przygryzłam wargę. Czas powiedzieć mu o Zayn'ie. Ewan patrzył na mnie badawczo i dał znak, żebym kontynuowała.

- Pamiętasz jak opowiadałam Ci, że kiedyś w Baildon miałam bardzo, bardzo bliskiego przyjaciela... - zaczęłam.

- No tak. I nie powiedziałaś mu czemu uciekłaś stamtąd. - dokończył.

- Dokładnie... Okazało się, że on śpiewa w tym zespole.. To Zayn. - wydusiłam z siebie. Ewan zamilkł, zrobił się lekko czerwony, a na jego twarzy pojawił się grymas złości.

- No to już wszystko rozumiem! Skąd ta praca tak nagle! - krzyczał.

- Ewan, uspokój się! O co Ci do cholery chodzi? - odpowiedziałam, jeszcze spokojnie.

- Będziesz latać za nimi wszędzie, a po kryjomu będziesz mogła znowu się z nim zabawiać. - kontynuował.

- Taaak. Mieliśmy 10 lat i łączył nas płomienny romans! Oprzytomniej do cholery!

- Nie zgadzam się! - powiedział stanowczo i chwycił mnie za ramię. Syknęłam z bólu.

- Puść mnie! Nie będziesz mi mówił co mam robić. - krzyknęłam i wybiegłam z domu.
    Musiałam ochłonąć. Nie spodziewałam się takiej reakcji Ewan'a. Przesadził i to bardzo. Długo chodziłam wzdłuż Tamizy, nie mogłam się uspokoić, cały czas się trzęsłam i ledwo powstrzymywałam płacz. Nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz, choć byłam pewna że to Ewan. Jednak dzwonił ktoś z numeru, którego wcześniej nie widziałam.

- Halo.. - powiedziałam pseudo-normalnym głosem.

- Hej Eva. Tutaj jeden z Twoich 5 szefów. - usłyszałam radosny głos w słuchawce. Od razu go poznałam.

- Cześć Harry.

- Wszystko ok? Masz dziwny głos? - zapytał. Na chwilę zamilkłam, wzięłam głęboki oddech, byleby tylko się nie rozkleić.

- Tak, tak. Stało się coś? - zapytałam.

- Potrzebuję Twojej pomocy.. Zaprosili mnie na jakiś dziwny pokaz mody, nie mogę nie iść. Połaziłabyś ze mną jutro po sklepach? - zapytał. Przeczesałam włosy palcami i chciałam odmówić, ale przypomniałam sobie słowa Paul'a. To był mój obowiązek.

- Jasne. Napisz mi później gdzie i kiedy. - rzuciłam.

- Super. Eva.. Na pewno wszystko ok? - zapytał.
Nie wytrzymałam i zaczęłam płakać do telefonu...

3 komentarze:

  1. Zakochałam się w tym opowiadaniu. Strasznie intrygujący ten nagły wyjazd ; ))
    Wpadam z :
    http://mad-harrystyles.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny! Coś mi się wydaje, że ich związek nie będzie trwał długo.
    A Harry pewnie zostanie jej przyjacielem ♥

    OdpowiedzUsuń