Gdy Paul wyszedł nie mogłem uwierzyć w to co mi
powiedział. To był zdecydowanie najgorszy moment mojego życia.
- Zawieszony…
- powtarzałem jak mantrę. Po chwili do pokoju wpadła Amy. Nie była zadowolona.
- Po co on przyszedł? – zapytała zdenerwowanym
głosem. Nic nie odpowiedziałem. Cały czas patrzyłem w podłogę. Moje życie
straciło sens.
- Zayn do cholery! Spójrz na mnie i odpowiedz. –
burknęła.
- Zawiesili mnie! Nie wiadomo czy wrócę do One
Direction. – oznajmiłem. Amy zamarła.
- Jak to zawieszony? To.. to już koniec zespołu, sławy?
– dukała.
- Tak, koniec sławy i beztroskiego życia. –
powiedziałem.
- Jak mogłeś to zrobić Ty skończony idioto!
Nienawidzę Cię! – mówiła płacząc i wybiegła z pokoju. Kolejny cios.
Najważniejsza osoba, która powinna teraz mnie wspierać, odwróciła się ode mnie.
Nie mogłem znaleźć sobie miejsca w domu.
- Muszę
zniknąć. – pomyślałem.
* *
Gdzieś w oddali usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Myślałam, że to sen,
więc obróciłam się na drugi bok i próbowałam spać dalej. Jednak sytuacja znowu
się powtórzyła. Po omacku zapaliłam lampkę, a później wymacałam telefon na
szafce przy łóżku. Ewan spał w najlepsze.
- Kiedy on
wrócił… - pomyślałam.
- Halo… - mówiłam zaspanym głosem.
- Eva, jak dobrze, że odebrałaś.. – mówił zdenerwowanym
głosem Harry.
- Harry, co się dzieje? Jest 2 w nocy. – zapytałam na
wpół śpiąc.
- Słuchaj, stało się coś złego. Chodzi o Zayn’a. –
rzucił.
Od razu się ocknęłam. Usiadłam na łóżku,
przeczesałam włosy palcami, próbowałam na szybko zebrać myśli i pozbyć się
resztek snu.
- Co się stało? Mów szybko!
- Przyjedź do mnie do domu. Jest tu też Liam, Louis
i Niall. Wyślę Ci adres sms’em. – powiedział szybko i rozłączył się.
Natychmiast zerwałam się z łóżka, porwałam pierwsze lepsze jeansy, bluzę,
kluczyki do samochodu i wybiegłam z domu.
-
Zayn.. coś Ty zrobił.. – myślałam.
Dziwiłam się, że po drodze się nie zabiłam lub nie
spowodowałam jakiegoś wypadku. Trasę, która normalnie zajmuje 40 minut
pokonałam w 20. Zaliczyłam jeszcze wywrotkę na schodach domu Harrego i wpadłam
jak tornado do jego salonu. Liam i Louis siedzieli na dużych kanapach, wzrok
mieli utkwiony w podłodze. Byli załamani. Spodziewałam się najgorszego.
- Eva.. – usłyszałam za sobą głos Harrego. Rzuciłam
mu się na szyję.
- Harry, mów co się stało?! – rzuciłam szybko.
- Ej, co ona tu robi? Cześć Eva. – powiedział Niall,
wchodząc do salonu.
- Okej, uściślijmy to od razu, żeby nie było niedomówień.
Eva była kiedyś bliską przyjaciółką Zayn’a. – oznajmił. Chłopcy byli w
ewidentnym szoku.
- Ale nie widzieliśmy się 8 lat. Aż do Waszego
teledysku. – dodałam. Nie chciałam, żeby pomyśleli o mnie tak samo jak Harry na
początku, gdy poznał prawdę.
- Zayn zniknął, po tym jak dowiedział się, że został
zawieszony. – powiedział poważnie Liam. Było widać, że bardzo martwił się o
przyjaciela.
- Zawieszony? – zapytałam zszokowana. Ciągle jeszcze
nie mogłam uspokoić oddechu.
- Tak. Zawiesili go po ostatnim wybryku. Nikt nie
daje mu pewności, że pozwolą mu wrócić. – dodał.
Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Jako oni
mogli go zawiesić.. Przecież bez Zayn’a nie ma One Direction. Tak samo jak bez
Liam’a, Louis’a, Harrego czy Niall’a. Oni są jednością.
- I do tej pory nie odebrał telefonu. Nie mamy już
pomysłu, gdzie go szukać. – powiedział Harry.
- Gdzie on
może być.. Przypomnij sobie… - krzyczałam na siebie samą. Nie mogłam
pozbierać myśli. Bałam się co Zayn mógł zrobić. Nagle chyba doznałam olśnienia.
- Słuchajcie… Dajcie mi godzinę. Zadzwonię. –
powiedziałam i ruszyłam w stronę wyjścia, jednak Harry mnie zatrzymał.
- Może jednak powiesz cokolwiek? – zapytał z
przejęciem.
- Chyba wiem gdzie może być. Zaufajcie mi. –
powiedziałam spokojnie. Harry tylko uśmiechnął się ledwo i puścił moją dłoń.
Miałam tylko nadzieję, że aż tak bardzo się nie zmienił. Gdy zaparkowałam przed
Hyde Parkiem serce miała już na poziomie czoła. Rozejrzałam się dookoła siebie
i przeskoczyłam prze ogrodzenie.
- Uff, jak za czasów młodości. – powiedziałam śmiejąc
się. Ruszyłam w stronę jeziorka znajdującego się w dalszej części parku. Obok
wielkiego drzewa zobaczyłam siedzącego na ziemi Zayn’a. Powoli podeszłam, uklękłam koło niego i
położyłam mu dłoń na ramieniu.
- Zayn.. – powiedziałam cicho. Podniósł twarz i
popatrzył na mnie. Był całkowicie rozbity, płakał, położyłam mu dłoń na
policzku. Poczułam jak ścisnęło mnie za gardło, a łzy napłynęły mi do oczu.
- Eva…– powiedział zachrypniętym od płaczu głosem i
pocałował moją dłoń.
- Co się stało? – zapytałam. Zayn bez słowa
przytulił mnie.
- Jak dobrze, że jesteś. - powiedział cicho.
- Zayn.. Jesteśmy przyjaciółmi przecież.. Co się stało?. –
szepnęłam mu do ucha. Zayn nagle oprzytomniał i mnie puścił.
- A co Cię to obchodzi? – rzucił wrogo. Serce pękało
mi na pół.
- Zayn.. Jesteśmy przyjaciółmi. – powiedziałam.
Malik zerwał się z miejsca i podszedł bliżej do jeziorka.
- Przyjaciółmi.. przyjaciółmi… Chyba inaczej
rozumiemy znaczenie słowa przyjaźni, wiesz? – mówił głosem przepełnionym bólem.
- Proszę Cię, nie zaczynaj znowu. Jestem tutaj żeby
Ci pomóc.
- Pomóc… To gdzie byłaś przez ostatnie 8 lat do
cholery?!
- Musisz ciągle do tego wracać?! Postaraj się mnie
zrozumieć.
- Próbowałem. Przysięgam, próbowałem, ale nie jestem
w stanie zrozumieć jak można zniknąć z dnia na dzień, bez jakiegokolwiek wytłumaczenia.
- Miałam 10 lat!
- To nie ma znaczenia!
- Ma! Byłam dzieckiem. Nie miałam nic do gadania!!
Zrozum to wreszcie. Co było to było. To już nie ma teraz znaczenia. Chcę Ci
pomóc. Daj sobie pomóc.
- Nie potrzebuję Twojej litości!! Niczego od Ciebie
nie chcę, poza wyjaśnieniem czemu.
- Nie będę Ci niczego wyjaśniać. Nie będę do tego
wracać. To nie ma znaczenia.
- Ma! Byłaś dla mnie najważniejsza!
Zapadła między nami cisza. Nie wiedziałam co mu
odpowiedzieć. Chciałam mu wyznać wszystko, ale on i tak by nie zrozumiał, a
decyzję i tak już podjęłam.
- Dzięki. Przynajmniej widzę, że nic się nie zmieniło. Dalej masz mnie gdzieś... –
powiedział i ruszył w stronę wyjścia z Parku.
- Zayn! – krzyknęłam za nim. Odwrócił się i spojrzał
na mnie pełen nadziei.
- Zadzwoń do chłopaków. Bardzo się o Ciebie martwią.
– powiedziałam.
- Przynajmniej oni... - powiedział z żalem, pokręcił głową i odszedł.
Zostałam sama…