Kolejne dni minęły całej ekipie pod znakiem
depresyjnego nastroju. Zmęczenie dawało się wszystkim już mocno we znaki. Trasa
po Stanach trwała już przecież ponad miesiąc, a każdy następny dzień
przypominał poprzedni: hotel, wywiady, sesje, koncert, podróż, hotel, wywiady,
koncert itd. Harry wg ze mną nie rozmawiał, chodził smutny i odłączył się od
ekipy. Patrząc na niego, serce mi pękało, gdyż wiedziałam, że jego nastrój był
spowodowany moimi zaręczynami z Zayn’em. Myślałam, że ucieszy się, że między
mną, a Malikiem wreszcie wszystko się układa i że zamierzamy się pobrać.
Niestety, myliłam się. Cały czas miałam przed oczami wyraz jego twarzy, podczas
naszej ostatniej rozmowy.
- A co, jeśli on się we mnie zakochał? – pomyślałam i
zakrztusiłam się dymem papierosa. Szybko wyrzuciłam tę myśl z głowy. Harry nie
mógł się we mnie zakochać.. Byliśmy przyjaciółmi.. Najlepszymi. Nie chciałam
wracać do środka. Wyciągnęłam się na trawie, zamknęłam oczy i rozkoszowałam się
ciepłymi promieniami Słońca. Na kilka chwil zapomniałam o wszystkim co się
wokół mnie dzieje.. Byłam myślami gdzieś daleko, w spokojnym miejscu. W lepszym
miejscu.
- ZAYYYNNN!!!! – usłyszałam po chwili piski fanek
zebranych za płotem wokół parkingu. Mój spokój prysnął, jak bańka mydlana.
Malik ucałował mój policzek, po czym położył się obok mnie na trawie.
- Co tak zniknęłaś? Szukałem Cię wszędzie. – powiedział
po chwili.
- Musiałam trochę pomyśleć. – odpowiedziałam i w
tuliłam się jego tors, a Zayn objął mnie ramieniem, co tłum zebranych fanek zkwintował
krzykami i piskami. Zamknęłam oczy i skupiłam swoją uwagę na miarowym biciu
jego serca.
- Często Ci się to zdarza ostatnio.. Znikać.
Wszystko w porządku kochanie?
- Tak Zayn.. Musiałam to wszystko sobie poukładać w
głowie..
- Co dokładnie?
- To, że niedługo zostanę Twoją żoną..
- Ale cieszysz się prawda?
Zayn oparł się na łokciach i wysłał mi poważne
spojrzenie. Odwróciłam wzrok w drugą stronę i posmutniałam.
- Ej Eva!
- Głupi jesteś. Jasne, że się cieszę! – krzyknęłam,
przewróciłam go na trawę i zaczęłam go całować. Oczywiście moje zachowanie znów
zostało skomentowane głośnym krzykiem
fanek. Leżeliśmy jeszcze dłuższą chwilę bez słowa. Niestety, czas naglił.
Trzeba było szykować się do koncertu. W garderobie panował jak zawsze totalny
chaos.
- Ev.. Możemy chwilę pogadać? – powiedział niepewnym
głosem Liam.
- Jasne Liaś. Chodźmy stąd. – odpowiedziałam,
chwyciłam go za rękę i wyszliśmy do pustego pokoju, gdzie trzymaliśmy pudła.
- No co jest.. – powiedziałam z uśmiechem.
- Słuchaj.. no bo.. w sumie się przyjaźnicie i wg…
Czy Mandie coś Ci o mnie wspominała? – zapytał speszonym głose.
- Bardzo dużo razy… „Ev, Liam zepsuł buty”, „ Evm
trzeba zamówić bluzy dla Liam’a”.
- Wiesz co mi
chodzi!!
- Jacy Wy jesteście uroczy. Weź ją zaproś na drugą
randkę no!
- Ale ona pewnie nie chce i umówiła się ze mną, żeby
mieć spokój.
- Zakochani ludzie… Boże jacy oni są nie do
zniesienia. Siedź tu!
Czym prędzej wróciłam do garderoby i na siłę
wyciągnęłam z niej Mandie.
- Ej, ale o co chodzi?! – rzuciła wrogo, gdy wepchnęłam
ją do pokoju, w którym czekał Liam.
- Mandie.. Liam.. Liam.. Mandie. Znacie się, znacie.
Macie mi się w tej chwili umówić na drugą randkę.
Zapadła niezręczna cisza. Liam co chwilę zerkał na
Mandie, próbując cokolwiek powiedzieć. Brązowowłosa utkwiła wzrok w podłodze i
nerwowo bawiła się zakończeniami sukienki.
- Ehh.. zapomniałam dodać, że ja Was stąd nie
wypuszczę dopóki tego nie zrobicie. Koncert zaczyna się za 30 minut.. Chyba nie
chcesz go przegapić Li, hm? – rzuciłam z rozbawieniem. Znów zapadła cisza.
Całkowicie skończyły mi się pomysły, jak tę dwójkę zmusić do mówienia tego co naprawdę
czują.
- Mandie.. Jesteś świetną dziewczyną i… i świetnie
się bawiłem na naszej pierwszej randce.. i.. i ciągle o Tobie myślę… Umówisz
się ze mną jeszcze raz? – przemówił, po chwili nieswoim głosem Paynoo. Mandie
nawet nie odpowiedziała, tylko rzuciła mu się w ramiona i pocałowała. Kamień
spadł mi z serca.
- Okej, a teraz do pracy gołąbeczki. – powiedziałam,
otwierając drzwi. Gdy wracałam bocznym korytarzem do garderoby, minął mnie
Harry. Postanowiłam wreszcie wszystko z nim wyjaśnić i oczyścić tą chorą atmosferę.
- Harry! – krzyknęłam za nim, jednak on zamiast się
zatrzymać, przyspieszył jeszcze kroku, nawet się nie odwracając.
- Harry, zaczekaj! – kontynuowałam, jednak sytuacja
się powtórzyła.
- Harry Styles! Przestań zachowywać się jak dziecko
do cholery! – syknęłam. Byłam już bardzo wściekła i mało brakowało mi do łez.
Hazza tylko opuścił głowę i powoli odwrócił się do mnie twarzą.
- Po co krzyczysz? – syknął przez zęby.
- Chciałam pogadać.. Chyba powinniśmy nie? –
powiedziałam i zrobiłam kilka kroków w jego stronę.
-Nie mamy o czym.
- Harry.. Czemu tak się zachowujesz…
Styles nawet się nie odezwał, tylko odwrócił się
napięcie i ruszył w stronę tour busa.
- To jest nie do zniesienia! Jesteśmy przecież
przyjaciółmi. Kocham Cię jak brata!
Harry zatrzymał się i zacisnął dłonie w pięści.
Serce zaczęło walić mi jak szalone, bałam się jego reakcji. Minęło kilka
sekund, po czym Harry odwrócił się napięcie, kilkoma krótkimi krokami znalazł
się tuż przede mną, chwycił mnie za nadgarstek, gwałtownie przyciągnął do
siebie i wpił swoje usta w moje, a dłońmi błądził w moich włosach. Jego
pocałunek był tak zachłanny i namiętny, jak gdyby świat miał się za raz
skończyć, brakowało mi tchu.
- Ja Cię nie kocham jak siostry, więc nie mów mi o
zachowaniach nie do wytrzymania, ok? – rzucił niskim głosem i wszedł do busa,
zostawiając mnie samą.
__________________________________________________________________________________
WYBACZCIE MI, ŻE ZNOWU TO TYLE TRWAŁO, ALE ZUPEŁNIE NIE MAM NA NIC CZASU.:( POSTARAM SIĘ POPRAWIĆ!!! TEN ROZDZIAŁ, W CAŁOŚCI CHCIAŁABYM DEDYKOWAĆ MOJEJ KOCHANEJ I JEDYNEJ małejW, KTÓRĄ KOCHAM NAD ŻYCIE I KTÓRA JEST MOIM MAŁYM SŁONECZKIEM!!!! DZIĘKUJĘ, ŻE JESTEŚ!!XXX